Mimo całkiem pokaźnego budżetu i opinii klubu wiarygodnego, wypłacającego pieniądze kilka dni po meczu, działaczom ZOOleszcz GKM nie udało się w ostatnich latach przeprowadzić transferów, które odmieniłyby pozycję zespołu w ligowej tabeli. Grudziądz wciąż jest kojarzony z miejscem omijanym przez większość czołowych żużlowców. Jedni nie podejmują w nim negocjacji, a inni robią to tylko po to, żeby wynegocjować sobie lepszy kontrakt w innym klubie.
Powiew świeżości, który może być decydujący
Niewykluczone, że tym razem klub z Hallera 4 zawalczy o play-offy i to z dobrym skutkiem. Jeżeli nic się nie zmieni, transferową niemoc grudziądzan przerwie sprowadzenie Maxa Fricke. O względy Australijczyka zabiegało wiele ośrodków, jednak z naszych informacji wynika, że zdecydował się on zasilić właśnie drużynę Janusza Ślączki.
- Max Fricke w Grudziądzu? Super, to strzał w dziesiątkę. Od lat mówiłem, że trzeba o niego zawalczyć, bo to zawodnik klasowy, tak zwany walczak i na pewno warto w niego zainwestować. Taki ruch się opłaci. Australijczyk jest objeżdżony w Grand Prix, dobrze radził sobie także w PGE Ekstralidze. Myślę, że będzie jednym z liderów drużyny, przywożącym regularnie osiem - dziewięć punktów w meczu albo i więcej. Znaczącą rolę odgrywa dyspozycja dnia, ale on z pewnego poziomu nie zejdzie. W dodatku jest perspektywiczny, na dobrą sprawę najlepsze lata dopiero przed nim. Poza tym pasuje mu tutejszy tor - mówił Piotr Markuszewski.
Transfer polskiego żużlowca już nie jest konieczny
Spekulowano, że GKM zdecyduje się zawalczyć na rynku transferowym o względy jakiegoś solidnego zawodnika krajowego. Zważywszy na nowy regulamin, nie będzie to wcale konieczne, gdyż najpewniej na pozycji zawodnika do lat 24 nadal będzie występował Polak, Norbert Krakowiak. Markuszewski zdradził, o jakie rozwiązania powinien się pokusić klub z Grudziądza, w oparciu o nowe możliwości, które daje zmiana przepisów.
- Uważałem, że warto postarać się o angaż Maksyma Drabika. Żużlowiec młody, perspektywiczny, często gwarantujący dobre punkty. Wiele jednak wskazuje, że on już wybrał inne miejsce. Mówiło się także o Krzysztofie Buczkowskim, który jednak zostaje w Falubazie. W międzyczasie zmieniły się przepisy i ja myślę, iż warto podjąć inne kroki - mówił były zawodnik GKM-u.
- Dałbym szansę Frederikowi Jakobsenowi i odpuścił temat Polaka. Sezon na przetarcie w jego wykonaniu był co najmniej udany. A teraz uważam, że może być tylko lepiej. Przede wszystkim on jest młody. Jestem zdania, że skład trzeba odmładzać, bo to zaowocuje w kolejnych latach. Jest Jakobsen, jest Norbert Krakowiak, jest młody Kacper Pludra i przychodzi Max Fricke. Do tego doświadczeni Nicki Pedersen i Krzysztof Kasprzak. Ciekawe zestawienie. W obliczu starych przepisów, Jakobsena byłoby trudno zmieścić, teraz wszystko się zmienia o 180 stopni. Taki ruch jest niegłupi. Ten chłopak ma papiery na bardzo dobrego zawodnika - dodał.
Na co ich stać?
Nasuwa się pytanie, czy skład, jaki zdaniem Piotra Markuszewskiego powinien zmontować GKM, gwarantuje skuteczną walkę o play-offy. Według niego, tak. Jednak były żużlowiec nie popada w hurraoptymizm, gdyż zwraca uwagę na fakt, że w żużlu na końcowy sukces ma wpływ wiele czynników, nie tylko siła zespołu.
- Z Frickiem w kadrze grudziądzki zespół ma bez wątpienia szansę na play-offy. Jeśli sezon nie będzie pechowy, a o to przecież nietrudno, podopieczni Janusza Ślączki mogą spokojnie zakończyć rundę zasadniczą w czołowej szóstce. Dwójka silnych liderów i kilku rozwojowych zawodników, którzy w kolejnym sezonie mogą śmiało jeździć lepiej niż w tegorocznych rozgrywkach... To może być przepis na sukces. Ale żużel nie jest taki prosty. Oby omijały ich kontuzje, a wtedy będzie dobrze - podsumował Markuszewski.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Menedżer Polonii grzmi. "Tak się nie zachowują ludzie, tylko zwierzęta"
- Oficjalnie: Polonia ma nowego zawodnika! Czy pomoże w awansie do finału play-off?
ZOBACZ WIDEO Ekspert podsumował karierę Pawlickiego w Unii. "Niewykorzystany potencjał". Kto bardziej zyska na odejściu?