Porozumienie z Wiktorem Przyjemskim szef bydgoskiego klubu ogłosił podczas meczu z Trans MF Landshut Devils. WP SportoweFakty informowały o nim jako pierwsze już na początku lipca.
- Kropkę nad i postawiliśmy właśnie w pierwszych dniach lipca. Obie strony dążyły jednak od początku do porozumienia. Powiem szczerze, że nawet przez moment nie widziałem zagrożenia, że stanie się coś złego. W sporcie niby nie można być niczego pewnym, ale byłem mocno przekonany, że nic nam nie grozi. Owszem, wiele mówiło się i pisało o zainteresowaniu ze strony innych klubów, ale klimat naszych rozmów powodował, że nie czułem z tego powodu obaw - mówi nam Jerzy Kanclerz.
Prezes Abramczyk Polonii uważa, że zatrzymanie Przyjemskiego ma dla klubu ogromne znaczenie. Warto dodać, że zawodnik nie uzależniał swojej decyzji od tego, czy klub z Bydgoszczy wywalczy w tym roku awans do elity.
ZOBACZ WIDEO Opowiedział prawdę o swoich tunerach. Wybrał nietypowo
- Uważam, że obie strony są zadowolone. Wiktor jest naszym rodzynkiem. Uwielbiają go kibice. Był rozchwytywany, ale zostaje. Jestem przekonany, że będzie się u nas nadal rozwijać. Myślę, że już teraz w PGE Ekstralidze dałby sobie radę. Zwłaszcza w wyścigach młodzieżowych - tłumaczy.
Nie jest żadną tajemnicą, że Przyjemski dostał w Bydgoszczy podwyżkę. Warto jednak dodać, że pod względem finansowym junior wcale nie wybrał najlepszej oferty.
- Podwyżka jest istotna, ale jestem przekonany, że niektóre kluby ekstraligowe proponowały wyższe stawki. To jednak nie wszystko. Pomiędzy teamem zawodnika a moimi synami nawiązała się głębsza relacja. Czuć, że jest chemia, którą widać nie tylko w parkingu. Oni są naprawdę zadowoleni z warunków, które są w Bydgoszczy, z tego, jak są traktowani. W grę wchodziły zatem nie tylko pieniądze - podsumowuje Kanclerz.
Zobacz także:
Czy jest szansa na transfer Czugunowa?