Poważne zarzuty policji wobec klubu. "Nie ma współpracy, monitoring nie działa od początku sezonu"

Policja zwróciła się do wojewody o zamknięcie stadionu Falubazu na finałowe spotkanie eWinner 1. LŻ. To efekt lekceważącego stosunku do kwestii bezpieczeństwa oraz braku współpracy organizatorów z policją. Zarzuty wobec władz klubu są poważne.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Mateusz Tonder i kibice Falubazu WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Mateusz Tonder i kibice Falubazu
Półfinałowe starcie eWinner 1. Ligi pomiędzy Stelmet Falubazem Zielona Góra, a Abramczyk Polonią Bydgoszcz przelało czarę goryczy i sprawiło, że policja postanowiła podjąć radykalne kroki. Podczas spotkania kilkukrotnie doszło do złamania prawa, a fani zespołu w trakcie zawodów odpalali zabronioną pirotechnikę, a po zawodach zaatakowali jednego z kibiców drużyny przeciwnej, który przebywał w loży VIP.

To zresztą nie pierwszy przypadek łamania prawa na stadionie żużlowym w Zielonej Górze, bo do szokujących sytuacji dochodziło już wcześniej, a przez ten czas organizator nie zrobił wystarczająco dużo, by zapobiec kolejnym przypadkom łamania prawa.

- Zwróciliśmy się do wojewody o rozważenie zamknięcia stadionu na ostatni mecz sezonu, ponieważ organizator zawodów od początku sezonu nie reaguje na sugestie policji. Identyfikacja osób łamiących prawo jest niemożliwa, ponieważ od kwietnia monitoring na stadionie nie działa. Na stadionie dzieje się źle pod kątem bezpieczeństwa. Nie ma współpracy z organizatorem, który pozostaje głuchy na nasze apele. To nie jest jednostkowy przypadek, bo do niebezpiecznych zajść doszło w tym sezonie wielokrotnie, a po drugiej stronie nie mamy partnera, który mógłby nam pomóc zwiększyć bezpieczeństwo - mówi rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji, Marcin Maludy.

ZOBACZ WIDEO Canal+ przygotowuje serial o żużlu? Szef redakcji odpowiada

Lista zarzutów policji jest naprawdę długa, a powtarzające się odpalanie rac i świec dymnych, to jedynie niewielka część niebezpiecznych sytuacji, które wydarzyły się w tym roku na stadionie Falubazu.

Do odpalania zakazanej pirotechniki doszło w kwietniu, maju i sierpniu. W żadnym z tych przypadków nie udało się ustalić sprawców, ze względu na usterkę systemu monitoringu. Policjanci zwracali się z prośbą o interwencję serwisanta, ale niestety do dziś nic się w tej kwestii nie zmieniło.

- Chodzi także choćby o udostępnienie specjalnego pomieszczenia, do którego kibice mogą wchodzić bez jakiejkolwiek kontroli na długo przed rozpoczęciem meczu. To wszystko odbywa się w mniej cywilizowany sposób niż na innych meczach i prowadzi do skutecznych prób wniesienia pirotechniki na obiekt. Dodatkowo fani mogą bez przeszkód poruszać się po całym stadionie, co prowadzi do tego, że podczas jednego z meczów pseudokibice podeszli pod sektor kibiców gości, prowokując ich do bójki. Do nieszczęścia nie doszło tylko dlatego, że fani gości wykazali się cierpliwością. Wielokrotnie zwracaliśmy organizatorom uwagę na pewne kwestie, podejmowaliśmy wiele prób, ale kończyły się one fiaskiem, albo były niewystarczające, by wyeliminować formy łamania prawa - dodaje podinspektor Marcin Maludy.

Oczywiście ostateczna decyzja jest po stronie wojewody lubuskiego, ale zdaniem policji stadion Falubazu nie jest bezpiecznym miejscem, a taki stan rzeczy jest konsekwencją lekceważącego podejścia służb organizatora do realizacji zadań wynikających z ustawy o bezpieczeństwu imprez masowych.

- Skłaniamy się ku tezie, że zamknięcie obiektu dla kibiców byłoby dobrą decyzją. Nie możemy pozwolić na to, by na stadionie dochodziło do różnego rodzaju form łamania prawa. Jako policja odpowiadamy za bezpieczeństwo zwykłych kibiców, a jeśli komuś ktoś się stanie, to my - zresztą słusznie - będziemy stawiani do tablicy, będą pojawiały się zapytania, co zrobiliśmy w tej sprawie i czy wypełnialiśmy swoje ustawowe zadania - wyjaśnia Maludy.

O komentarz do zarzutów policji zwróciliśmy się do przedstawicieli Urzędu Wojewódzkiego, gdzie zostanie podjęta ostateczna decyzja odnośnie obecności kibiców na decydującym meczu o awans do I ligi.

- Mogę jedynie potwierdzić, że obecnie toczy się postępowanie administracyjnej na wniosek komendanta wojewódzkiego policji. Zwróciliśmy się z prośbą do władz miasta, jako do właściciela MOSiR, o odniesienie się do tych zarzutów i wyjaśniamy sprawę - mówi nam Karol Zieleński, dyrektor biura wojewody lubuskiego.

Wiadomo już jednak, że prezydent Zielonej Góry wyszedł z kompromisowym rozwiązaniem, by najbliższy mecz zakwalifikować jako spotkanie podwyższonego ryzyka i w jego ochronę zaangażować więcej pracowników ochrony. Teraz te propozycje musi zaakceptować policja i jeśli tak się stanie, to wojewoda raczej nie będzie próbował zablokować żużlowego święta w Zielonej Górze.

Całą sprawę bagatelizować starają się z kolei władze klubu, które nie zgadzają się z zarzutami policji.

- Policja ma prawo przedstawiać swoją ocenę, a ja ze swoje strony chciałbym poinformować, że klub wywiązuje się ze swoich obowiązków, a przed sezonem otrzymaliśmy pozytywną opinię z policji. W związku z wydarzeniami z ostatniego meczu z Polonią Bydgoszcz planujemy z kolei wprowadzenie dodatkowych procedur, które mają usprawnić funkcjonowanie imprezy oraz zapewnić większe bezpieczeństwo. Współpraca z policją będzie jeszcze bardziej zacieśniona - komentował zarzuty w Radio Zielona Góra, Wojciech Domagała, prezes Stelmet Faluabzu Zielona Góra.

Mateusz Puka, WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
Finał I ligi bez kibiców?
Nie narzeka na brak ofert

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×