Od kilku miesięcy środowisko żużlowe elektryzowała dyskusja na temat dopuszczenia do startów Rosjan z polskimi paszportami. Ostatecznie zdecydowano, że nie ma podstaw prawnych, by dalej blokować żużlowców, którzy już kilka lat temu otrzymali polskie obywatelstwa. PZM nie chce ryzykować procesów sądowych, dlatego w najbliższych tygodniach trójka zawodników (Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow i Andriej Kudriaszow) będzie mogła podpisać kontrakty z polskimi klubami, a oficjalną decyzję o możliwości ubiegania się polską licencję dostaną 19 listopada po zebraniu Zarządu PZM.
Okazuje się, że najważniejsze ustalenia w tej sprawie zapadły tuż przed niedawnym Grand Prix Polski w Toruniu. To właśnie wtedy najważniejsze osoby w polskim żużlu spotkały się z prezydentem FIM Jorge Viegas i przedyskutowały przyszłość trzech rosyjskich zawodników, którzy mają polskie obywatelstwa.
Władzom PZM od początku bardzo mocno zależało, by uzyskać zapewnienie, że nawet w przypadku dopuszczenia zawodników do startów w naszej lidze, nie będą mogli oni reprezentować Polski na arenie międzynarodowej. Łaguta i Sajfutdinow są kojarzeni jako Rosjanie, a w ostatnich latach z dumą startowali w barwach swojej ojczyzny, mimo iż mieli już polskie obywatelstwa. Łaguta zresztą jeszcze dwa lata temu z dumą mówił, że jest Rosjaninem i deklarował, że nie zamierza ubiegać się o polską licencję.
ZOBACZ Regulacje Ekstraligi ukrócą zamieszanie na rynku transferowym? W grę wchodzą kary dla zawodników!
Kudriaszow o możliwość występów jako Polak starał się już wcześniej, z kolei Łaguta i Sajfutdinow zapragnęli tego dopiero po wybuchu wojny, gdy okazało się, że jako Rosjanie nie mają czego szukać w naszej lidze. Nikt więc nie wierzy w nagły przypływ miłości do naszego kraju.
Ostatecznie ustalono, że trójka zawodników będzie mogła podpisać kontrakty i starać się o polską licencję, ale raczej nie ma co liczyć na zmianę przynależności krajowej w licencji międzynarodowej. Do tej pory tylko taka licencja pozwalała na występy w profesjonalnych rozgrywkach ligowych na całym świecie, a także zawodach rangi mistrzowskiej.
Dla FIM Rosjanie pozostaną więc Rosjanami i nie będą mogli ubiegać się o starty w pozostałych ligach i najbardziej prestiżowych zawodach. FIM może pozwolić sobie na taki ruch, bo zmiana narodowości w międzynarodowej licencji danego zawodnika wymagałaby pozwolenia władz rosyjskiej federacji, a ta jest zawieszona i nie może podejmować żadnych wiążących postanowień. Zgodnie z prawem, FIM nie może więc zmienić przynależności krajowej tych zawodników, a dzięki temu nie musi obawiać się ewentualnych procesów.
Polacy w najbliższych miesiącach najprawdopodobniej zmienią regulamin naszych rozgrywek tak, by pozwolić na udział w lidze zawodnikom posiadającym jedynie licencję krajową. Zniesiony zostanie więc obowiązek posiadania międzynarodowych licencji i kilku żużlowców dostanie zgodę na starty na polskich licencjach. W pozostałych zagranicznych ligach oraz rozgrywkach indywidualnych, przepisy zostaną takie same i wciąż będzie wymagana tam licencja międzynarodowa. Dopóki podtrzymane zostanie zawieszenie rosyjskiej federacji, żaden Rosjanin nie ma szans starać się o powrót do cyklu Grand Prix, jazdę w mistrzostwach Europy, czy innych ligach zagranicznych.
Dodatkowymi warunkami dla trzech Rosjan ma być oficjalne potępienie wojny na Ukrainie, a także zadeklarowanie, że nie będą występować do sądu przeciwko wcześniejszej decyzji PZM o ich zawieszeniu na sezon 2022. W marcu każdy z nich podejdzie z kolei do egzaminu teoretycznego na żużlową licencję.
W ten sposób udało się uzyskać kompromis, który po części satysfakcjonuje każdą ze stron. Żużlowcy będą mogli wrócić na tor i zarabiać miliony w Polsce, a jednocześnie fani nie będą oglądać ich z polskimi flagami podczas innych zawodów. Pozostali Rosjanie wrócą na tor tylko w przypadku otrzymania polskiego obywatelstwa. O to może być jednak trudno, bo prezes PZM Michał Sikora już wcześniej zapowiedział, że nie poprze żadnego takiego wniosku.
Mateusz Puka, dziennikarz WP Sportowefakty
Czytaj więcej:
Gigantyczne koszty naprawy stadionu po pożarze
KSM wróci jeszcze szybciej?