Uratowali ukraińską rodzinę przed wojną. 16-latek wykorzystał szansę i jest u progu wielkiej kariery

Zaledwie kilka dni po wybuchu wojny Polacy przyjęli do siebie jednego z najzdolniejszych ukraińskich zawodników młodego pokolenia. 16-latek w Lesznie szybko poczuł się jak w domu. Dziś góruje nad równieśnikami z Polski i ma szansę na dużą karierę.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Nazar Parnicki (pierwszy z prawej) wraz z rodziną i prezesem Unii Leszno, Piotrem Rusieckim Materiały prasowe / Nazar Parnicki (pierwszy z prawej) wraz z rodziną i prezesem Unii Leszno, Piotrem Rusieckim
Młody Ukrainiec wyróżnia się na tle rówieśników, a w trzech tegorocznych turniejach młodzieżowych za każdym razem stawał na podium. Sezon zakończył wygrywając zawody w Gdańsku. Zawodnikowi udała się ta sztuka, mimo iż startował na motocyklu, który do tej pory służył jednemu ze sponsorów jako... ozdoba i stał w firmowej gablocie. Przynajmniej w teorii zawodnik nie powinien mieć żadnych szans z równieśnikami z Polski, którzy są znacznie mocniej dofinansowani.

Jego historia pokazuje jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych, a dzięki pomocy z Polski nie tylko udało mu się uniknąć fatalnych skutków wojny, ale także rozwinąć swoją karierę. Determinacji w dążeniu do celu, 16-latkowi może zazdrościć wielu kolegów.

Nazar Parnicki, Roman Kapustin i Witalij Filipowicz to największe nadzieje ukraińskiego żużla. Dwóch z nich ten sezon spędziło w Polsce Nazar Parnicki, Roman Kapustin i Witalij Filipowicz to największe nadzieje ukraińskiego żużla. Dwóch z nich ten sezon spędziło w Polsce

Do Leszna, Parnicki wraz ze swoją rodziną trafił już w pierwszych dniach wojny, gdy na Ukrainie trwała masowa ewakuacja ludności cywilnej. Państwo Parniccy na co dzień mieszkali 90 kilometrów od Równego, ale słysząc o nadciągających wojskach rosyjskich, zdecydowali się opuścić dobytek swojego życia i wraz z trójką dzieci pojechali właśnie do Leszna. Oczywiście nie było szans, by do Polski zabrać motocykle syna, więc na miejscu musieli zaczynać zupełnie od początku.

ZOBACZ Ukrainiec zaprosił Rosjanina na wspólny trening w Poznaniu. Znamy szczegóły!

Zatroszczyli się, by zapewnić mu bezpieczeństwo

- Gdy rozpoczęła się wojna dostawałem mnóstwo telefonów z Polski z ofertami pomocy. Część zawodników wraz z rodzinami ruszyła do Tarnowa, część do Lublina, czy Częstochowy. W sprawie Nazara skontaktowałem się z prezesem Fogo Unii Leszno, Piotrem Rusieckim i niemal natychmiast zgodził się na przyjazd rodziny z Ukrainy. Zależało mi, żeby Nazar trafił właśnie tam, bo wiem, że w Lesznie jest najlepsza szkółka żużlowa w Polsce. Chodziło o to, by zapewnić im bezpieczeństwo, ale zarazem dobre warunki do kontynuowania kariery. Od niego zależy przecież przyszłość żużla w Ukrainie - mówi żużlowy działacz klubu Ukraina Równe, Siergiej Gołownia.

Nazar Parnicki do żużla trafił z motocrossu w 2017 roku. Miał wtedy 11 lat Nazar Parnicki do żużla trafił z motocrossu w 2017 roku. Miał wtedy 11 lat

Gdy sytuacja nieco się uspokoiła, mama wraz z dwójką dzieci wróciła do rodzinnego domu, a ojciec wraz z Nazarem postanowili zostać w Lesznie. Wszystko dlatego, że w ojczyźnie nie mieli szans na regularne treningi, a poza tym w Lesznie czuli się coraz lepiej.

- Nazar znakomicie odnalazł się w naszym klubie. Zapewniliśmy mu mieszkanie, a od września rozpoczął naukę w szkole mechanicznej. To naprawdę perspektywiczny zawodnik, a wszyscy jesteśmy zdumieni tym, jak szybko się rozwija. Motocykl dostał od jednego ze sponsorów i nikomu nie śniło się, że na kilkuletnim sprzęcie z gabloty da się wygrywać zawody. Cieszymy się, że mogliśmy mu pomóc. Za rok będzie jeździł jeszcze więcej - przekonuje prezes Unii, Piotr Rusiecki. Działacz ma powody do satysfakcji, bo to właśnie on na początku wojny nie wahał się nawet chwili i szybko zorganizował pomoc dla rodziny Parnickich.

Zrobił wielki postęp i ogrywa rówieśników

Polska federacja w trakcie sezonu zmieniła przepisy, by umożliwić jazdę ukraińskich żużlowców w polskich rozgrywkach młodzieżowych. Choć Parnicki egzamin na polską licencję zdał bez żadnych problemów już w maju, to długo nie mógł jednak skorzystać z nowych przepisów. Problemem okazały się formalności po ukraińskiej stronie. Gdy jednak udało się je wyjaśnić, to na torze zawodnik nie miał sobie równych.

Zawodnik w Ukrainie został już mistrzem kraju w swojej kategorii wiekowej, a podczas zawodów w Równem wykonywał akrobacje powietrzne Zawodnik w Ukrainie został już mistrzem kraju w swojej kategorii wiekowej, a podczas zawodów w Równem wykonywał akrobacje powietrzne

- Widziałem go rok temu, ale obserwowałem także niedawno podczas zawodów w Polsce i nie mogę się nadziwić jak duży zrobił progres. Jestem bardzo wdzięczny Polakom, bo gdyby został na Ukrainie, najprawdopodobniej przestałby jeździć na żużlu. Dzięki wspaniałej hojności klubu z Leszna, Nazar jest teraz świetnym zawodnikiem, a już niedługo będzie reprezentował Ukrainę na arenie międzynarodowej. Jestem także przekonany, że pomoże także Unii w rozgrywkach młodzieżowych. To znakomita wiadomość, że mimo wojny, pokolenie młodych zawodników wciąż ma szansę się rozwijać - dodaje Gołownia.

W Polsce Nazar Parnicki został wyposażony nie tylko w sprzęt żużlowy i wszystkie akcesoria, ale także w doświadczonego mentora. Opiekę nad zawodnikiem sprawuje bowiem Oskar Wolsztyński, czyli były żużlowiec leszczyńskiego klubu, a także były mechanik Grega Hancocka. To właśnie on pomaga mu w codziennych sprawach i czuwa, by zawodnik skupiał się na żużlu.

Pomiędzy Polską a Ukrainą regularnie kursuje za to ojciec zawodnika, który wozi do swojej ojczyzny pomoc humanitarną. Dzięki temu, że ma trójkę dzieci, może bez problemu przejeżdżać przez granicę, a przepisy o mobilizacji mężczyzn go nie obejmują. Warto także dodać, że żużlowe treningi w Lesznie rozpoczął 14-letni brat Nazara, Wiktor. On jednak na razie zdecydował się wrócić na Ukrainę.

Czytaj więcej:
Piotr Świst może wrócić do pracy z młodzieżą
Prezes Polonii Bydgoszcz powiedział, co myśli o składzie Falubazu

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×