Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się niemal pewne, że władze PZM złagodzą nieco swoje wcześniejsze stanowisko i wyrażą zgodę na to, by Rosjanie z polskim paszportem byli traktowani w polskich ligach jak Polacy. Miałoby być to kompromisowe rozwiązanie pomiędzy dotychczasowym całkowitym zakazem występów dla Rosjan a dopuszczeniem wszystkich zawodników z tego kraju.
Dzięki temu PZM miałby uniknąć długoletniej batalii sądowej z Artiomem Łagutą, który oskarżył polską federację o dyskryminację i łamanie Konstytucji RP, o swoje prawa zamierza walczyć w sądzie. Stawką tego sporu ma być nie tylko dopuszczenie zawodnika do startów, ale także - w razie pozytywnego wyroku sądu - milionowe odszkodowanie za uniemożliwianie wykonywania pracy zarobkowej.
Do tej pory przedstawiciele PZM nie zgadzali się na dopuszczenie Rosjan do egzaminu na krajową licencję żużlową, tłumacząc to tym, że od lat startują oni na rosyjskich licencjach. Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta posiadają polskie obywatelstwo od wielu lat, ale do tej pory z dumą podkreślali, że są Rosjanami, a polskie dokumenty wykorzystywali jako ułatwienie przy poruszaniu się pomiędzy poszczególnymi krajami Unii Europejskiej. Każdy z nich reprezentować Polskę zapragnął dopiero, gdy na Ukrainie wybuchła wojna, a władze polskiej federacji wprowadziły zakaz jazdy dla zawodników z Rosji. Trzeci z rosyjskich żużlowców posiadających polskie obywatelstwo, Andriej Kudriaszow, uzyskał je stosunkowo niedawno i nie miał szans ubiegać się o jazdę jako Polak.
ZOBACZ WIDEO Ekspert ocenia zmianę w regulaminie i wskazuje kluby, które zyskają najwięcej
Pierwotnie władze polskiego żużla dały sobie czas do połowy września i w tym czasie miały podjąć ostateczną decyzję. Im bliżej wyznaczonego terminu, tym sprawa zaczyna się komplikować, a przyszłość Rosjan w polskich ligach wciąż nie jest znana. Czasu jest coraz mniej, bo okres transferowy oficjalnie rozpoczyna się 1 listopada i do tego czasu kluby muszą wiedzieć, czy mogą kontraktować tych zawodników.
Działacze już jakiś czas temu zwrócili się z prośbą o interpretację przepisów do kancelarii prawnej i do dziś czekają na odpowiedź na przedstawione zagadnienie. Z PZM coraz częściej słychać jednak głosy, że jeśli tylko prawnicy w dotychczasowym zakazie nie wykażą rażącego łamania prawa, to zakaz zostanie utrzymany. Za takim rozwiązaniem opowiada się większość środowiska z legendami żużla oraz Markiem Cieślakiem na czele. Były szkoleniowiec reprezentacji powiedział ostatnio, że dopuszczenie do jazdy Sajfutdinowa, Łaguty i Kudriaszowa oznaczałoby promowanie cwaniaków, którzy dostatecznie wcześniej zadbali o polskie dokumenty, ale w rzeczywistości nigdy nie zamierzali startować jako Polacy.
Zachowaniem władz PZM i przedłużającym się stanem niepewności, coraz bardziej są zniecierpliwieni przedstawiciele For Nature Solutions Apatora Toruń, którzy zbudowali już skład na kolejny sezon z myślą o powrocie do jazdy Emila Sajfutdinowa. Gdyby zawodnik ostatecznie nie został dopuszczony do startu w PGE Ekstralidze, to klub miałby gigantyczny problem ze znalezieniem wartościowego zastępstwa. Wiadomo, że władze Apatora kontaktowały się w tej sprawie z prezesem PZM, Michałem Sikorą, ale nie otrzymały jednoznacznej odpowiedzi.
Znacznie spokojniejszy całe zamieszanie obserwuje z kolei prezes Betard Sparty Wrocław, Andrzej Rusko, bo on zabezpieczył się na wypadek przedłużenia zakazu dla Artioma Łaguty i zostawił w składzie Gleba Czugunowa.
Najbliższe tygodnie będą więc kluczowe nie tylko dla klubów, ale także dla zawodników. Z ich otoczenia coraz częściej słychać opinie, że przedłużenie zakazu o kolejny rok sprawi, że będą oni musieli podjąć decyzję o zakończeniu kariery i sprzedać swoje motocykle.
Czytaj więcej:
Wiemy, kto wystartuje z dziką kartą w Toruniu
K2 chce pomóc młodym żużlowcom