Choć przed nami decydujące rozstrzygnięcia we wszystkich trzech klasach rozgrywkowych w Polsce, to większość klubów myślami jest już przy kolejnym sezonie. Tak jest m.in. w ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz, który zakończył tegoroczna batalię w PGE Ekstralidze na siódmym miejscu.
Działacze intensywnie pracowali ostatnie tygodnie nad składem. W drużynie spod znaku Gołębia na pewno zostaje Nicki Pedersen, bo ma on ważny kontrakt. Z seniorów mają nowe umowy podpisać Krzysztof Kasprzak i Norbert Krakowiak. Punkty dla GKM-u ma zdobywać również Frederik Jakobsen, a do drużyny dołączyć ma Max Fricke, który obecnie walczy o awans do PGE Ekstraligi ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. Zawodnik zapewniał jedna działaczy, że nie zerwie swojego porozumienia (o czym więcej pisaliśmy TUTAJ).
- Część rozmów mamy zakończone i jakiś plan na drużynę mamy, ale nie chcemy o tym mówić, bo jak pokazuje doświadczenie, to nie daje pozytywnych efektów. Wolimy skupiać się na pracy, aby było, jak najlepiej dla naszego klubu - powiedział w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl, Marcin Murawski - prezes grudziądzkiego GKM-u.
ZOBACZ WIDEO Zmiana potrzebna jest od zaraz? Znany dziennikarz o regulaminie: Jak się chce to można
W Grudziądzu z kolejnym sezonem wiążą duże nadzieje i wierzą, że uda im się w końcu awansować do play-offów. Takiego zdania jest również Piotr Markuszewski, który w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że jego zdaniem również siła GKM-u w 2023 roku może pozwolić powalczyć o coś więcej, ale jest jeden warunek. Drużynie musi dopisać szczęście, nie tylko sportowe, ale również zdrowotne.
A kontuzje były największą bolączką GKM-u w tym roku. - Nie pamiętam takiego sezonu, ale to chyba nie był tylko nasz problem, bo w całej lidze było wiele groźnych upadków i kontuzji, ale u nas mniejszych lub większych urazów doznali wszyscy zawodnicy - dodał Murawski.
W grudziądzkim zespole jedynym zawodnikiem, który nie doznał w tym roku żadnego uraz został... Seweryn Orgacki. To tylko pokazuje, jak mocno ten sezon dał się we znaki zawodnikom. - Byliśmy i jesteśmy bardzo porozbijani, bo ostatnio upadek zanotował Frederik Jakobsen, a dodatkowo odnowiła się kontuzja Kacprowi Pludrze, więc ten rok to jeden wielki szpital w naszej drużynie i tak naprawdę do ostatniego meczu wszyscy przystępowali resztkami sił, a Krzysztof Kasprzak, to praktycznie nie chodził. Startowaliśmy bez przygotowania, byle ten mecz odjechać i ukończyć go w całości. Udało się wygrać, ale ciężko było o mobilizację ze względu na stan zdrowia zawodników - przyznał.
Czytaj także:
Jest otwarty na rozmowy z ROW-em Rybnik
Jest szansa na ósmą drużynę w 2. Lidze!