W piątek oficjalnie potwierdziło się to, o czym informowaliśmy od dłuższego czasu. Rosjanie z polskimi paszportami będą mogli startować w przyszłym roku w polskiej lidze. Decyzja Polskiego Związku Motorowego uruchomiła lawinę komentarzy. Nie brakuje wśród nich opinii osób, które twierdzą, że władze polskiego żużla popełniły błąd. Do tego grona zalicza się były trener naszej kadry, Marek Cieślak.
- Mam wrażenie, że ktoś się w tym wszystkim mocno zaplątał. Dla mnie to jest niestety nasza porażka. Osobiście nie mam nic do tych zawodników. Jest mi ich nawet żal, bo to nasi koledzy. Artiom Łaguta był długo moim zawodnikiem. Ja o tym wszystkim pamiętam, ale dobrze wiem, że ktoś wywołał wojnę, która teraz pożera zarówno swoich, jak i tych po drugiej stronie - mówi nam Cieślak.
- Nie pojmuję też tych tłumaczeń o podwójnym obywatelstwie. Źle się tego słucha. Oni jeździli u nas jako Rosjanie i nimi są. Mówienie o ewentualnych odszkodowaniach dla tych zawodników to dla mnie też jakiś absurd. Ostatnio dzwonił do mnie Andrij Karpow i opowiadał, co się dzieje w Ukrainie. Wyliczał, ilu jego znajomych już zginęło. Poza tym mówił, że często ma problem, żeby przespać się w nocy, bo musi wyciągać żonę i dziecko z łóżka, by udać się do schronu. On nie może normalnie żyć, a co dopiero jeździć na żużlu. To jest prawdziwy problem. Poza tym ręce mi opadają, kiedy czytam wpisy Rosjan, że ciemiężymy ich zawodników. Ci ludzie nic nie rozumieją. Do nich nie dociera, że tam się leje krew, że niszczy się elektrownie, by inni nie przetrwali zimy. A my się bawimy w jakieś ceregiele związane z Rosjanami, którzy mają polskie paszporty - tłumaczy doświadczony trener.
Cieślak uważa również, że skoro PZM dał zielone światło na starty Artioma Łaguty, Emila Sajfutdinowa i Andrieja Kudriaszowa, to tak samo powinien postąpić w przypadku reszty rosyjskich żużlowców. - Jaka jest między nimi różnica? Żadna. No może taka, że tej trójce ktoś pomógł w odpowiednim momencie załatwić papiery. Poza tym taki Wadim Tarasienko od dawna ma żonę Polkę, więc to jest naprawdę dziwne - przekonuje.
Zdaniem trenera kadry decyzja władz polskiego żużla będzie mieć poważne skutki.
- Mocno martwię się o to, co będzie na stadionach. Uważam, że oni będą źle przyjmowani. Namiastkę mieliśmy we Wrocławiu z udziałem Gleba Czugunowa. Uważam, że na tych spotkaniach potrzebna będzie wzmożona ochrona, bo może wydarzyć się wszystko - podsumowuje Cieślak.
ZOBACZ Zaskakujące słowa o Pedersenie. "Nie interesuje go powrót do Grand Prix"
Zobacz także:
W Rosji gorąco po decyzji Polaków