Komentarz: Przedsezonowe typy dość wysoko stawiały zespół Stanisława Chomskiego, ale niekonieczne widziano go w finale. Już od początku drużyna miała rzucane kłody pod nogi. Pierwszy mecz z Motorem Lublin odbył się po opadach deszczu, przez co gorzowianie pozbawieni zostali atutu własnego toru.
Do tego doszła kontuzja Andersa Thomsena. Urazów w kolejnych tygodniach nie brakowało, a mimo osłabień Moje Bermudy Stal Gorzów znalazła się w finale i była bardzo blisko zdobycia złota.
Bohater sezonu: Nie postawimy tutaj na oczywiste wybory, jakimi byliby Bartosz Zmarzlik czy Martin Vaculik. Ci zawodnicy ciągnęli wynik całej ekipy, ale finału nie było bez całej drużyny, w której wyróżniał się Szymon Woźniak. To on był trzecim filarem obok dwóch wcześniej wspomnianych. Mówi się, że zawodnik jest tak dobry, jak jego ostatni mecz, ale to byłaby krzywdząca opinia dla wychowanka Polonii Bydgoszcz, który pokazywał się z naprawdę dobrej strony w przekroju całego sezonu.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: To był najdroższy defekt w mojej karierze. Poczułem się znokautowany
To prawda, że nie wyszedł mu ten ostatni mecz. Przyznał to przed kamerami i jednocześnie złożył poważną deklarację. Po odejściu Zmarzlika to właśnie na Woźniaka spadnie ciężar bycia krajowym liderem. Polak sam jednak mierzy wysoko i wie, że może odnaleźć się w tej roli.
Kluczowy moment: Deklaracja Bartosza Zmarzlika. Krążące pogłoski o odejściu dwukrotnego mistrza świata mocno zaniepokoiły lokalne środowisko. Kibicie domagali się prawdy, a również eksperci twierdzili, że sprawę trzeba postawić jasno. Mówił o tym Ireneusz Maciej Zmora. W końcu klub wraz z zawodnikiem zdecydowali się potwierdzić zmianę barw klubowych.
Pewnego ciężaru się pozbyto, a wezbrały pokłady motywacji. Zmarzlik do samego końca prezentował kosmiczny więc poziom i zabrakło naprawdę niewiele, aby pożegnał się złotym medalem DMP. Zapewnił sobie jednak mistrzostwo świata dwa tygodnie przed ostatnią rundą, dzięki czemu finale PGE Ekstraligi i w Toruniu na zakończenie Speedway Grand Prix był już spokojniejszy.
Również koledzy ze Stali poczuli, a drużyna jeszcze bardziej się scementował i skupiła na celu, jakim było osiągnięcie jak najlepszego wyniku. Mimo kontuzji udało się przecież przejść ćwierćfinał i półfinał i polec minimalnie w dwumeczu z Motorem, gdzie wieszczono szybki koniec play-off dla ekipy Chomskiego.
Cytat: "Poczułem się jak bokser, który został znokautowany" - powiedział Martin Vaculik, komentując defekt łańcucha w finałowym meczu z Motorem w Lublinie. W 10. biegu Słowak prowadził i w ostatnim łuku przed metą motocykl uległ awarii. Żużlowiec nawet nie potrafił powiedzieć, kiedy ostatnio tego typu defekt mu się przytrafił.
Z całą pewnością były to ważne punkty, które Stal Gorzów straciła. Wyścig przegrała 1:5, a w dwumeczu doszło do remisu. Lublinianie poczuli krew i wykorzystali tę sytuację. Mieli też zdecydowanie więcej szczęścia, bo w 14. gonitwie wykluczony został jadący na motocyklu Bartosza Zmarzlika Szymon Woźniak.
Liczba: 5. Tyle punktów dzieliło Stal Gorzów od złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski. 12 "oczek" przewagi po spotkaniu u siebie pozwalało realnie myśleć o obronieniu tego w Lublinie i zdobyciu tytułu. Motor okazał się jednak zbyt silny, choć zrządzenia losu też dały oddech zawodnikom Jacka Ziółkowskiego. W końcu jednak szczęście sprzyja lepszym.
Co dalej? W Gorzowie najbardziej zastanawiają się teraz, jakie będzie "życie po Zmarzliku". Już jako trzykrotny mistrz świata wychowanek Stali odchodzi do Lublina. Zawodnikiem do lat 24 nie będzie już Patrick Hansen, który zresztą i tak nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Prezes Waldemar Sadowski wraz ze swoimi ludźmi musi załatać ogromną dziurę.
Bartosza Zmarzlika nie da się zastąpić jeden do jednego. Gorzowianie potrzebują dwóch równorzędnych zawodników, z których jeden będzie jeździł jako U-24. Czy do tej roli nada się Wiktor Jasiński? Niekoniecznie, dlatego wiele będzie zależeć od okresu transferowego. Dopiero po wykonaniu ruchów przez klub będzie można jakkolwiek oceniać, na co stać zespół w sezonie 2023.
Czytaj także:
Szaleństwo na rynku transferowym. Pękła kolejna granica
Spadek i finansowa zadyszka. To był bolesny sezon dla Startu Gniezno