Żużel. Menedżer Motoru Lublin skomentował formę Wiktora Lamparta. "Nie szalejmy z zachwytu"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Wiktor Lampart w niebieskim kasku
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Wiktor Lampart w niebieskim kasku

Sympatycy Motoru mogli odetchnąć po meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów. A to za sprawą przełamania Wiktora Lamparta, który wrócił na właściwe tory. Menedżer drużyny z Lublina odniósł się do dyspozycji swojego podopiecznego i jego zwyżki formy.

Niedawno informowaliśmy, że lepszy występ Wiktora Lamparta nie wziął się znikąd. Zawodnik pracował nad swoim sprzętem i zdecydował się zmienić silnik. W meczu przeciwko Moje Bermudy Stali Gorzów dwudziestojednolatek skorzystał z jednostki wyprodukowanej przez Flemminga Graversena. Było to swego rodzaju rewolucją, gdyż do tej pory żużlowiec Motoru korzystał z jednostek Ryszarda Kowalskiego.

Jeszcze nie czas na euforię

Efekty przyszły błyskawicznie, a zmiana okazała się bardzo trafiona w odniesieniu do toru w Lublinie. Lampart po raz pierwszy od kwietniowego spotkania z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz wykręcił dwucyfrówkę. Do jego występu w rozmowie z nami odniósł się menedżer drużyny, Jacek Ziółkowski, który zaapelował o zachowanie spokoju.

- Często zwracałem się do osób krytykujących Wiktora Lamparta, żeby poczekały, bo na rozliczenia przyjdzie czas dopiero po sezonie. Mieliśmy pełną świadomość tego, na co go stać oraz że w każdej chwili może wrócić do formy. Nasz zawodnik miał jeden problem i udało mu się wraz z mechanikami go wyeliminować, co zaowocowało świetnym występem. Teraz muszę być konsekwentny i zadziałać w drugą stronę. To było dopiero jedno spotkanie. Nie należy piać z zachwytu i mówić, że już wszystko jest w porządku. Poczekajmy jeszcze chociaż dwa mecze. Jeżeli utrzyma taką dyspozycję i wypadnie w nich równie dobrze, rzeczywiście będzie można wyciągać jakieś wnioski - tłumaczył Jacek Ziółkowski.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Murawski, Kanclerz, Galewski i Gajewski gośćmi Puki

Lubelska drużyna ma kim straszyć rywali

Fakt, że wychowanek Stali Rzeszów odżył, może napawać kibiców Motoru optymizmem. Przecież ich zespół słynie z bardzo mocnej formacji juniorskiej, która w wielu spotkaniach daje się rywalom we znaki. Z odmienionym Lampartem ten element zyskuje na sile, co może być języczkiem u wagi w nadchodzących play-offach.

- Liczby mówią same za siebie. Właściwie jedyna para juniorów, która może na równi rywalizować z naszymi młodzieżowcami, to ta częstochowskiego Włókniarza. Przynajmniej tak było do tej pory. Mam nadzieję, że to się potwierdzi w dwumeczu z Fogo Unią Leszno. Nie zawsze to, co widnieje na papierze, przekłada się na rywalizację torową. Jak na razie spisywaliśmy się w tym elemencie świetnie, a nasi juniorzy dokładali w spotkaniach ważne punkty. Liczymy, że teraz będzie podobnie. To jeden z czynników, dzięki któremu jesteśmy mocni - przyznał menedżer Motoru.

Zespół to nie jeden zawodnik

Jacek Ziółkowski, zapytany o możliwości Wiktora Lamparta, ocenił, że ich pułap jest wysoki. Dodał również, że należy pamiętać, iż zespół z Lublina składa się z siedmiu zawodników, równie istotnych w kontekście wygrywania spotkań.

- Liczymy na Wiktora, ale tak samo jak na pozostałych żużlowców. Znamy potencjał naszych zawodników. Ja zawsze powtarzam, że stać ich, aby osiągać średnią biegową na poziomie dwóch punktów na wyścig. Wtedy można mówić o zadowoleniu. Co do możliwości Wiktora... Sprawa wygląda podobnie. Jeżeli on wejdzie na taki poziom i go utrzyma, na co bez wątpienia go stać, wtedy będziemy bardzo zadowoleni. Następne mecze pokażą, jak wygląda sytuacja - podsumował nasz rozmówca.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Marek Cieślak potwierdza zainteresowanie ze strony pierwszoligowca
Junior Arged Malesy mówi o porównaniach do jednej z legend

Komentarze (0)