[tag=53276]
Arged Malesa Ostrów[/tag] przystępowała do tego pojedynku bez choćby jednego punktu meczowego. Wszyscy związani z klubem wierzyli, że sytuację uda się zmienić w ostatnim spotkaniu tego sezonu, jednak nic takiego nie miało miejsca.
ZOOleszcz GKM Grudziądz za to mocno rozpalił swoich kibiców w trakcie trwających rozgrywek. Ostatecznie po raz kolejny nie udało im się wejść do fazy play-off. Mimo wszystko w ostatnim meczu chcieli dać swoim fanom powody do radości, co ostatecznie im się udało.
Jednym z głównych bohaterów spotkania był Jakub Krawczyk, który zdobył 12 punktów. Młodzieżowiec Ostrovii nie krył zadowolenia po swoim występie w pomeczowej rozmowie.
ZOBACZ WIDEO Berntzon o domowym torze: W Ostrowie nawet nie wiedzieliśmy czego szukać
- Na pewno bardzo fajnie. Cieszę się, że w końcu udało się jakieś punkty zdobyć. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagali w tym sezonie. Szkoda, że dopiero na koniec, ale nie wiem, dlaczego tak się stało, a nie inaczej. Od początku sezonu chciałem się pokazać z bardzo dobrej strony. Nie wyszło, ale udało się na koniec - powiedział w pomeczowej mixzonie na antenie Eleven Sports.
Zwyżka formy przyszła pod koniec tegorocznych rozgrywek. Krawczyk przyznał, że jest dość zaskoczony, że to właśnie w Grudziądzu udało mu się osiągnąć taki rezultat.
- Nie spodziewałem się, że akurat na tym torze zrobię taki dobry wynik, bo ten tor nie należy do moich ulubionych. Wynik na pewno cieszy, jestem z niego zadowolony. Nic nie zmieniałem na dzisiaj. Jechałem tak, jak cały sezon. Może gdzieś głowa się po prostu odblokowała - zakończył zawodnik Arged Malesy.
Główną postacią po stronie gospodarzy był za to Przemysław Pawlicki. On również w piątkowy wieczór pokazał się o wiele lepiej niż w poprzednich spotkaniach. W przeciwieństwie do młodszego kolegi zawodnik grudziądzan przyznał, że pracował nad motocyklami przed tym spotkaniem.
- Znaleźliśmy najszybszą na tę chwilę jednostkę, która dzisiaj naprawdę fajnie pojechała. Ostatnio większość czasu spędzałem na rehabilitacji. Teraz już jest lepiej, więc był czas, żeby skupić się na czymś nowym i poszukać szybszych motocykli - przyznał.
W biegu 9. Pawlicki chciał pokazać swoje umiejętności jazdy parą i starał się wesprzeć kolegę z zespołu Krzysztofa Kasprzaka. Ostatecznie to właśnie starszy z Polaków wygrał bieg, jednak on sam przyjechał dopiero na trzeciej pozycji.
- Widziałem, że mecz jest na styku i ta wygrana 5:1 na pewno by nam dała dużo większy komfort w kolejnych wyścigach. Widziałem, że Krzychu jedzie szerzej, musiałem lekko wyhamować motocykl i przez to popełniłem też mały błąd. To wykorzystał Berntzon i potem już było ciężko go dogonić. Czasem trzeba pomagać. Jak jest się szybkim, to wtedy można, a dzisiaj czułem się komfortowo na motocyklu - zakończył 30-latek.
Czytaj także:
- Żużel. Piotr Pawlicki przygnębiony po kolejnej porażce Unii. "Ostatnio kompletnie nic nie wychodzi"
- Żużel. Poznaliśmy obsady kolejnych imprez oraz numery startowe na finał MMPPK w Lublinie