"Obecna forma leczenia działa". Dziennikarka zmaga się z rakiem i daje przykład innym

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Sophie Blake
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Sophie Blake

"Niestety, ostatnie badania wskazują, że rak powrócił" - poinformowała w maju dziennikarka Sophie Blake, znana z transmisji żużlowych. Po kilku miesiącach Brytyjka ma dobre informacje dla swoich fanów.

Sophie Blake to jedna z bardziej cenionych dziennikarek w Wielkiej Brytanii. Gdy żużel był prezentowany jeszcze na antenie Sky Sports, przeprowadzała wywiady z zawodnikami, nie tylko przy okazji spotkań ówczesnej Elite League, ale też podczas turniejów Speedway Grand Prix. Tak też poznała Scotta Nichollsa, z którym przez lata tworzyła związek małżeński. Para doczekała się jednego dziecka - Sohpie urodziła córkę Mayę.

Powrót nowotworu

Pod koniec 2020 roku u Blake wykryto nowotwór piersi. Po kilku miesiącach dziennikarka wygrała walkę z chorobą, ale niestety w maju koszmar powrócił. "Niestety, ostatnie badania wskazują, że rak powrócił i rozprzestrzenił się po mojej wątrobie, żołądku, węzłach chłonnych, płucach i miednicy. Jestem na czwartym etapie. Zaczynam nowy plan leczenia, które miejmy nadzieję powstrzyma nowotwór przed dalszym rozwojem" - poinformowała Blake na Twitterze.

Na szczęście są też dobre wieści. "Jestem po badaniach PET. Mój stan jest stabilny! Nie wykryto żadnych nowych obszarów raka ani narośli w obszarach z przerzutami. To oznacza, że obecna forma leczenia działa! To dopiero początek, ale uznałam to za świetną wiadomość" - przekazała w tym miesiącu dziennikarka, która dobre wieści postanowiła uczcić wyjściem na drinka z mamą.

ZOBACZ WIDEO: Uderzyła jak Lewandowski! Gol stadiony świata

Jak przyznała sama Blake, w ostatnich tygodniach robiła wszystko, by zająć głowę i nie myśleć o kolejnych wynikach badań, bo mogły one oznaczać dla niej wyrok. Dlatego po rozmowie z lekarzami poczuła ulgę. "Zostały mi trzy miesiące do następnego badania PET, które będzie teraz stałym elementem mojego leczenia" - zdradziła.

"Zdecydowałam się spojrzeć na czwarty etap raka jako na przewlekłą chorobę trwającą całe życie, której nie da się wyleczyć (jeszcze!), ale można ją leczyć. Nikt nie wie, co czai się za rogiem. Jednak patrzę na pozytywy tego dnia" - dodała żużlowa dziennikarka.

Straciła dziecko i prawie umarła

Wcześniej, bo w lipcu, Sophie Blake przeszła operację usunięcia jajników. Pobyt w szpitalu stał się dla niej okazją, by podzielić się z fanami bolesnymi wspomnieniami. Przed jedenastoma laty dziennikarka przeszła zabieg wycięcia macicy. Wszystko spowodowane było problemami w trakcie ciąży.

"Byłam w 17. tygodniu ciąży, co spowodowało, że straciłam dziecko i prawie umarłam. Po wielu operacjach i próbach usunięcia blizn w macicy, które nie dały efektów, nadal odczuwałam ból i ciągły dyskomfort. Powiedziano mi też, że mogę nie przeżyć kolejnej ciąży. Dlatego zdecydowano, że najlepszym rozwiązaniem będzie histerektomia. Utrata macicy była dla mnie emocjonalnie trudnym przeżyciem, ale równocześnie uwolnienie się od bólu było ogromną ulgą" - przyznała Blake.

Podczas tamtego zabiegu dziennikarce zalecono, by nie usuwała jajników, bo w wieku 38 lat musiałaby się mierzyć z menopauzą. Blake posłuchała lekarzy, ale ta decyzja miała fatalne skutki.

"Niestety, te same jajniki karmiły mojego raka estrogenem i progesteronem. Poprzednie blokery hormonów, które stosowałam przez 15 miesięcy, nie działały, stąd decyzja o wycięciu jajników, razem z moimi jajowodami. Tym razem nie odczuwam już smutku czy żalu z tego powodu, bo pomoże to w moim leczeniu raka. Psychologicznie to też wielka ulga, bo wiem, że rak nie będzie otrzymywać hormonów do wzrostu" - wyjaśniła Brytyjka.

Sophie Blake daje przykład

Brytyjka, gdy zmagała się z rakiem po raz pierwszy w roku 2020, postanowiła, że wykorzysta swoją popularność, by edukować inne kobiety i zwracać uwagę na to, jak ważne jest regularne badanie się. Rak to nie wyrok - powtarza Blake, która stara się dawać świadectwo i angażuje się w różnego rodzaju akcje uświadamiające.

Na początku kwietnia 2022 roku, zanim otrzymała fatalną diagnozę, przebiegła 10 mil w specjalnym biegu organizowanym w Brighton. Zebrała w ten sposób 1540 funtów na walkę z nowotworami piersi wśród kobiet. Poprzez aktywność w social mediach stara się przekazywać innym osobom, że nawet walcząc z rakiem można tryskać dobrą energią.

Blake potrafi też zwracać uwagę na bardzo podstawowe kwestie. Jedna z ostatnich wizyt w szpitalu w Sussex skłoniła ją do refleksji, że panie po przejściu chemioterapii, które nie potrzebują już peruki, mogą ją oddać w swojej klinice. Tak, by służyła kolejnej kobiecie.

Sophie Blake, pomimo walki z chorobą, jeździ na koncerty, bawi się na wakacjach z przyjaciółmi i korzysta z życia. Niedawno przełamała nawet jeden z lęków i postanowiła poszybować w powietrze - dosłownie.

Dziennikarka ma też zastrzeżenia do sposobu, w jaki Wielka Brytania podchodzi do walki z nowotworami piersi. Nigdy nie zaproponowano jej badania razem z mammografią, w podobnej sytuacji znajduje się wiele innych Brytyjek. Dlatego wsparła kampanię, która zwraca uwagę na ten problem. Specjalną petycję podpisało już prawie 150 tys. osób. Uważają one, że "procedury wykrywania i monitorowania tej choroby na wczesnych stadiach są niewystarczające".

Blake chce, aby kobiety na Wyspach miały dostęp do regularnych badań diagnostycznych i mammografii, bez skierowania od lekarza rodzinnego.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Holder zaskakuje mówiąc o warunkach podczas SGP Challenge
Będzie jeszcze trudniej dostać się do PGE Ekstraligi

Źródło artykułu: