Dzięki zwiększonym nagrodom w cyklu Grand Prix, Bartosz Zmarzlik zarobił w tegorocznych mistrzostwach świata ponad 600 tysięcy złotych. To jego osobisty rekord, bo wcześniej dobre wyniki w poszczególnych rundach były wyceniane przynajmniej o kilkanaście tysięcy złotych mniej (12 tysięcy euro, a teraz 16,5 tysiąca euro).
Premie za wysokie miejsca w kolejnych turniejach to nie jedyna bonifikata, na którą może liczyć mistrz świata. Okazuje się, że Zmarzlik otrzyma także osobny prezent od fabryki produkującej silniki GM. Włosi przed kolejnym sezonem ufundują mu cztery jednostki napędowe, za które w normalnych warunkach musiałby zapłacić w sumie około 50 tysięcy złotych. Jeden fabryczny silnik GM kosztuje 2,5 tysiąca euro, a resztę kosztów stanowi tuning.
- To już tradycja, że w szczególny sposób nagradzamy mistrza świata za to, że znakomicie promuje nasze silniki. W tym roku poza czterema silnikami dla indywidualnego mistrza świata, ufundujemy także nagrody dla mistrza świata juniorów, mistrza Europy, mistrza świata na silnikach 250cc oraz mistrza świata na długim torze. Cieszymy się, że zawodnicy nam ufają, a my w ten sposób możemy im się odwdzięczyć - tłumaczył zarządzający fabryką GM, Emanuele Marzotto.
Całkiem możliwe, że to nie jedyne korzyści, które czekają na mistrza świata od producentów sprzętu żużlowego. Zmarzlik może być też kandydatem do podpisania umowy reklamowej z dostawcą opon, która najlepszym zawodnikom zapewnia darmowy zapas ogumienia na cały sezon.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Puka, Kubera, Vaculik, Lindgren i Cegielski gośćmi Musiała
To jednak niepewna sprawa, bo nie dość, że kilka lat temu Zmarzlik był związany z będącą obecnie z odwrocie firmą Mitas, to sam postanowił nie przedłużać kontraktu, by nie wiązać się z jednym producentem opon. W przypadku pogorszenia się jakości ogumienia, straty wynikające z takiej umowy mogą znacznie przewyższać możliwe zyski.
Zobacz także:
Klasyfikacja końcowa cyklu Grand Prix
Janowski wyjaśnił zmianę motocykla na półfinał