W ostatnich dwóch latach cykl Speedway Grand Prix nie pojawiał się w Cardiff, na co wpłynęła oczywiście pandemia koronawirusa. Był to cios przede wszystkim dla brytyjskich kibiców, bo obiekt w stolicy Walii na pewnym etapie stał się wizytówką mistrzostw świata. To od Millennium Stadium zaczęło się stawianie na wielkie areny i tory jednodniowe.
"Jak dotąd mam bardzo miłe wspomnienia z Cardiff" - napisał przed sobotnim GP Wielkiej Brytanii Bartosz Zmarzlik, który trzykrotnie stawał na podium w Cardiff - w latach 2016, 2018 i 2019. Gdyby w ten weekend gorzowianin ponownie zwyciężył na walijskiej ziemi, byłby o krok bliżej trzeciego tytułu mistrzowskiego.
W Cardiff bez wątpienia nie będzie brakować miejscowych fanów, ale też Australijczyków. Dlatego nie powinno dziwić, że Jason Doyle postanowił przygotować specjalną strefę kibica, którą uruchomi z myślą o swoich fanach. Kibice będą mogli liczyć na autograf czy zdjęcie z mistrzem świata z sezonu 2017.
Swego czasu miłe wieczory w Cardiff przeżywał Nicki Pedersen. Obecnie Duńczyk turnieje SGP może oglądać jedynie w telewizji. Jako że obecnie trzykrotny mistrz świata leczy kontuzję, to rośnie szansa na to, że w sobotę Pedersen włączy telewizor, by obejrzeć rywalizację najlepszych żużlowców na świecie.
Jeśli jesteśmy już przy Pedersenie, to ostatnio otrzymał on zgodę lekarzy, by porzucić kule i rozpocząć kolejny etap powrotu do zdrowia. 45-latek zaczął jeździć na rowerze, ma też za sobą kolejne badania - tym razem związane z nerwobólem, jaki pojawił się w jego nodze. Pozostaje trzymać kciuki za powrót lidera ZOOleszcz GKM-u Grudziądz do zdrowia.
Walkę o dobry wynik w Cardiff zapowiedział Fredrik Lindgren, który na łamach szwedzkich mediów zdradził, że ostatnio zmagał się z depresją. Szwedowi w trudnym momencie pomogła małżonka - Carolina Jonasdotter. Nie dziwi zatem, że Lindgren poświęcił życiowej miłości specjalny post w dniu jej urodzin.
Wielkim nieobecnym GP Wielkiej Brytanii będzie Martin Vaculik. Słowak ma czego żałować, bo obecnie zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Jednak obecnie zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów musi leczyć kontuzję, której nabawił się w PGE Ekstralidze. - Minęło kilka dni od operacji i upadku. Czuję się bardzo dobrze. Rehabilitacja idzie zgodnie z planem i wierzę, że za bardzo krótki czas zobaczymy się na torze - przekazał żużlowiec w mediach społecznościowych.
Piotr Pawlicki również nie musi martwić się występami w SGP, mogąc się w pełni poświęcić fazie play-off w PGE Ekstralidze. W ćwierćfinale Fogo Unia Leszno zmierzy się z Motorem Lublin i na pewno nie będzie faworytem. Jednak Pawlicki ostrzega rywali, że "Byki" mogą zaskoczyć. "Faza zasadnicza to już przeszłość, za 2 tygodnie zaczynamy play-offy. To trudne wyzwanie, ale w przeszłości już to przechodziliśmy i wracaliśmy z tarczą. Na pewno nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. W sporcie i samym żużlu widzieliśmy już niejedno" - oświadczył Pawlicki.
Czytaj także:
Kolejarz otrzymał dwa ciosy. Bez lidera do końca sezonu?!
Lindgren otworzył się przed kibicami. Ze szczegółami mówi o problemach
ZOBACZ WIDEO Zawodnik Ostrovii liczył na angaż w PGE Ekstralidze! Teraz zdradził, ile finansowo straci na pozostaniu w Ostrowie