Przemysław Konieczny od pewnego czasu nie schodzi z poziomu, który miał prezentować od startu rozgrywek. Już na pierwszy rzut oka widać, że żużlowiec dostroił motocykle, opanował bydgoski tor, dzięki czemu zaczął dokładać bardzo ważne punkty. To sprawia, że formacja młodzieżowa Abramczyk Polonii Bydgoszcz jest jeszcze lepsza i każdy rywal musi się liczyć z jej siłą.
Okoliczności były niesprzyjające
Sam żużlowiec wielokrotnie podkreślał, że od dłuższego czasu czuje się na motocyklu dużo lepiej. Był on także zadowolony ze swojego występu po pierwszym spotkaniu play-off w Gdańsku, jednak towarzyszyły mu mieszane uczucia. Wszystko przez porażkę zespołu i kontrowersje w trakcie spotkania, które nie pozostały dla niego bez znaczenia.
- Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz. Tor był podobny do tego w rundzie zasadniczej. Nie mogę powiedzieć, że jakoś diametralnie się różnił. Nie jest to mój ulubiony obiekt, ale dorobek jest zadowalający. Niestety, nie udało się dziś rozstrzygnąć rywalizacji na swoją korzyść. Niedyspozycja Wiktora Przyjemskiego była dla nas widoczna, niemniej, nie może być przecież tak, że wypada jeden zawodnik i przegrywamy. Wszyscy byliśmy świadomi, że aby zwyciężyć, ktoś będzie musiał nadrobić jego potencjalne punkty. Niewiele zabrakło, ale niestety zabrakło. Szkoda również decyzji arbitra. Muszę przyznać, że dwie z nich były dla mnie niezrozumiałe - przyznał Przemysław Konieczny.
ZOBACZ WIDEO Apator popełnia błąd, oddając Holdera? Rutkowska-Konikiewicz: Robił wszystko, żeby zostać
- Uważam że Matej Zagar nie powinien zostać wykluczony. Rasmus Jensen z kolei pojechał ostro, a tam arbiter nie widział przewinienia. Trudno, decyzje były takie, a nie inne i trzeba je uszanować, bo czasu nie cofniemy, jednakże to w pewnym stopniu pokrzyżowało nam plany. Na porażkę złożyło się wiele czynników, jednak ja nie chcę szukać wymówek. Po prostu, analizując wynik końcowy, trzeba brać wszystko pod uwagę. Teraz czas na rewanż. Trzy punkty to nie jest wielka strata. Z Wiktorem w składzie na pewno będziemy silniejsi. Wiemy, co trzeba zrobić - podkreślił zawodnik Polonii.
Wychowanek Unii spisuje się zgodnie z oczekiwaniami
Formę swojego żużlowca skomentował Krzysztof Kanclerz. Menedżer zespołu znad Brdy nie krył zadowolenia spowodowanego jego ostatnimi występami. Zdradził on także, czego oczekuje od Koniecznego i jaką zdobycz punktową w meczu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, będzie mógł uznać za satysfakcjonującą.
- Przemek ostatnio robi swoje i nie ma się do czego przyczepić. Cały czas kontynuuje współpracę z ekipą Wiktora Przyjemskiego. To daje efekty, które są widoczne na każdym kroku. Na czwartkowym treningu, poprzedzającym rewanż z Wybrzeżem, spisywał się bardzo dobrze, tak on sam, jak i jego motocykle. Jaki wynik będzie zadowalający? Formacja juniorska gdańszczan jest nieco słabsza. Oczywiście nikogo nie lekceważymy, ale musimy myśleć realnie. Liczymy, że Przemek wygra z Wiktorem wyścig młodzieżowy podwójnie, a w kolejnych dwóch startach upora się z juniorami GKS-u. Na pewno stać go na to i bylibyśmy z tych czterech-pięciu punktów bardzo zadowoleni - mówił Krzysztof Kanclerz.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Jacek Woźniak zabrał głos przed rewanżem. "Liczyłem, że nasi seniorzy w Gdańsku pojadą lepiej"
- Krzysztof Kasprzak o kontuzji: Gdybym jechał dalej, czekałoby mnie pół roku przerwy od sportu