Żużel. Wrócili na podium, ale pozostał żal. Włókniarz zaprzepaścił ogromną szansę
To był słodko-gorzki sezon dla zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. Z jednej strony drużyna wróciła na podium w PGE Ekstralidze, z drugiej, nie da się oprzeć wrażeniu, że zespół Lwów nie wykorzystał ogromnej szansy na coś więcej.
Od mniej więcej połowy rozgrywek Włókniarz rozpędził się na dobre. Lwy wygrywały mecz za meczem i urosły do faworyta numer jeden, który może stanąć na drodze wspomnianego Motoru do mistrzostwa. Wszystko układało się po myśli częstochowian do czasu rewanżu w półfinale z Moje Bermudy Stalą Gorzów.
Włókniarz awans do finału miał na talerzu. W Gorzowie zremisował, a to oznaczało, że w meczu u siebie nie może przegrać. Dla drużyny, która ze swojego terenu zrobiła twierdzę, wydawało się to oczywiste. Być może w drużynie pojawiła się przesadna pewność siebie, która okazała się zgubna.
ZOBACZ WIDEO Fredrik Lindgren latem rozważał zakończenie kariery! Szczerze opowiedział o swoich problemachPo porażce ze Stalą w półfinale w mieście panowało właśnie to uczucie żalu. Nie złości, zdenerwowania czy wściekłości, że finał, który był na wyciągnięcie ręki, odjechał. Był żal, bo Włókniarz mógł i przede wszystkim powinien w tym roku osiągnąć więcej niż trzecie miejsce w PGE Ekstralidze.
Bohater sezonu. Bez dwóch zdań jest nim Kacper Woryna. Względem poprzedniego sezonu poczynił ogromny postęp i zjednał oraz porwał częstochowską publiczność. Woryna to showman, uwielbia szaleć pod bandą, a po wygranym wyścigu celebrować swoją radość razem z rozentuzjazmowanym tłumem. Pomysłów na "cieszynki" mu nie brakuje. Ostatnio choćby udawał Cristiano Ronaldo wyskakując w górę z rozłożonymi rękami.
Paradoksalnie jednak, po tej przegranej w zespole coś drgnęło ku dobremu. To właśnie od tamtego momentu częstochowianie wkroczyli na zwycięską ścieżkę i uwierzyli we własne możliwości.
Cytat. - To była jedna z najlepszych drużyn, w której jeździłem od wielu, wielu lat i miło skończyć rozgrywki z medalem. Jestem przekonany, że w przyszłym sezonie będziemy w stanie awansować do finału i powalczyć o złoto - tak podsumował rozgrywki w wykonaniu Włókniarza kapitan zespołu, Leon Madsen (przeczytaj całość ->>).
Liczba: 8. Tyle domowych spotkań zwyciężył u siebie Włókniarz w tym sezonie (przegrał dwa). Biorąc pod uwagę problemy z własną nawierzchnią, które ciągnęły się od 2020 roku, jest to duży sukces. Domowa arena Lwów znów stała się jej obiektem do polowania na rywali. Zasługa w tym trenera Lecha Kędziory i współpracujących z nim toromistrzów. Szkoleniowiec Włókniarza potwierdził po raz wtóry, że na przygotowaniu owalu "pod swoich" zna się jak mało kto.
Co dalej? Przed Włókniarzem rysuje się dość optymistyczna przyszłość. Formacja seniorska powinna być mocniejsza od tegorocznej i zrekompensować ubytki na pozycjach młodzieżowych. Z Lwami żegnają się Fredrik Lindgren, Bartosz Smektała, Mateusz Świdnicki i Jonas Jeppesen, ale za to do zespołu dołączą Mikkel Michelsen i Maksym Drabik, a Jakub Miśkowiak będzie pełnić rolę zawodnika U24.
Wielkim hitem jest transfer Duńczyka, bo Michelsen zapracował sobie na status gwiazdy PGE Ekstraligi, ale również pozyskanie Drabika może okazać się dla zespołu bardzo owocne. Częstochowski tor zna od podszewki, zawsze osiągał na nim dobre rezultaty, więc stać go na to, by zwłaszcza u siebie być potężną bronią w talii trenera Kędziory.
Czytaj również:
- Skandaliczne słowa mistrza świata
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>