Żużel. Nie byli głównymi faworytami, a wywalczyli awans. Świetny sezon Cellfast Wilków Krosno

Facebook / Cellfast Wilki Krosno / Na zdjęciu: Cellfast Wilki Krosno po finale w Zielonej Górze
Facebook / Cellfast Wilki Krosno / Na zdjęciu: Cellfast Wilki Krosno po finale w Zielonej Górze

Mało kto przed sezonem wymieniał Wilki Krosno wśród głównych kandydatów do awansu do PGE Ekstraligi. Większość uważała ich za trzecią siłę rozgrywek. Oni jednak trochę z dalszych rzędów, zaatakowali jak prawdziwa wataha i wygrali pierwszą ligę.

Podsumowanie sezonu 2022 w wykonaniu Cellfast Wilków Krosno oczami portalu WP SportoweFakty.

***

KOMENTARZ. Krośnianie już rok temu pokazali, na co ich stać. Po słabym początku dokonali kilku wzmocnień i drużyna z miejsca stała się jedną z mocniejszych w eWinner 1. Lidze. Nic więc dziwnego, że po zostawieniu prawie całego trzonu zespołu i wzmocnieniu formacji juniorskiej, również i w tym sezonie byli postrzegani jako jedni z faworytów do włączenia się do walki o zwycięstwo na zapleczu PGE Ekstraligi. Mimo wszystko byli oni umiejscawiani za plecami Stelmet Falubazu Zielona Góra oraz Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Nic w tym zaskakującego, ponieważ oba kluby, przynajmniej w teorii, dysponowały silniejszym zestawieniem.

Wilki od kilku lat budują swoją pozycję w polskim żużlu. Krosno nigdy nie było ośrodkiem, które kojarzono by z wielkimi sukcesami. Większość fanów określała go jako "wiecznego drugoligowca". Grzegorz Leśniak za cel obrał sobie jednak zmienienie takiego postrzegania. To powoli się stawało, a sam klub przebywał drogę podobną do Motoru Lublin czy Arged Malesy Ostrów. Nie dość, że pojawiły się całkiem duże pieniądze, to razem z nimi jest także stabilizacja finansowa, mądre zarządzanie oraz szkolenie młodzieży, którego efekty kibice będą mogli oglądać zapewne już za kilka lat.

Kończący się już sezon 2022 drużyna z Podkarpacia rozpoczęła bardzo dobrze. Dużym ciosem było zamieszanie z torem przed pojedynkiem z zielonogórzanami. Ono ostatecznie się nie odbyło, a walkower przyznano przyjezdnym. To jednak nie zatrzymało rozpędzonych krośnian, którzy odnosili kolejne zwycięstwa, w międzyczasie przegrywając minimalnie na obiekcie faworyzowanej Polonii. Druga część rundy zasadniczej nie była już tak udana, ale wpływ na to miały kłopoty zdrowotne kilku zawodników. W samych play-offach Cellfast Wilki Krosno pokazały już swój cały potencjał i awansowały do PGE Ekstraligi.

ZOBACZ Skąd wystrzał formy u ekstraligowego juniora? "Dyscyplina robi swoje"

BOHATER SEZONU. Andrzej Lebiediew. Łotysz to żużlowiec, który w tym roku na pewno mógł powodować mieszane uczucia, chociażby przez to, jak nazwał swoich rywali z ligowych torów, ale także przez sposób, w jaki zwracał uwagę Franciszkowi Karczewskiemu. Mimo wszystko bez niego po prostu nie byłoby sukcesu klubu z Krosna. 28-latek był niekwestionowanym liderem swojej drużyny. Zdobywane średnio 2,374 punkty na bieg dały mu miano najlepszego zawodnika całych rozgrywek. Tylko raz mijał linię mety na ostatniej pozycji. W samym finale w 11 biegach zdobył 25 "oczek" i bonus. Taka główna armata to skarb.

KLUCZOWY MOMENT. Pozyskanie Keynana Rew. Australijczyk przybył do klubu w drugiej połowie lipca, aby wzmocnić zespół w fazie play-off. Wilki do tego momentu miały problem na pozycji zawodnika do 24. roku życia, ponieważ poniżej oczekiwań spisywał się Rafał Karczmarz. Z przyjściem Rewa wielkie nadzieje wiązał sam prezes krośnian. 19-latek szybko udowodnił swój ogromny potencjał, zdobywając w debiucie 14 punktów i dwa bonusy w sześciu wyścigach. Ostatecznie wystąpił w 31 gonitwach, osiągając w nich średnią 1,742. Łącznie zdobył 47 "oczek", nie wliczając w to bonusów. To dokładnie tyle samo, co Karczmarz. Polak jednak potrzebował do tego 50 biegów.

CYTAT. Większość fanów pamięta zapewne, jeszcze niedawno wypowiedziane słowa Lebiediewa, które skierował w stronę swojego kolegi z drużyny, Karczewskiego. Łotysz w dość ostry sposób skomentował jazdę krośnieńskiego młodzieżowca. Mniej osób za to może mieć w swej pamięci wypowiedź Ireneusza Kwiecińskiego, która miała miejsce po przyznaniu walkowera dla zielonogórzan. - Przy kolejnym obchodzie toru, sędzia w swoim dążeniu do ogłoszenia walkowera, wziął od przechodzącego na murawie obok toru pracownika technicznego młotek i ostentacyjnie zaczął tłuc nim po torze. Zaczął rozbijać tor, chcąc pokazać nam, że nawierzchnia nie jest taka, jak być powinna. Pierwszy raz w życiu spotkałem się z tym, by ktoś bił młotkiem po torze! - mówił wtedy trener Wilków.

LICZBA. 91. Tyle punktów w finale zdobyła drużyna z Krosna, zapewniając sobie awans do PGE Ekstraligi. Zespół z Podkarpacia zajął niższe miejsce od Falubazu w fazie zasadniczej, co powodowało, że w przypadku remisu, to zielonogórzanie cieszyliby się ze zwycięstwa. W samym dwumeczu żadnej z ekip nie uciekło ani jedno "oczko", dlatego rezultat tej potyczki był pełny. W takim wypadku minimalna liczba punktów potrzebna Wilkom do awansu wynosiła 91. Dokładnie tyle ich właśnie zdobyli i po ostatnim biegu na torze w Zielonej Górze mogli świętować wygranie pierwszej ligi i promocję na wyższy szczebel rozgrywkowy.

CO DALEJ? To pytanie zadaje sobie wiele osób co roku, przy okazji kolejnego beniaminka w Ekstralidze. Od kilku lat regularnie pojawia się temat powrotu KSM-u, czy braku wartościowych zawodników, którzy mogliby wzmocnić zwycięzcę pierwszej ligi. Jeszcze więcej zaczęto o tym mówić po fatalnym sezonie Arged Malesy w PGEE. Krośnianie chcą jednakże zakończyć te wszystkie spekulacje raz na zawsze, udowadniając, że beniaminek nie musi wcale iść drogą Ostrovii, a tą, którą przebył Motor Lublin, kończąc z tytułem Drużynowych Mistrzów Polski. Dodatkowo to wszystko może wydarzyć się bez sztucznie ustalonych ograniczeń, narzuconych odgórnie.

Co prawda już przed finałem było wiadomo, że Wilki stracą Tobiasza Musielaka, jednakże dzięki nowym przepisom dotyczących zawodników do 24. roku życia, nie musieli się tym bardzo martwić, ponieważ po pozyskaniu Mateusza Świdnickiego na tę pozycję, potrzebowali jeszcze tylko jednego Polaka. Według ostatnich informacji ma nim być Krzysztof Kasprzak, wyciągnięty z GKM-u Grudziądz. Jeszcze większym zaskoczeniem było wyrwanie z Leszna Jasona Doyle'a, co wywołało ogromne poruszenie w świecie żużla i poruszyło problem wiarygodności samych zawodników. Być może Krosno podbierze jeszcze kogoś, aby zamienić Vaclava Milika, którego nie są pewni w samym klubie.

To wszystko spowodowało, że pojawiło się wiele słów krytyki w kierunku Grzegorza Leśniaka. Nic jednak dziwnego, że prezes beniaminka chce zrobić wszystko, aby utrzymać się w PGE Ekstralidze. Nikt nie chce skończyć jak zespół z Ostrowa Wielkopolskiego i, gdy tylko pojawiła się możliwość na zwiększenie swoich szans na równą rywalizację w elicie, to krośnianie z tego zaczęli korzystać. Nawet gdyby w drużynie pozostał Milik, to mając jeszcze Lebiediewa, Doyle'a, Kasprzaka i Świdnickiego oraz juniorów, którzy mogą wyrwać kilka punktów w meczu, śmiało można, myśleć o pozostaniu w najlepszej żużlowej lidze świata. Jeśli to się uda, to fanów Wilków Krosno może czekać wiele dobrego w przyszłości.

Czytaj także:
Żużel. Prezes PGE Ekstraligi mówi o finansowym szaleństwie. KSM wróci jeszcze szybciej?
Żużel. Ci zawodnicy poprawili swoją średnią najbardziej! Nie brakuje wielkich nazwisk

Źródło artykułu: