Żużel. Mocne słowa menedżera Wybrzeża o juniorach. "Nie wiem, czy brać ich do Bydgoszczy"

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Eryk Jóźwiak w rozmowie z zawodnikami Zdunek Wybrzeża
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Eryk Jóźwiak w rozmowie z zawodnikami Zdunek Wybrzeża

- Oni atakowani przez słońce lub wiatr się wywracają i nie potrafią się podnieść. Trzeba nie tylko kierować motocyklem, ale również używać głowy - powiedział Eryk Jóźwiak o swoich juniorach po meczu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz.

Mimo dobrej postawy tylko trzech zawodników, Zdunek Wybrzeże Gdańsk wygrało w niedzielę 46:43 z Abramczyk Polonia Bydgoszcz. - Jest to zarazem radość i smutek. Radość z wygranego meczu, a smutek, że zaliczka jest tak mała, by można było spokojniej podejść do rewanżu - powiedział Eryk Jóźwiak po meczu ze zwycięzcą rundy zasadniczej.

Gdańszczanie punkty zdobyli praktycznie w trzech zawodników. - Jak cała drużyna punktuje i nie są to dwucyfrowe wyniki, to robi się z tego fajny rezultat. Wolałbym, żeby było to mało punktów u każdego, a nie jazda trzech, bo niedyspozycja każdego z nich sprawia problem. Ogromne ciężary Wiktora na początku meczu, Kuba jechał asekuracyjnie i parę punktów uciekło - przyznał Jóźwiak.

Mocno oberwało się po meczu młodzieżowcom z Gdańska. - Naszą bolączką jest brak juniorów. Nie dość, że nie pomagają, ale można powiedzieć, że prawie przeszkadzają - zaznaczył. Czy można więc coś zrobić, by poprawić ich dyspozycję? - Można ich nie zabrać do Bydgoszczy i nie martwić się, że jak nasz zawodnik jest z przodu, to się przewraca i nie wstaje. Nie rozumiem sytuacji, że ktoś nieatakowany sam się wywraca. Nie potrafię tego skomentować. Rozumiem, gdyby był to chłopak po licencji, ale nie chłopacy jeżdżący parę lat na żużlu atakowani przez słońce lub wiatr się wywracają i nie potrafią się podnieść. Trzeba nie tylko kierować motocyklem, ale również używać głowy - powiedział wprost Eryk Jóźwiak.

ZOBACZ WIDEO Berntzon o domowym torze: W Ostrowie nawet nie wiedzieliśmy czego szukać

- Marciniec w biegu młodzieżowym to totalny jeździec bez głowy, w 12. biegu to powtórzył. Moje "bicie pałą", to mało i zastanawiam się czy nie brać jednego na sztukę do Bydgoszczy, by zdobył jeden punkt w biegu młodzieżowym. Ja na ich miejscu sam bym podszedł do trenera i powiedział, że mi wstyd. Szkoda metanolu, opon i wszystkiego. Przekażmy pieniądze które mielibyśmy dać na opony na schronisko lub dom dziecka. Jest mi wstyd przed ludźmi, ale musimy ich wystawić. Miłosz Wysocki wygląda jeszcze gorzej na treningu - dodał.

Bliski ideału był natomiast Rasmus Jensen. - Od 4. kolejki Rasmus jest w dobrej formie, a od 6. w kosmicznej i to jego sezonu. Rasmus i Timo, to zdecydowanie za mało. Musimy dorzucić kilka punktów Wiktora i Kuby, których stać na to by pojechać w półfinale. W kontekście walki o lucky losera, zespół z Landshut odpadł z rywalizacji i wszystko się rozstrzygnie w rywalizacji dwóch pozostałych par. To jest sport i może się wydarzyć wszystko. Mamy mało czasu, ale może to i dobrze. Trzeba działać szybko i może nam to pomoże - podsumował menedżer.

Czytaj także: 
Zagar mówi, że sędzia popełnił błąd 
Przyjemski o walce z bólem

Źródło artykułu: