Żużel. Krzysztof Buczkowski z mieszanymi uczuciami. "Mój sezon nie jest wybitny"

WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski
WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski

Zawodnicy Stelmet Falubazu nie pokpili sprawy i obronili dwudziestopunktową zaliczkę zdobytą w Zielonej Górze. Krzysztof Buczkowski tłumaczył, że wbrew pozorom nie było to wcale łatwe i nie obeszło się bez problemów.

Żużlowcy Abramczyk Polonii Bydgoszcz robili wszystko, co w ich mocy, żeby wydrzeć awans do finału z rąk Stelmet Falubazu. Porażka poniesiona przy W69 okazała się jednak zbyt dotkliwa. Mecz zakończył się wynikiem 47:43, co oznacza dla gospodarzy koniec ligowego sezonu. Do zwycięstwa gości w dwumeczu przyczynił się między innymi Krzysztof Buczkowski.

Łatwo nie było

Wychowanek GKM-u Grudziądz prezentuje się w tym roku bardzo solidnie, mieszcząc się obecnie w dziesiątce najskuteczniejszych zawodników całych rozgrywek. W Bydgoszczy udało mu się zgromadzić osiem punktów w pięciu startach, co jego zdaniem, w obliczu awansu Falubazu nie było złym wynikiem. Dodał także, że zaskoczyło go przygotowanie toru.

- Pojechaliśmy rewelacyjne zawody u siebie i dosyć logiczne jest, że komfort przed meczem był inny, niż jakbyśmy wygrali na własnym torze różnicą dwóch, a nie 20 punktów. Niemniej wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie. Żużel pamięta już różne sytuacje, zdarzały się drużyny, które odrabiały takie straty. Bydgoszczanie postawili twarde warunki. Zaskoczyło nas trochę przygotowanie toru, na którym było dużo suchej nawierzchni, zupełnie nie jak przy Sportowej 2 - mówił Krzysztof Buczkowski.

ZOBACZ WIDEO Jack Holder jest problemem Apatora? Termiński o formie Australijczyka

- Pola znacznie różniły się od siebie, nie były równe. Trochę trudno było mi się w tym wszystkim odnaleźć, tym bardziej, że gospodarze jechali bardzo dobrze i wiedzieli, o co toczy się gra. Mimo wszystko, w ostatecznym rozrachunku nie było tak źle. Mecz zakończyłem trójką, jadąc spod krawężnika. Trzeba przyznać, że to pole było najlepsze. Dobrze, że udało mi się z niego wygrać, bo w innym wypadku to byłby sygnał, iż coś jest nie tak - dodał.

Zaaklimatyzował się na dobre?

Krzysztof Buczkowski przyznał, że w przypadku awansu do PGE Ekstraligi jego kontrakt w Stelmet Falubazie ulegał automatycznemu przedłużeniu. Zawodnik postanowił jednak nie czekać na rozstrzygnięcia w eWinner 1. Lidze. Zdradził nam, jakie były tego powody.

- Rzeczywiście, moja umowa była skonstruowana w taki sposób, że gdyby nie było awansu, mógłbym szukać nowego klubu. Ostatecznie usiadłem do negocjacji z prezesem przed meczem z Orłem i doszliśmy do porozumienia. O Falubazie krążą różne opinie, ale ja nie zważam na plotki. Warunki kontraktu były dobre, zadowalające mnie niezależnie od tego, w której pojadę lidze. Przede wszystkim jednak zadecydowały moje osobiste odczucia - mówił wychowanek GKM-u.

- W Zielonej Górze czuję się świetnie. To bardzo dobre miejsce. Klub jest rzetelny, wywiązuje się ze swoich obietnic na czas. Nie zwleka z płatnościami, jest wiarygodny. Moje doświadczenia są tylko pozytywne. Mam dobry kontakt z zarządem. Ten sezon w moim wykonaniu nie jest jakiś wybitny. Niemniej w większości meczów kręcę się wokół dwucyfrówek albo jadę nawet lepiej. Przydarzają się słabsze występy, lecz one są wkalkulowane, czasami po prostu tak bywa, nie da się zawsze jechać super. Myślę, że realizuję postawione wobec mnie oczekiwania, więc uważam, że obie strony są zadowolone, dlatego zdecydowałem się nie zmieniać ekipy - tłumaczył zawodnik.

"W finale bez zaskoczeń"

Zdaniem zawodnika Falubazu, nie można mówić, że skład finału zaplecza najlepszej żużlowej ligi świata jest zaskakujący. Buczkowski odniósł się także do toru w Krośnie, na którym przyjdzie rywalizować jemu i jego kolegom. Jak wiadomo, niektórzy zawodnicy zespołu z Zielonej Góry nie mieli jeszcze okazji jechać na nim w bieżącym sezonie.

- Myślę, że Cellfast Wilki Krosno nie zaskoczą nas nie wiadomo jak. Nie jest tajemnicą, że tamtejszy tor jest bardziej twardy niż przyczepny. Lekka zmiana na starcie w przełożeniach to nie jest nic radykalnego, a pewnie o to będziemy musieli się pokusić. Myślę, że finale spotykają się dwie najlepsze drużyny tych rozgrywek. To nie tak, że Polonia jest słabsza, ale przed sezonem było wiadomo, że głównych kandydatów do awansu jest trzech, a dwóch spotka się ze sobą już w półfinale. Na tej podstawie można powiedzieć, że pojechaliśmy finał w półfinale, ale teraz czas na ostateczną batalię o awans. Mieliśmy różne momenty, lepsze i gorsze, ale jak na razie wszystko idzie po naszej myśli. Oby do samego końca - podsumował Krzysztof Buczkowski.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Oskar Fajfer nie dorósł do PGE Ekstraligi? "Nie jestem entuzjastą takiego transferu"
Kluby PGE Ekstraligi zachowały się źle wobec spadkowicza? "Zabrakło solidarności"

Komentarze (3)
avatar
zulew
5.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
K. Buczkowski przydatny może się okazać na rywalizację z GKM o utrzymanie. Nie wydaje się, aby Falubaz zbudował skład na coś więcej. W tej rywalizacji ważne będzie usytuowanie Friecke w jednej Czytaj całość
avatar
Pena.
5.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"Mój sezon nie jest wybitny" A który był...