Żużel. Jan Szydlik: Trzeba się cieszyć, że GKM jeździ tak długo w PGE Ekstralidze. Na play-offy nie ma środków

Zdaniem Jana Szydlika, zamiana Kasprzaka na Szczepaniaka nie jest korzystna. Niemniej były trener nie boi się o ligowy byt GKM-u i uważa, że najtrudniej będzie utrzymać się Wilkom.

Bogumił Burczyk
Bogumił Burczyk
Norbert Krakowiak na prowadzeniu WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Norbert Krakowiak na prowadzeniu
Bogumił Burczyk WP SportoweFakty: Kolejny zawodnik złamał słowo dane klubowi i zmienił barwy, mimo osiągniętego wstępnego porozumienia. Tym razem chodzi o Krzysztofa Kasprzaka. Co pan sądzi na ten temat?

Jan Szydlik, były zawodnik i trener GKM-u Grudziądz: Co to za marynarz, który ucieka z tonącego statku? Beznadziejny. Nawiązując do przeszłości i tego, jak postąpił Leon Madsen. Zawodnicy świetnie się znają. Jak to się mówi, armia zaciężna ze sobą rozmawia. Duńczycy z Duńczykami, Szwedzi ze Szwedami i tak dochodzą sobie do różnych wniosków. Ten powie tamtemu: tu się opłaca iść, a tam nie. Gdzieś są środki, gdzieś ich nie ma. Bądźmy szczerzy, w dzisiejszych czasach sentyment się nie liczy. Ważne jest saldo na koncie i to ono jest wiążące. Zawodnicy gonią za banknotami i pełnią rolę najemników. Taka jest rzeczywistość, zwłaszcza że klasowych żużlowców zwyczajnie brakuje.

A wracając do Kasprzaka?

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A może przyczyniło się do tego odejście Przemysława Pawlickiego? Może nie chciał zostać sam w Grudziądzu? Ten zawodnik jeździł kiedyś bardzo dobrze, ale teraz to inny żużlowiec. On i Pawlicki od jakiegoś czasu nie mogą dogadać się ze sprzętem. No, może w przypadku Kasprzaka końcówka sezonu była lepsza. Jechał dosyć równo, punktował. Ale to nadal nie jest ten sam zawodnik, który kiedyś zdobył tytuł wicemistrza świata.

Następcą ma być Mateusz Szczepaniak.

Myślę, że on za wiele nie zwojuje. Niby jego ostatni sezon był niezły, ale mam mieszane uczucia. Presja w PGE Ekstralidze na pewno jest większa, choć towarzyszy ona zawodnikom także i na zapleczu. Natomiast trudno oczekiwać, że taka zamiana będzie wzmocnieniem.

Więc co gwarantuje skład GKM-u? Zakładając, że Max Fricke trafi na Hallera 4.

Niczego nie gwarantuje, bo na razie składu oficjalnie nie ma. Wiem, że są różne doniesienia, które dochodzą do opinii publicznej, niemniej doświadczenie nauczyło mnie, żeby czekać na podpisy pod kontraktami. Wstrzymajmy się do pierwszego listopada, bo moim zdaniem przyjście Maxa Fricke też nie jest jeszcze przesądzone.

ZOBACZ Regulacje Ekstraligi ukrócą zamieszanie na rynku transferowym? W grę wchodzą kary dla zawodników!

Za to jakieś wnioski można wyciągnąć. Choćby teoretyczne, na przykładzie minionego sezonu.

Owszem, można, ale przecież liga ledwo co się skończyła. Oczywiście rozumiem, że Polska żyje żużlem, a media muszą zaspokajać potrzeby czytelników, ale mam wrażenie, że na razie powinniśmy zastopować i trochę odpocząć, wracając do tematu przykładowo zimą. A na dobrą sprawę na wnioski przyjdzie czas dopiero, gdy odjedziemy trzy kolejki. Wtedy będzie można powiedzieć: ci są silni, tamci słabsi. Teraz jeszcze dokładnie nie wiemy, jakie naprawdę będą składy poszczególnych drużyn.

Więc trudno powiedzieć, jaki potencjał sportowy będzie miał GKM Grudziądz?

Tak. Na pewno zespoły środka tabeli nie mają łatwego życia, a właśnie takim mianem określiłbym klub z Grudziądza. Jeżeli nawet na Hallera 4 rzeczywiście trafi Fricke, to trochę za mało i trudno oczekiwać na pozytywny przełom. Drużyna staje się realnie silniejsza, podkreślam, widocznie silniejsza, kiedy można mówić o dwóch istotnych wzmocnieniach. A tak dołączy Australijczyk, za Kasprzaka przyjdzie na przykład Szczepaniak i w rezultacie nie zrobi to wielkiej różnicy.

Mogą być kłopoty z utrzymaniem? Wiele wskazuje na to, że walka o nie rozegra się pomiędzy Cellfast Wilkami, ZOOleszcz GKM-em i Fogo Unią.

Jeśli Jason Doyle trafi do Krosna, taki scenariusz może się ziścić. Natomiast ja o ligowy byt zespołu z Grudziądza byłbym spokojny. Nie wiem, czy w tym ośrodku będą play-offy, ale nie skazywałbym ich na spadek. Nadal jest sporo argumentów przemawiających na korzyść ekipy Janusza Ślączki.

To znaczy?

W przypadku pojawienia się Maxa Fricke, będzie dwójka liderów. Jednym będzie Australijczyk, a drugim Nicki Pedersen. Ja o Duńczyka jestem spokojny. To walczak, kontuzje go właściwie tylko motywują i wzmacniają. Z każdą sobie radzi i wraca do żużla silniejszy. Uważam, że teraz nie będzie inaczej i Pedersen po powrocie stanie się ostoją drużyny. Perspektywiczny jest Norbert Krakowiak. Zresztą wszyscy młodsi żużlowcy GKM-u zasługują na wyróżnienie. Dlatego dwójka liderów i dobrze jeżdżąca młodzież jest już jakimś fundamentem. Z tego względu ja jestem spokojny o Grudziądz. Uważam, że w tym mieście przygoda z Ekstraligą tak szybko się nie skończy.

To w takim razie Unia, czy Wilki?

Zakładając odejście Doyle'a do bezpośredniego konkurenta w walce o zachowanie statusu ekstraligowca, sytuacja Unii rzeczywiście nie wygląda najlepiej. Trzeba jednak przyznać, że dzięki dobrej ręce Romana Jankowskiego, w Lesznie praktycznie każdego roku przybywa młodych talentów. Juniorzy to wielki atut Byków, który w sytuacji bardzo wyrównanej rywalizacji może stać się języczkiem u wagi i przybliżyć utrzymanie się. Inna sprawa, że ja nie lubię nikogo z góry skazywać na pożarcie.

Więc może inaczej. Komu będzie najtrudniej?

Zawsze najtrudniej jest beniaminkowi.

Cellfast Wilki jednak nie próżnowały na rynku transferowym. Mówi się, że ich wielkim atutem jest także domowy tor.

Nie próżnowały, ale Ekstraliga to ciężki orzech do zgryzienia. Wszyscy mają silne składy i są bardzo zdeterminowani, a presja jest ogromna. Beniaminek zawsze musi się najbardziej napocić, choć Wilki zapowiadają wszem i wobec dosyć ciekawy skład. Czy Krzysztof Kasprzak wiele do niego wniesie? Nie wiem, zobaczymy, bo to nie jest zawodnik jeżdżący równo. Za to na pewno solidnym wzmocnieniem będzie Doyle.

Mają jeszcze Andrzeja Lebiediewa, który bardzo dobrze radził sobie w przeszłości na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Kapitał jest, ale inni także mają argumenty. A tor nie ma żadnego znaczenia, bo gdy ktoś jest dobry, to pojedzie zawsze i na każdym. To samo mówiono cztery lata wcześniej o Lublinie, że tor specyficzny, wąski i innym będzie trudno. Okazało się, że wcale tak nie było. Mówimy przecież o PGE Ekstralidze, w której startują najlepsi zawodnicy na świecie.

Wracając do Grudziądza, aspiracje od lat są duże, ale play-offów jak nie było, tak nie ma.

Do tego potrzeba na dobrą sprawę trójki liderów. Ewentualnie dwóch super liderów. Wtedy oni ciągną resztę drużyny i przychodzą wyniki pozwalające myśleć o play-offach. W przeciwnym razie trudno o tym marzyć.

Więc dlaczego tych liderów nie ma, skoro mówi się, że są na nich środki?

Grudziądz jako miasto, to żaden hegemon. Nie ma środków sponsorskich na trzech liderów, budżet klubu po prostu nie jest w stanie tego udźwignąć, a trzeba myśleć zdroworozsądkowo. Ja jestem bardzo zadowolony z sytuacji GKM-u, z tego, że tak długo jest tu PGE Ekstraliga. Ludzie chcieliby więcej i więcej, co, jak uważam, nie ma większego sensu, bo potencjał jest taki, a nie inny. To tylko sport, trzeba się nim cieszyć i nie oczekiwać Bóg wie czego. Już nie wspomnę, że same oczekiwania przytłaczają. Zawodnicy czują wtedy presję i łatwiej o kontuzje, jak choćby w minionym sezonie, gdy praktycznie wszyscy żużlowcy GKM-u borykali się z mniej lub bardziej dotkliwymi urazami.

Być może to tak naprawdę przeszkodziło w wywalczeniu play-offów, zwłaszcza że Pedersena brakowało w zasadzie przez cały sezon, a szanse na pierwszą szóstkę mimo tego istniały dosyć długo. Z drugiej strony, nie można przecież jeździć zachowawczo, bo potem inni będą mówić, że ten odpuszcza, a tamten z kolei zamyka gaz. Ale nie należy oczekiwać nie wiadomo czego od zawodników, gdyż tylko wtedy będzie im łatwiej o dobry wynik. Sportem trzeba się bawić. Cristiano Ronaldo to znakomity piłkarz, a w Manchesterze jakoś mu nie idzie i sprawia wrażenie, jakby miał dość gry. Nie wzięło się to z niczego.

Janusz Ślączka to właściwy człowiek na właściwym miejscu?

Naturalnie, że tak, skoro zarząd go wybrał i zdania jak dotąd nie zmienił. Osobiście dostrzegam wiele plusów jego pracy. Swoje robi również Robert Kościecha. Młodzież jeździ bardzo obiecująco, ale trzeba czasu. Byłem niedawno oglądać chłopaków jeżdżących w klasie 250 cc. Wielu z nich ma papiery na dobrych zawodników, jednak trzeba trzech, czterech lat na to, by mogli się odpowiednio rozwinąć. Dla Grudziądza najważniejsze to utrzymywać Ekstraligę. Trzeba robić swoje, wychowywać młodych i w końcu przyjdą sukcesy. Na GKM przyjdzie jeszcze czas, na każdego kiedyś przychodzi. Bądźmy optymistami.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Sinusoida emocji bydgoskich kibiców, ale sezon bez happy endue
Przemysław Pawlicki zawojuje zaplecze PGE Ekstraligi? "Wszystko zależy od jednej rzeczy"


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy ZOOleszcz GKM Grudziądz za rok awansuje do fazy play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×