Wydaje się, że cierpliwość kibiców ZOOleszcz GKM-u względem Przemysława Pawlickiego wyczerpała się bezpowrotnie. Żeby potwierdzić tą tezę, wystarczyło wybrać się na Hallera 4 i obejrzeć ostatni mecz sezonu, w którym grudziądzanie podejmowali Arged Malesę Ostrów. Choć wychowanek leszczyńskiej Unii wcale nie zaprezentował się w tej potyczce źle, nie mógł liczyć na zbyt entuzjastyczne reakcje miejscowych fanów. Na trybunach najczęściej słychać było gwizdy i niezbyt pochlebne słowa, odnoszące się do osoby kapitana ich drużyny.
Dlaczego kapitan GKM-u zawodzi?
Przyczyn słabszej dyspozycji Pawlickiego może być wiele. Ze względu na specyfikę dyscypliny, trudno je zdefiniować w sposób jednoznaczny. Piotr Markuszewski, były zawodnik GKM-u Grudziądz, jest pewny jednej rzeczy. Wciąż aktualny kapitan klubu, zarządzanego przez Marcina Murawskiego, to zawodnik klasowy. Jego zdaniem Pawlicki z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a powodem kłopotów może być sprzęt. Jeżeli ten nie sprawuje się jak należy, sypie się wszystko inne.
- Przemysław Pawlicki się nie wypalił. On nie ma czterdziestu czy więcej lat, a przecież i w tym wieku zawodnicy z powodzeniem radzą sobie nawet na najwyższym poziomie. Myślę, że przyczyna jest zupełnie inna. Sądzę, że leszczynianin potrzebuje spokoju, chwili oddechu, żeby dogadać się ze swoim sprzętem. Tam wyraźnie coś nie gra i myślę, że tu leży problem, o ile rzeczywiście nie mijam się z prawdą, Przemek znalazł się w bardzo frustrującej sytuacji. Każdy chce wygrywać. Gdy bardzo chcesz i robisz wszystko co się da, a to nie zdaje egzaminu, może być jeszcze gorzej. To się odbija na samopoczuciu, nastroju, pojawia się poirytowanie. Niektórzy zaczynają się poważnie gubić i zbyt głęboko wchodzić w ustawienia motocykli, a efekty są wręcz odwrotne - tłumaczył Piotr Markuszewski.
Czasami żeby zrobić krok do przodu, trzeba zacząć od kroku w tył
Zdaniem byłego zawodnika, który przecież z niejednego żużlowego pieca chleb jadł, Pawlicki potrzebuje nowego impulsu. Takim byłaby zmiana otoczenia, która najpewniej w obecnych okolicznościach wyszłaby jednej, jak i drugiej stronie na dobre. Nasuwa się pytanie, gdzie wychowanek Unii Leszno mógłby się odbudować, mentalnie i sportowo.
- Myślę, że Przemek i GKM to skończona historia. Czasami jest tak, że coś się wypala i nie ma tej tak bardzo potrzebnej chemii. Myślę, że tak może być właśnie w tym przypadku. Moim zdaniem, zmiana otoczenia wyszłaby mu na dobre. Jestem daleki od podejmowania decyzji za kogoś, wymądrzania się. Rozmawiamy czysto teoretycznie. Ja uważam, że Pawlicki powinien zejść ligę niżej, to by mu dobrze zrobiło. Doskonałym przykładem jest Krzysztof Buczkowski, który w Falubazie wyraźnie odżył. Na zapleczu leszczynianin byłby prawdopodobnie liderem swojego zespołu, mógłby w spokoju sprawdzać sprzęt, odrodzić się i znaleźć najlepsze rozwiązania. Gdybym znalazł się w takiej sytuacji, myślę, że postąpiłbym właśnie w ten sposób - stwierdził Markuszewski.
Pawlicki odrodzi się i wróci silny, jak nigdy wcześniej?
Były lider grudziądzkiej drużyny uważa, że efekty wspomnianego posunięcia mogłyby pojawić się w mgnieniu oka. Jego zdaniem, trzydziestoletni zawodnik niewątpliwie prędzej, czy później powróci do elity i udowodni, na co go stać.
- Czasami jest tak, że żużlowiec zaczyna gorzej jechać, bo coś dzieje się poza torem. Na przykład dopadają go jakieś kłopoty w życiu prywatnym, problemy rodzinne. Nie sądzę, że tak jest w przypadku Przemka. Jestem wręcz przekonany, że nie. W tych sferach u niego jest wszystko w porządku, ma fajną, kochająca rodzinę. Podsumowując, trzeba podrasować sprzęt, znaleźć nowe rozwiązania i złapać drugi oddech. O to najłatwiej będzie w eWinner 1. Lidze. Nie można zapominać, że tam też jest wysoki poziom i da się zarobić. Jestem pewny, że Pawlicki pokaże dawne, dobre ściganie i wróci silniejszy. To zawodnik, który może mieć przed sobą jeszcze wiele lat startów na wysokim poziomie - podsumował Markuszewski.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Woryna wprost o nastawieniu Włókniarza. "Nie analizujemy przeciwników, panuje pełen spokój"
- Discovery uderzy pięścią w stół?
ZOBACZ WIDEO Janowskiemu zabrakło jednego głosu. PGE Ekstraliga zdradza szczegóły