Żużel. Hansen czeka na oferty. W przeciwnym razie pójdzie do... kopalni

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Patrick Hansen
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Patrick Hansen

Sześć punktów z bonusem może być niezadowalającym wynikiem, ale w przypadku Patricka Hansena było kluczem do przyczynienia się do awansu do finału PGE Ekstraligi przez Moje Bermudy Stal Gorzów.

Moje Bermudy Stal Gorzów wygrywając 48:42 w Częstochowie, wjechała do finału Drużynowych Mistrzostw Polski. W klubie z województwa lubuskiego nie ukrywają, że kluczem był monolit, ale jednak na szczególne pochwały zasługuje Patrick Hansen.

Duńczyk wywalczył 6 punktów, a dodatkowo w jednym z biegów wraz z Szymonem Woźniakiem przywiózł podwójny triumf nad Fredrikiem Lindgrenem i Jakubem Miśkowiakiem.

- Sześć plus jeden, ten bonus jest dla mnie bardzo ważny, bo robi się ładny wynik. Czy to był kluczowy wynik? Ciężko powiedzieć, bo jednak każdy z chłopaków zrobił dobrą robotę. Cieszę się, że nie było u mnie wyniku takiego, jak w Gorzowie - powiedział po meczu Patrick Hansen w rozmowie z WP SportoweFakty, który zdradził, że w Częstochowie ścigał się na swoich silnikach zakupionych od Finna Rune Jensena.

ZOBACZ WIDEO Co dalej z Emilem Sajfudinowem? Właściciel Apatora zabrał głos

Duńczyk wrócił do wydarzeń, które miały miejsce w piątek w pierwszym meczu, rozgrywanym w Gorzowie Wielkopolskim. Tam Moje Bermudy Stal zremisowała i musiała gonić wynik w rewanżu. - Tam była moja wina, bo to ja nie zrobiłem punktów. Był jeden dzień, aby to wszystko przemyśleć. Mechanik miał dużo pracy, bo było widać, że było słabo i musiałem coś zrobić. W niedzielę nie było super, ale zdecydowanie lepiej - dodał w Ekstraliga Media Center.

Faworytem niedzielnego meczu byli częstochowianie. Patrick Hansen nie ukrywał jednak, że wierzyli w to, że zdołają wywieźć spod Jasnej Góry minimum 46 punktów, bo w innym przypadku, nie byłoby sensu, aby na ten rewanż przyjeżdżali.

24-latek odniósł się także do kwestii sprzętowych. Przyznał, że gdyby miał kiepskie jednostki napędowe, to nie byłoby go w PGE Ekstralidze. - Początek sezonu był dobry, problem pojawił się później, kiedy za dużo słuchałem "ekspertów". Zacząłem eksperymentować i zmieniać nie tylko silniki, ale wszystko, nawet sprzęgła, gaźniki. Po prostu głowa nie dawała rady.

Patrick Hansen nie ukrywa, że finałowa batalia będzie dla niego pożegnaniem z Moje Bermudy Stalą Gorzów, bowiem nie ma dla niego miejsca w tym zespole, tym bardziej w momencie, kiedy zawarto porozumienia z Andersem Thomsenem i Martinem Vaculikiem.

W takim razie, co dalej? - Nie wiem. Na razie po takim słabym sezonie mam mało ofert. Jak nie dostanę ofert, to nie wiem, może pójdę na kopalnię - zakończył.

Czytaj także:
Ma dopiero 13 lat, a jego osiągnięcia już imponują. Jest nadzieją żużla w swoim kraju
Udowodnił, że jeśli ma szansę regularnie jeździć, to jest ważnym punktem drużyny

Źródło artykułu: