Norbert Krakowiak może zaliczyć większość swoich tegorocznych startów w PGE Ekstralidze do udanych. Jeden z jego występów można nawet określić mianem wybitnego. Mowa o tym z dziewiątej kolejki, kiedy to wychowanek Ostrovii zgromadził aż 17 punktów w meczu z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa, który jest przecież jednym z faworytów do złotego medalu.
Nikt nie liczył na spacerek
Niemniej Krakowiak, jak niemalże wszyscy zawodnicy jego drużyny, nie ustrzegł się pecha. Żużlowiec przyznał, że od połowy sezonu zmaga się z kontuzją, która na szczęście nie przeszkodziła mu solidnie punktować. Z pewnością gdyby nie jego wkład, ZOOleszcz GKM Grudziądz nie miałby 12 punktów w tabeli na koniec rundy zasadniczej. Dwudziestotrzylatek przyznał, że jego dorobek zgromadzony z Arged Malesą nie jest zły.
ZOBACZ WIDEO Marek Kępa: Kluby powinny sobie radzić bez KSM
- Nie czułem się jakoś szczególnie szybki na torze, ale punktowo mój występ się broni. Troszkę się męczyłem. Nie wyglądało to tak, jak w trakcie poprzednich meczów, kiedy to zmiany w ustawieniach były jedynie kosmetyczne. Tym razem musiałem trochę się przekładać. Najważniejsze, że wygraliśmy to spotkanie - zauważył Norbert Krakowiak.
- Mam problem z więzadłami w lewym kolanie. Ostatnio ta kontuzja się odnowiła i jest to widoczne na torze, bo często jeżdżę zachowawczo. Każdy uraz wywołuje dyskomfort, zwłaszcza taki, który długo ciągnie się za zawodnikiem. Na pewno dojadę ten sezon do końca, to nie ulega wątpliwości. Potem przyjdzie czas na kolejne kroki. Będę musiał podjąć decyzję, czy operacja jest konieczna. Jeżeli nie, będę po prostu starał się zimą wzmocnić jakoś kolano - dodał.
Wzrost formy jest widoczny
Norbert Krakowiak przyznał, że tegoroczny sezon w jego wykonaniu był dużo lepszy od poprzedniego. Odniósł się on również do wyniku sportowego swojej drużyny, meczów domowych i swojej przyszłości. Przyznał także, że jest nad czym pracować.
- Progres jest, co cieszy. Wystarczy spojrzeć na moje wyniki sprzed roku i wnioski
nasuwają się same. Przede wszystkim wyglądałem lepiej na domowym torze i tutaj nie ma zbyt wielu rzeczy, do których można by się przyczepić. Gorzej było na wyjazdach, nad nimi trzeba jeszcze popracować. Co do mojej przyszłości w GKM-ie... Rozmowy trwają i zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Na razie jeszcze trwa sezon w Szwecji, także mam o czym myśleć - zauważył zawodnik.
Grudziądzanie weszliby do play-offów gdyby nie urazy?
Nie jest tajemnicą, że absencja Nickiego Pedersena była w tym sezonie dla GKM-u Grudziądz przysłowiową kulą u nogi. Zwłaszcza, że klub nie mógł zastosować za Duńczyka zastępstwa zawodnika, gdyż korzystał już z tej opcji za zawieszonego Wadima Tarasienkę. Krakowiak jednak nie jest pewny, czy ze swoim liderem w składzie, drużyna na pewno awansowałaby do play-offów.
- Kontuzje faktycznie pokrzyżowały nam szyki, ale czy gdyby nie one, to weszlibyśmy do play-offów? Nie wiem i trudno jednoznacznie powiedzieć, bo przecież kiedy Nicki wypadł z gry, reszta zespołu zaczęła jechać zdecydowanie lepiej. Myślę, że zwyczajnie nie zasłużyliśmy w tym roku, żeby znaleźć się w czołowej szóstce. Zabrakło przede wszystkim dobrych występów na wyjeździe. Na takim poziomie, żeby walczyć o najwyższe cele, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, bo przeciwnicy wykorzystają twoją najdrobniejszą słabość, każdy mankament - podsumował Norbert Krakowiak.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Daniel Jeleniewski szczery po meczu: Rozstawienie się oddaliło, prawdopodobnie pojedziemy w półfinale z Falubazem
- Janusz Ślączka: Kontuzje popsuły nasze plany. Liczyliśmy na więcej w tym sezonie