[tag=51337]
Motor Lublin[/tag] pierwszy raz w swojej historii został mistrzem kraju (w minioną niedzielę). Zaraz po tym triumfie działacze ogłosili transfer Bartosza Zmarzlika. Zbigniew Boniek, były piłkarz, szef PZPN i fan żużla, uważa, że to oznacza 10 lat dominacji klubu z Lublina. Czy na wschodniej ścianie właśnie narodziła się potęga?
"Zaczyna się nowa era w polskim żużlu. Motor mistrz plus Zmarzlik, który dołączy do nich w nowym sezonie. Pozostali mają zero szans. To może być 10 lat triumfów" - napisał na Twitterze o klubie z Lublina, który pokonał w finale PGE Ekstraligi Moje Bermudy Stal Gorzów, odrabiając w rewanżu dużą stratę z pierwszego spotkania.
W środowisku żużlowym, jak i w samym Lublinie nikt nie podziela jednak aż takiego optymizmu byłego prezesa PZPN. - Logika niby słuszna, ale to tak nie działa, że Motor zdobył mistrzostwo bez Zmarzlika, więc tym bardziej wywalczy je z nim w składzie. Bardziej jestem w stanie uwierzyć w 10 lat dominacji Bartka niż klubu z Lublina - mówi nam Krzysztof Cegielski, były zawodnik, a obecnie ekspert.
ZOBACZ Historyczny sezon Zmarzlika. Prezes klubu wskazał kluczowy aspekt formy mistrza
- Lublinianie na pewno będą walczyć o medale, ale nie wiem, czy będą seryjnie wygrywać. Oni sami tego nie wiedzą i dlatego w tym roku mieli takie parcie na tytuł. Chcieli go zdobyć za wszelką cenę, bo prezes dobrze wie, że w kolejnych latach wcale nie będzie o to łatwiej. Nawet ze Zmarzlikiem w składzie - dodaje Cegielski.
Wszyscy zapłaciliśmy za złoto Motoru? "Robi się z tego lament"
Wielu działaczy patrzy obecnie na Motor z zazdrością, a część ekspertów twierdzi, że klub wygrywa, bo ma nieograniczone możliwości finansowe dzięki wsparciu spółek skarbu państwa. Reklam firm państwowych na stadionie czy kewlarach zawodników rzeczywiście nie brakuje. Klub może liczyć między innymi na wsparcie finansowe kopalni Bogdanka czy Grupy Azoty Puławy (w 2021 roku na konferencji prasowej ws. współpracy Motoru z Bogdanką był obecny Jacek Sasin - przyp.red.). Nieoficjalnie mówi się, że jego budżet wynosi kilkanaście milionów złotych.
Sam prezes lublinian Jakub Kępa zapewnia jednak, że Motor wcale nie jest najbogatszym klubem w Polsce, bo większym budżetem dysponuje Betard Sparta Wrocław. Szef mistrzów Polski mówił o tym, kiedy był gościem magazynu PGE Ekstraligi w WP SportoweFakty. Jednak ze względu na obecność państwowych spółek część środowiska nie szczędzi lublinianom złośliwości i twierdzi, że za ich tegoroczne złoto i transfer Zmarzlika zapłaciliśmy tak naprawdę wszyscy.
- Te powtarzane bez przerwy zarzuty stają się już naprawdę nudne - mówi nam Kępa. - W przypadku Motoru mówimy głównie o dwóch spółkach skarbu państwa, które prowadzą działalność w naszym regionie, są z nim mocno związane i zatrudniają po kilka tysięcy mieszkańców Lublina i całej Lubelszczyzny. Każdy, kto choć trochę zna realia, doskonale rozumie, że te podmioty inwestują w sport z wypracowanych wcześniej zysków. Tak samo dzieje się w innych dyscyplinach, ale tylko w żużlu robi się z tego lament. Warto również dodać, że obie spółki wspierają nie tylko żużel, ale także inne sporty w naszym regionie, ale tam nie mówi się o tym w tych kategoriach. Moim zdaniem to wynika ze zwykłej zawiści części środowiska żużlowego - uważa.
Narzekanie na Motor szkodzi całemu żużlowi?
W obronie lublinian staje Krzysztof Cegielski, którzy zarzutów dotyczących finansowania Motoru nie tylko nie rozumie, ale również uważa je za niesprawiedliwe. - Mam nawet akcje w spółkach, o których mowa, bo tak się składa, że inwestuję, ale w ogóle nie czuję, że też zapłaciłem za złoto Motoru Lublin - twierdzi.
- Dla mnie takie opinie wynikają ze zwykłej zazdrości tych, którzy nie mogą liczyć na takie finansowanie. Co więcej, przez wypowiadanie takich tez te spółki raczej się u nich nie pojawią, bo ich władze z pewnością nie będą na to chętne. Takie działania naprawdę nie pomagają, a poza tym źle świadczą o przedsiębiorczości jednego czy drugiego prezesa - podkreśla Cegielski.
Cegielski uważa, że prowadzona przez część środowiska kampania przeciwko finansowaniu Motoru wkrótce może mieć negatywne skutki dla całej dyscypliny. - Jeśli będziemy to w kółko negować, to za chwilę te firmy przeniosą się do innych sportów, gdzie nie słychać takich narzekań. Takie głosy pojawiają się tylko w żużlu. W piłce nożnej podobnych dyskusji jakoś nie widzę. Poza tym to nie jest tak, że ktoś wydaje nasze pieniądze. Spółki skarbu państwa mają zyski i mogą nimi dysponować w różny sposób. Mogą przeznaczyć środki na kulturę, ale też na sport. I ja jestem za tym, żeby te pieniądze szły na sport, a najlepiej na żużel - podsumowuje były żużlowiec.
Zobacz także:
Apator chce mieć szerszą kadrę?
Szczepaniak już wie, gdzie pojedzie?