Trans MF Landshut Devils to rewelacja tegorocznej eWinner 1. Ligi. Skazywany przed sezonem na pożarcie beniaminek znów pokazał klasę i dzielnie walczył w Bydgoszczy z Abramczyk Polonią. Wynik meczu był wprawdzie zasadniczo pod kontrolą gospodarzy, ale musieli się oni nieźle natrudzić, aby sięgnąć po trzy punkty.
Niemcy potwierdzili, że są silną drużyną
Znajomość ścieżek i prędkość na trasie pokazał lider niemieckiego zespołu, Kai Huckenbeck. Zawodnik w siedmiu startach zgromadził 15 punktów z bonusem, jeżdżąc przy tym bardzo widowiskowo. Żużlowiec po zakończeniu spotkania miał mieszane uczucia. Z jednej strony był zadowolony z postawy swojej drużyny, z drugiej zaniepokojony kontuzją Erika Rissa.
- Przyjechaliśmy do Bydgoszczy osłabieni brakiem Madsa Hansena i Kima Nilsson, ale pokazaliśmy, że mimo tych absencji stać nas na dobre ściganie. To był ciekawy i emocjonujący mecz i myślę, że możemy być zadowoleni z jego przebiegu. Wynik jest trochę zaskakujący, bo faworyzowani gospodarze wygrali niewysoko, a my wracamy do domu z podniesionymi głowami - mówił Kai Huckenbeck.
ZOBACZ WIDEO Zdradził problemy trójki liderów Unii. Niespodziewane kłopoty
- Erik Riss na pewno nie zaliczy tego spotkania do udanych. Jego dorobek to tylko sześć punktów i dwa bonusy, lecz gdyby nie ten upadek, jego wynik byłby prawdopodobnie nieco lepszy. Zdarzenie wyglądało naprawdę groźnie. Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia. Wielki pech, zwłaszcza że wszystko wydarzyło się w jego ostatnim starcie. Od początku sezonu nasi zawodnicy łapią kontuzje, co jest, rzecz jasna, bardzo deprymujące - dodał lider Landshut.
To było kluczem do dobrej jazdy
Huckenbeck zauważył, że tor zasadniczo nie różnił się od tego, na którym startował w barwach Polonii dwa lata temu. Niemiec zaznaczył, że znajomość ścieżek okazała się przydatna w trakcie spotkania. Zdradził on także, dlaczego w jednym z wyścigów przyjechał ostatni.
- Doskonale pamiętam, jak tu jeździć. Tor był prawie identyczny jak dwa lata temu i nie sprawił mi żadnego problemu. W jednym starcie popełniłem błąd, skorzystałem ze złego motocykla i nie zdobyłem wtedy punktów. Zabrakło mi prędkości, żeby wyprzedzić Przemysława Koniecznego. Niemniej, pozostałe starty były dobre, mój indywidualny wynik jest więcej niż przyzwoity, tak samo jak uzyskany przez drużynę - powiedział niemiecki zawodnik.
Beniaminek nikogo się nie boi
Landshut Devils w play-offach zmierzą się z Cellfast Wilkami Krosno, a więc jednym z kandydatów do awansu. Jak zapewnia Huckenbeck, jego zespół nie jest w tym starciu na straconej pozycji, co pokazały ich konfrontacje w rundzie zasadniczej. Lider Diabłów przyznał także, że jeszcze nie wie, gdzie będzie startować w następnym sezonie.
- W zawodowym sporcie trzeba zawsze wierzyć w swoje możliwości. Jeżeli tego nie robisz, to już jesteś przegrany. Wilki to świetna ekipa, ale my także jesteśmy mocni. Nikt nie wierzył przed sezonem, że jesteśmy w stanie wejść do play-offów, wielu ekspertów i kibiców skazywało nas na spadek, tymczasem wygląda to nieco inaczej. Ten rok jest dla nas dobry, ja też jadę na zadowalającym poziomie. Wierzę, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Odpowiadając na drugą część pytania, nie wiem jeszcze, czy zostanę w Landshut. Zobaczymy - podsumował Huckenbeck.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Betard Sparta brutalnie zweryfikowała marzenia ZOOleszcz GKM-u. Motor po raz pierwszy wraca na tarczy
- Prezes Cellfast Wilków Krosno zabrał głos po transferze Rew. "To najlepszy zawodnik spośród dostępnych na rynku"