Żużel. Woryna wprost o nastawieniu Włókniarza. "Nie analizujemy przeciwników, panuje pełen spokój"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna

Kacper Woryna z roku na rok spisuje się coraz lepiej. Wychowanek ROW-u Rybnik cały czas ma szansę na dobre miejsce w końcowej klasyfikacji IMP. Z kolei jego Włókniarz, zdaniem wielu stać nawet na złoto w PGE Ekstralidze.

O tym, że Kacper Woryna to żużlowiec o ponadprzeciętnym potencjale, środowisko przekonało się już dawno. Było to widać choćby wtedy, gdy ten stawiał pierwsze kroki w czarnym sporcie, jako junior rybnickiego ROW-u. Przyszłość potwierdziła, że spekulacje o stopniowym rozwoju jego kariery były trafne. Z każdym kolejnym przejeżdżonym rokiem zawodnik wygląda coraz pewniej na torze i wykorzystuje nabywane doświadczenie najlepiej, jak tylko się da.

Kariera nabrała tempa

To potwierdzają liczby i kolejne sukcesy Woryny, który jest w danej chwili piętnastym najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi, punktującym na poziomie blisko 2 "oczek" na bieg. Wiele wskazuje na to, że żużlowiec zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa wywalczy także najwyższe miejsce w historii swoich startów w IMP, bo jak dotąd został najwyżej sklasyfikowany w Lesznie w 2020 roku, kiedy to zajął jedenastą lokatę. Choć rybniczanin zakończył niedzielne zmagania w Krośnie na szóstym miejscu, zapewnia, że nie towarzyszy mu poczucie niedosytu.

- Tor w Krośnie jakoś szczególnie mnie nie zaskoczył. Na pewno nie było na nim niebezpiecznie i myślę, że dało się tu pościgać. W każdym biegu, w którym były mijanki, zawodnicy osiągali różne prędkości. Warto nadmienić, że utworzyła się jedna ścieżka. Ten, kto w nią trafił, mając przy tym dobre ustawienia sprzętu, mógł pokusić się o wiele i dowieźć fajne punkty. Zawody były dobre również dlatego, że wszyscy wiedzieli, o co toczy się gra. W takich turniejach już nie ma przelewek. Nikt nie odpuszcza i wszyscy walczą do upadłego - zapewniał Kacper Woryna.

ZOBACZ WIDEO Prezes Stali Gorzów: Nadejdzie druga fala transferów

- Czy mogę mówić o poczuciu niedosytu? Nie. Nie towarzyszą mi takie odczucia. Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu. Wiadomo, zawsze może być lepiej. Ambitni żużlowcy zawsze zawieszają sobie poprzeczkę wysoko, a ja do nich należę. Niemniej dzisiaj było w miarę okej. Najważniejsze, że cały czas mogę walczyć o wysokie miejsce w cyklu - zauważył zawodnik Włókniarza.

Nowy format bardziej sprawiedliwym?

Kacper Woryna odniósł się także do nowej formuły rozgrywania Indywidualnych Mistrzostw Polski. Jak wiadomo, nie brakowało głosów, że jest ona nietrafiona i osób ze środowiska żużlowego, którym nie przypadła do gustu. Reprezentant Polski wyraził swoje zdanie również na temat rozgrywania tego typu turniejów w mniejszych ośrodkach.

- Myślę, że zawody rangi finału IMP organizowane w takich miejscach, jak choćby Krosno, jak najbardziej mają sens. Popularyzacja dyscypliny jest zawsze dobra, a fanom potrzebny jest pewien płodozmian w tym zakresie. Co do nowej formuły, według mnie jest interesująca. Teraz już nie będzie mowy o żadnych przypadkach, trzy turnieje zupełnie je eliminują. Dla mnie to jest sensowny krok. Wniósł trochę kolorytu i myślę, że był potrzebny. Na pewno trochę innowacji nie zaszkodzi - tłumaczył nasz rozmówca.

CKM jest pewny swojej siły

Przed Woryną jeszcze wiele wyzwań, bo sezon dopiero wkracza w decydującą fazę.  Najważniejsza i najtrudniejsza misja czeka go w ojczyźnie, gdzie spróbuje zawalczyć z Włókniarzem o medal w PGE Ekstralidze, z jak najcenniejszego kruszcu.

- Przygotowania do play-offów raczej się niczym nie różnią w stosunku do innych meczów, rozgrywanych w rundzie zasadniczej. Przede wszystkim w naszej drużynie jest pełen spokój, patrzymy wszyscy na siebie, bo jeżeli chcesz zajść wysoko, musisz wygrywać z każdym. Po prostu jedziemy po swoje. Nie obserwujemy, ani nie analizujemy przeciwników. Wiemy, na co nas stać i jedziemy po to, aby wypaść jak najlepiej - podsumował żużlowiec Włókniarza.

Bogumił Burczyk WP SportoweFakty

Zobacz także:
GP Challenge. Jedyny taki turniej w roku
Pechowy występ Marcina Nowaka

Komentarze (0)