Żużel. Były trener o odejściu Zmarzlika: Nie sądziłem, że może do tego dojść. Cały Gorzów jest tym poruszony

Krążące po Polsce plotki o odejściu Bartosza Zmarzlika z gorzowskiej Stali ostatecznie się potwierdziły. Bogusław Nowak uważa, że to wielki cios dla klubu i w rozmowie z nami dzieli się refleksjami dotyczącymi odejścia swojego byłego podopiecznego.

Bogumił Burczyk
Bogumił Burczyk
Bartosz Zmarzlik WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Wiadomo już, że Bartosz Zmarzlik nie zostanie w Moje Bermudy Stal Gorzów na przyszły sezon, co oświadczył zarówno prezes klubu, jak i sam zawodnik. Zarząd z pewnością będzie miał teraz ogromny ból głowy, bo przy zabetonowanym rynku transferowym, dwukrotny IMŚ jest praktycznie nie do zastąpienia.

Bogusław Nowak, były trener sportu żużlowego: Ja w ogóle nie dopuszczałem do siebie myśli, że to się może wydarzyć. Nie muszę tłumaczyć, ile Zmarzlik znaczy dla Stali. To postać absolutnie kluczowa i wszyscy to wiedzą. Byłem pewny, iż oni się jakoś dogadają. Przecież nie od tego roku kusiły go inne kluby. W poprzednich latach także na stole były duże pieniądze, a jednak odmawiał.

Wyścig po Zmarzlika nieoficjalnie wygrał Motor Lublin.

No tak. Motor okazał się najbardziej zdeterminowany, żeby go pozyskać, chociaż chciało wielu. Nie sądzę, że główną motywacją dla Bartka były pieniądze. Teraz można snuć jedynie domysły. Stało się. Kulisów negocjacji na pewno nie poznamy, a po co gdybać? Nie widzę w tym większego sensu.

ZOBACZ WIDEO Co dalej z przyszłością Chomskiego? Trener Stali mówi o emeryturze i licznych obowiązkach menedżerów

Dlaczego więc wychowanek Stali zdecydował się odejść?

Powodów mogło być wiele. Sam nie wiem, teraz są takie czasy. Myślę, że przeważyła chęć podjęcia nowych wyzwań, zmiany środowiska. Ja też kiedyś znalazłem się w podobnej sytuacji, konkretnie w 1985 roku. Odchodziłem wówczas do Unii Tarnów  i to nie była łatwa decyzja. Miałem pewne wątpliwości, obawy. Myślę, że Zmarzlik miał podobne odczucia.

Pan właściwie wprowadził go do dorosłego żużla. Ta wiadomość była bolesna?

Sytuacja jest wyjątkowo trudna i to dla każdego, nie tylko dla samego Bartka. Nie sądzę, żeby ktoś w klubie zakładał taki scenariusz. Interesy w pewnym momencie musiały jakoś się rozejść. Już od sześciu lat chodziły za nim inne kluby, które zawsze proponowały więcej od Stali. On jednak pozostawał niewzruszony i zostawał. To wszystko jest bardzo skomplikowane. Zmarzlik nigdy nie sprawiał wrażenia takiego, który idzie za pieniędzmi. Jakby był człowiekiem tego pokroju, to przecież zdecydowałby się na taki krok dużo wcześniej. Nie wiem, co się stało, że jednak tym razem się nie dogadali.

Prezes klubu powiedział w rozmowie z nami, że ta decyzja została podjęta z dużym wyprzedzeniem. Gdy on przejął obowiązki, nie dało się już nic zrobić.

Od lutego krążyły takie pogłoski. Niemniej, potem wszystko się poukładało i wydawało się, że Zmarzlik zostanie w Stali. Nie wiem, czy to jest pokłosie negocjacji kontraktu z tamtego sezonu. Być może tak. Wtedy były podobno jakieś zawirowania, czy niedomówienia. Nowy prezes wydaje się właściwą osobą na tym stanowisku. On spaja gorzowski żużel, łączy, a nie dzieli. Niestety, skoro tak szybko odpuścił walkę o naszego lidera, wydaje się, że sprawy zaszły za daleko dużo wcześniej. Najpewniej, tak jak twierdzi, nie dało się już nic zrobić.

Na zdjęciu: Martin Vaculik, Bartosz Zmarzlik Na zdjęciu: Martin Vaculik, Bartosz Zmarzlik

Czy Motor to dobry kierunek? Przecież Stal także gwarantowała walkę o wysokie cele. Jak to może wpłynąć na jego karierę?

Bardzo często jest tak, że zawodnik wypala się w danym środowisku, wówczas zmiana klubu może zadziałać pozytywnie. Potrzeba wtedy większej motywacji, trzeba się bardziej starać, zmierzyć z innymi problemami. Zawsze są plusy i minusy takich decyzji. Nie jestem przekonany, czy zmiana barw będzie przełomowa w jego karierze. On już jest rewelacyjnym żużlowcem, nie wiem, czy zyska na tym od strony sportowej, stanie się lepszym zawodnikiem. Myślę, że to może dać mu większy komfort psychiczny. Zapewne właśnie to okazało się kluczowe i zaważyło na jego decyzji.

Stal musi teraz załatać dziurę po Zmarzliku, która będzie ogromna. Zwłaszcza że to zawodnik krajowy, a takich na rynku nie jest dużo i trudno o wzmocnienia.

Zgadzam się z panem. Powstał wielki rów, który jakoś trzeba zasypać. Stal ma Wiktora Jasińskiego, ale on nie jest w stanie zastąpić Bartosza Zmarzlika, to oczywiste. Zarząd będzie miał szalony problem. Rynek jest zamknięty, a Polacy dogadani ze swoimi klubami. Niemniej, jestem przekonany, że prezes doskonale zdaje sobie z tego sprawę i zapewne jakieś konkretne rozmowy już trwają. Tak czy inaczej, w tym przypadku da się tylko zminimalizować problem.

To może oznaczać gorsze wyniki w następnym sezonie.

Na razie nie skończył się jeszcze ten bieżący. Rozgrywki są bardzo wyrównane. W tym roku Stal obchodzi 75-lecie istnienia i głośno mówiło się przed sezonem, że z tej okazji najwartościowszym prezentem dla kibiców byłby złoty medal DMP. Wiadomo, łatwo nie będzie, jednak trzeba walczyć i próbować, Bartek na pewno chce się godnie pożegnać i zrobi wszystko, żeby jego klub zakończył rozgrywki jak najwyżej.

Kontuzje nie ułatwiają sprawy. Na początku sezonu Anders Thomsen, potem Szymon Woźniak, teraz Martin Vaculik.

To jest niestety taki sport. Od początku mówiłem, że gorzowian stać na wiele, pod warunkiem jazdy bez kontuzji, co do końca się nie udało. Brak Vaculika to bardzo duże osłabienie. Wcześniejsze urazy nie miały tak wielkiego znaczenia, bo o wszystkim i tak decydują play-offy. Gdyby cała czwórka liderów była zdrowa i jechała na miarę swoich możliwości, czyli przynajmniej na te dziesięć punktów w meczu, wtedy można byłoby walczyć o pełną pulę. Sytuacja się jednak skomplikowała. Mimo tego Stal musi starać się o jak najlepszy sportowy wynik.

Co w takim razie za rok? Stal będzie słabsza.

Pewnych rzeczy nie unikniemy. To będzie zupełnie inna sytuacja. Trwa okres transferowy i prawdopodobnie dojdzie do istotnych przetasowań kadrowych, bo takie sygnały wysyłają sami zawodnicy i ich teamy. Nie wiadomo, w jakich zestawieniach kluby przystąpią do następnego sezonu. Na tym etapie trudno wyrokować i myślę, że trzeba się skupić na teraźniejszości, gdyż za rok może nie być już tak dobrze.

Zarząd musi trzymać rękę na pulsie i wydaje się, że to czyni, bowiem udało się zatrzymać Vaculika, Woźniaka i Thomsena.

I chwała mu za to, bo odejście Zmarzlika mogło pociągnąć za sobą utratę kolejnych żużlowców. Wtedy sytuacja stałaby się podbramkowa, a Stal walczyłaby o utrzymanie. Teraz, jak mniemam, klub na pewno myśli o jakimś wzmocnieniu w miejsce Bartka. Jest młody, dobrze rokujący Oskar Paluch. Jest także Wiktor Jasiński. Jeżeli liderzy będą przy tym jechać swoje, da się to jakoś poukładać. Mogło być zdecydowanie gorzej.

Na zdjęciu: Oskar Paluch, Oliver Berntzon Na zdjęciu: Oskar Paluch, Oliver Berntzon

Wiele mówi się o potencjale Oskara Palucha.

To bardzo utalentowany chłopak. Bez wątpienia Stal może mieć z niego w przyszłości wielką pociechę, na razie jest on jeszcze na początku drogi. Paluchowi nie można odmówić predyspozycji i smykałki do jazdy, a i jego mentalność i charakter napawają optymizmem. Powinno być dobrze.

Pan ma duże doświadczenie w kwestii współpracy z młodzieżą. Na ile stać juniora Stali? Czy Paluch może kiedyś dorównać Zmarzlikowi?

Trudno wyrokować. Jak już mówiłem, każdy zawodnik jest inny. Nie można go obarczać niepotrzebną presją. Jest za wcześnie, żeby mówić o budowaniu na nim całej drużyny, to młody człowiek, który cały czas zbiera doświadczenie. W ostatnich latach wygrywał bardzo wiele w miniżużlu, ale to zupełnie co innego. Teraz posmakował prawdziwego ścigania i nie jest już tak łatwo. PGE Ekstraliga to żużel na najwyższym światowym poziomie i dlatego trzeba dać mu spokój. Coś więcej będzie można powiedzieć za chociażby dwa lata.

Jednak dla klubu jest on bardzo cenny. Wychowankowie to ważny element drużyny, zwłaszcza dla jej sympatyków.

Zgadzam się. Bartek jest stąd, dlatego jego strata boli podwójnie. Pojawił się jednak Oskar. Jestem przekonany, że jego obecność już przyciąga i będzie przyciągać kibiców na stadion. Sympatycy Stali na pewno czują z nim swoistą więź.

Czyli ze Stalą jednak nie jest tak źle.

Na pewno odejście Zmarzlika to duży cios, ale, jak już mówiłem, mogło być gorzej. Na ile klub odczuje jego brak, dowiemy się w najbliższych miesiącach, a przede wszystkim w następnym sezonie. Na razie Bartek jeździ jeszcze dla Stali i jestem pewny, że jak zawsze zostawi serce na torze i zrobi wszystko, żeby zespół osiągnął jak najwięcej.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Klub wynagrodzi kibicom walkowera ze Stelmet Falubazem. "Nasi fani zasługują na to, by ich doceniać"
-
 Wspierają swoją młodzież, a ta odpłaca im się w najlepszy możliwy sposób. "Pomoc klubu jest dla mnie kluczowa"

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Bartosz Zmarzlik wróci w przyszłości do Stali Gorzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×