[b]
Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Wczoraj wieczorem Unia Leszno oficjalnie ogłosiła, że Jason Doyle nie wywiąże się z zawartego porozumienia i w sezonie 2023 będzie jeździł w innych barwach. Jak się pan o tym dowiedział?[/b]
Piotr Rusiecki (prezes Fogo Unii Leszno): Szczerze mówiąc od tygodnia z zaciekawieniem przyglądałem się zamieszaniu wokół Jasona Doyle'a, ale cała moja wiedza pochodziła z przekazów medialnych. Nie rozmawiałem na ten temat z Doyle'em, bo zawodnik ani razu nie poinformował mnie, że rozważa zmianę klubu. To dziennikarze przekazywali mi informację, że rzekomo miał być danego dnia w Krośnie i że negocjuje z nimi kontrakt.
Mieliście zaplanowane z nim spotkanie dzień po Gali PGE Ekstraligi. W jakiej atmosferze ono przebiegało?
Umówiliśmy się na ósmą rano, ale do spotkania ostatecznie nie doszło, bo Jason był zbyt zmęczony po Gali, by się spotkać. Czekałem na sygnał od niego przez cały dzień i powoli godziłem się z myślą, że nie będzie go w naszym klubie. Ostatecznie po godzinie 20 miałem już dość czekania i spytałem go SMS-owo, czy zostaje w naszym klubie. Po chwili odpisał mi, że przeprasza, że informuje mnie o tym w ten sposób, ale zdecydował się przyjąć ofertę innego klubu.
ZOBACZ Waldemar Górski: Spadliśmy z hukiem i trzeba budować wszystko od nowa
Tylko tyle?
Wiem, że brzmi to trochę śmiesznie, a trochę tragicznie. W żużlu jestem od 25 lat, ale jeszcze czegoś takiego nie doświadczyłem. Nie rozumiem, jak po czymś takim można normalnie spojrzeć w lustro. Boli mnie to tym bardziej, że Doyle przez rok mieszkał w moim domu. To nie była zwykła relacja zawodnik-prezes.
Większy żal ma pan do zawodnika czy władz Cellfast Wilków Krosno, które kusiły go gigantycznymi zarobkami, choć wiedziały, że zawarł już z panem porozumienie?
Razem z innymi prezesami pracujemy nad tym, by PGE Ekstraliga była jak najlepiej opakowana, na spotkaniach działamy wspólnie, a później okazuje się, że jeden drugiemu potrafi pokazać totalny brak szacunku i wyciąć taki numer. Gdybym to ja był na miejscu władz Wilków, to wyrzuciłbym Doyle'a za drzwi. To powinna być podstawa tego biznesu, bo jeśli będziemy przyzwalać na takie zachowania, to za chwilę wszyscy padniemy. Niestety, wszystko dzieje się za przyzwoleniem władz PGE Ekstraligi.
Co pan przez to rozumie?
Władze rozgrywek mogłyby coś z tym zrobić, ale udają, że problemu nie ma. W czerwcu ogłosiliśmy porozumienie kontraktu z Jasonem Doyle'em, a potwierdzenie tego pokazało się w mediach społecznościowych klubu i zawodnika. Dziś okazuje, że to nie było nic warte. Wszyscy wokół milczą i udają, że nic się nie stało. Moim zdaniem po takiej akcji, zawodnik powinien być zawieszony co najmniej na kilka meczów. Jestem jednak przekonany, że prędzej ja dostanę karę za tę wypowiedź, niż PGE Ekstraliga ukarze Doyle'a. Niestety, nie szanujemy się, a ten sport zmierza w bardzo złą stronę.
Aby uniknąć takich sytuacji w przyszłości, władze rozgrywek wymyśliły prekontrakty. Myśli pan, że za rok to rozwiązanie się sprawdzi?
Wierzę, że tak będzie, bo nie może być tak, że mam od dawna ułożony skład na przyszłoroczne rozgrywki, a 12 października nagle okazuje się, że muszę szukać nowego zawodnika. Podobny problem w I lidze ma zresztą Wybrzeże Gdańsk. W ten sposób sami podcinamy gałąź, na której siedzimy.
Powodem odejścia Jasona Doyle'a z Leszna miały być spore zaległości finansowe wobec niego. Faktycznie nie byliście w stanie zapłacić mu obiecanych pieniędzy?
Wyjaśniałem już, że faktycznie zalegaliśmy Doyle'owi za kilka meczów, ale wszystkie zaległości wpłynęły na jego konto w poniedziałek. Jason od początku wiedział, że dostanie swoje pieniądze. Mam wrażenie, że ten temat to jedynie pretekst do opuszczenia naszego klubu.
Ma pan sobie coś do zarzucenia w tej sprawie?
Jeśli o coś mam mieć wyrzuty sumienia, to o to, że w zeszłym roku dałem się wkręcić w tę grę i dopłaciłem dodatkowe pieniądze do kontraktu Doyle'a. Wtedy też w ostatniej chwili był kuszony przez inny klub, a ja zgodziłem się podwyższyć mu stawkę, choć już wcześniej wynegocjowaliśmy inne warunki. Po tamtym zdarzeniu obiecałem sobie, że już nigdy nie dam się tak potraktować. Do dziś mam zresztą kartkę papieru z warunkami Doyle'a na sezon 2023, pod którymi podpisaliśmy się z Józefem Dworakowskim i Jasonem. Wiedziałem, że cokolwiek się zdarzy, nie zmienimy tych ustaleń.
Co zamierza pan zrobić teraz?
Mówiąc zupełnie szczerze, mam dość żużla. Gdyby nie poczucie odpowiedzialności za Unię, to odszedłbym już z tego sportu. Gwarantuję, że jeszcze jedna taka akcja i nie tylko odejdę z żużla, ale także już nigdy nie pójdę na stadion. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to wystawienie w przyszłorocznych rozgrywkach drużyny złożonej z samych juniorów. Klub pewnie spadłby do I ligi, ale przynajmniej zakończyliśmy sezon na finansowym plusie i pokazali, co myślimy o zachowaniu innych. To był mój pierwszy odruch, ale oczywiście teraz zaczynamy działać i zrobimy wszystko, by utrzymać się w lidze. Rozważamy różne opcje od zostawienia w składzie Keynana Rew, do szukania wolnych zawodników. Mogę jednak zadeklarować, że nie będziemy się odzywać do zawodników, którzy zawarli porozumienia z innymi klubami. Nie złamiemy także słowa w kwestii transferu Brady'ego Kurtza i pozwolimy mu jeździć tam, gdzie zawarł porozumienie.
Rozmawiał Mateusz Puka, WP Sportowefakty
Czytaj więcej:
Ma pomysł jak zostać królem giełdy transferowej
Artiom Łaguta uderza w Canal+