Piotr Dym: Szkoda kibiców

Wygraną Orła 49:44 zakończył się rewanżowy mecz finałowy drugiej ligi. Mimo zwycięstwa łodzianie nie odrobili straty z pierwszego meczu i to Speedway Miszkolc w przyszłym sezonie rywalizował będzie w wyższej klasie rozgrywkowej. Najskuteczniejszym zawodnikiem Orła w rewanżu był Piotr Dym.

- Brakło punktów chłopaków, którzy jeździli w poprzednich meczach i za wysoko przegraliśmy w Miszkolcu. Tak samo pojechaliśmy dzisiaj źle jak i w Miszkolcu - mówił po meczu Piotr Dym. - Starałem się jechać jak najlepiej. Byłem u mechanika, zrobiłem silniki. Trzymałem sprzęt do samego końca w dobrym stanie i bardzo mi zależało na pierwszej lidze, bo chciałbym w niej pojeździć. Zobaczymy co dalej. Nie wiem co zarząd wymyśli. Szkoda kibiców, zarządu, wkładu, tego wszystkiego. Tego, że tej pierwszej ligi nie ma. Byłem pewien, że będziemy świętować awans.

Zdaniem Dyma przełomowym momentem spotkania był bieg dziewiąty, w którym doszło do upadku. - Niepotrzebny ten upadek Henki Gustafssona. Od tego się zaczęło przewracać w drugą stronę, nie na naszą korzyść.

Jeden z czołowych zawodników najniższej klasy rozgrywkowej w rewanżowym meczu ze Speedway Miszkolc zdobył trzynaście punktów. Przegrał jedynie dwa razy z najskuteczniejszym zawodnikiem rywali Siemenem Własowem. - Ze swojego występu mogę być zadowolony, ale nie jestem zadowolony z tych wyścigów, w których nie mogłem się obronić przed Własowem, był bardzo szybki. Spodziewałem się go po prawej czy po lewej stronie a zawsze mi uciekał, także ciężko było.

Dym żałuje, że nie wszyscy jego koledzy z drużyny do mijającego sezonu podeszli tak samo. - Starałem się jechać w każdym meczu jak najlepiej, nie zawiodłem w żadnym. Szkoda, że wszyscy zawodnicy tak nie podeszli do tego. Mieli problemy, taki jest sport. Każdy jedzie raz lepiej, raz gorzej. Nie będę nikogo osądzał. Szkoda.

Komentarze (0)