Łukasz Kuczera: Skandaliczne słowa mistrza świata [OPINIA]

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Artiom Łaguta

Artiom Łaguta od miesięcy próbuje przekonać pół kraju, że powinien startować jako Polak w naszej lidze, choć jest Rosjaninem. Jednak właśnie oblał prosty test. Publicznie w sposób skandaliczny wypowiedział się na temat wojny w Ukrainie.

- Nie wiem, co tam jest - powiedział Artiom Łaguta w serialu "To jest żużel", pytany o to, czy w Ukrainie toczy się wojna, czy może zgodnie z proputinowską propagandą - "specjalna operacja wojskowa".

Odpowiedź - jeszcze raz zacytujmy: "Nie wiem, co tam jest" - brzmi kuriozalnie z ust kogoś, kto od lat mieszka w Polsce, ma dostęp do tutejszych mediów, posiada polski paszport i od miesięcy stara się przekonać całe środowisko żużlowe, że powinien dostać zgodę na starty w PGE Ekstralidze z polską licencją.

Łagucie (przypadkiem?) opadła maska. Na nic jego pozew sądowy przeciwko Polskiemu Związkowi Motorowemu, w którym domaga się zgody na jazdę z polską licencją i powołuje na złamanie konstytucyjnych zasad i praw Unii Europejskiej. Na nic opinia prawna byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego zamówiona przez Betard Spartę Wrocław - bo z tym klubem związany jest Rosjanin. Łaguta oblał prosty test z przyzwoitości na pytaniu o to, czy w Ukrainie prowadzona jest wojna.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Puka, Kubera, Vaculik, Lindgren i Cegielski gośćmi Musiała

Jeśli Łaguta, który na co dzień żyje w Bydgoszczy, od 24 lutego nie wyrobił sobie zdania na temat tego, co dzieje się w Ukrainie, to nie mamy o czym rozmawiać. Wystarczyłoby, że wybrałby się do Wrocławia, do którego po wybuchu wojny dotarło od 100 do 300 tys. Ukraińców uciekających przed morderczym reżimem Putina. Mógłby też włączyć jakąkolwiek zachodnią telewizję. Zobaczyłby obrazki z Buczy, Mariupola i kilku innych miast, które zostały zrównane z ziemią przez rosyjskich żołnierzy.

Były mistrz świata w "To jest żużel" lawiruje i gubi się w zeznaniach. To jednak nic nowego. Już w październiku 2020 roku mówił WP SportoweFakty, że "starty z polską licencją nie wchodziły w grę". Dlaczego? - Jestem Rosjaninem - przekazał nam Łaguta.

W rosyjskich mediach powiedział, że nie bierze pod uwagę jazdy jako Polak, bo "może pod koniec mojej kariery liga rosyjska będzie lepsza niż liga polska i będą zupełnie inne pieniądze do zarobienia". Z tych słów zdążył się jednak wycofać w Canal+, bo stwierdził, że na pewno nie miał na myśli, że "liga rosyjska kiedyś będzie najlepsza na świecie".

Łaguta kombinował też zaraz po wybuchu wojny. Najpierw publikował w social mediach posty wspierające Ukraińców, by później je kasować, gdy pojawiły się sygnały, że za takie działanie reżim Putina może nakładać w Rosji kary. Gdy jednak pojawiło się widmo zawieszenia w PGE Ekstralidze, żużlowiec znów zmienił zdanie o 180 stopni.

- Patrzę na tę okrutną wojnę, na dramat niewinnych ludzi i jestem po prostu załamany. Agresja Putina jest przerażająca. To nie jest moja Rosja. To jest Rosja putinowska, a z nią nie chcę mieć nic wspólnego - mówił nam w marcu zawodnik Betard Sparty Wrocław.

Po ponad pół roku od wybuchu wojny, trudno stwierdzić kiedy Łaguta mówi prawdę, a kiedy nie. Czy w marcu, gdy wprost nazywa wydarzenia z Ukrainy wojną, czy może wtedy, gdy w serialu Canal+ dopuszcza myśl, że na wschodzie ma miejsce "specjalna operacja wojskowa"? Tak samo jest ze startami jako Polak. W roku 2020 je wykluczał, podobnie jak w rozmowie z rosyjskim dziennikarzem. Gdy jednak perspektywa się zmieniła, inne zdanie zaczął mieć też i Łaguta.

To wszystko sprawia, że najłatwiejszym wnioskiem do wyciągnięcia jest, że Łaguta mówi to, co w danym momencie mu się bardziej opłaca. Chyba że na chwilę się zapomni, tak jak przed kamerami Canal+.

W końcu w Rosji od początku sezonu 2022 startuje jego brat - Grigorij. Starszemu z Łagutów należy przyznać jedno. Przynajmniej od początku nie zakładał maski, nie mydlił nikomu oczu. W kolejnych wywiadach powielał tezy propagandy Putina. Nie udawał, że jest inaczej. Pogodził się z decyzją PZM i pozostał wierny Rosji. Jego młodszy brat za to zmienia zdanie niemal nieustannie. Po emisji "To jest żużel" w Canal+ najpewniej za chwilę znów oświadczy, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu i przyzna, że jednak w Ukrainie toczy się wojna. I ja mu nie uwierzę.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Zdunek grzmi i mówi o bezczelnym wykręcie. "To paranoja co robią działacze"
Falubaz odpalił bomby transferowe! Znamy skład zespołu na 2023 rok!