Żużel. Powrót do macierzy lekiem na całe zło? W Unii złapie oddech

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

Bartosz Smektała nie zwojował PGE Ekstraligi w barwach częstochowskiego Włókniarza. Po dwóch latach na obczyźnie, zdecydował się wrócić do Unii Leszno. Jazda w macierzystym klubie ma być lekiem na kłopoty.

Napisać, że pobyt Bartosza Smektały we Włókniarzu Częstochowa był okresem nieudanym, będzie nadużyciem. Na pewno jednak obie strony oczekiwały więcej po tej współpracy. Smektała przychodząc do klubu z Częstochowy miał na dobre rozwinąć skrzydła i stać się jednym z najlepszych polskich seniorów w PGE Ekstralidze.

Przed pierwszym sezonem poza macierzystą Unią Leszno Smektała otwarcie o tym mówił. Zakładał, że jazda w nowym środowisku wyzwoli w nim drzemiące jeszcze pokłady potencjału. Wybór Włókniarza wydawał się oczywisty, bo za każdym razem, gdy pojawiał się w Częstochowie, na tamtejszym torze czuł się wyśmienicie. Zresztą we Włókniarzu mieli takie samo zdanie i sądzili, że zyskują absolutnego pewniaka zwłaszcza na domowy owal.

Tymczasem brak powtarzalności w przygotowaniu nawierzchni w 2021 roku, nowe otoczenie i wyzwania okazały się dla Smektały przytłaczające. Obie strony najwyraźniej zdecydowały się kierować w myśl zasady "pierwsze koty za płoty" i postawiły na kontynuowanie współpracy. Zawodnik twierdził, że znalazł przyczynę problemów i drugi sezon we Włókniarzu w jego wykonaniu będzie wyglądać zupełnie inaczej.

ZOBACZ Polskie obywatelstwo dla Tarasienki "na biurku Prezydenta". Prezes mówi o szczegółach

Bartosz Smektała rzeczywiście miewał przebłyski i dobre mecze, ale brakowało błysku i konkretnego przełamania. Spotkania, które zdecydowanie należałoby do niego, które dałoby kopa w pozytywnym sensie i utwierdziło pewność siebie zawodnika. Zabrakło tej iskry, którą odnalazł Kacper Woryna, a przecież początek jego przygody z barwami Lwów był wręcz fatalny. Smektale nie można było odmówić pracowitości, ambicji i zaangażowania, jednak oczekiwanych efektów z tego nie było. Na torze prezentował się dość asekuracyjnie, tak jakby brakowało mu wiary we własne możliwości.

Zawodnik najwyraźniej uznał, że dwa lata wystarczą i skoro się nie udało, to trzeba coś zmienić. Zdecydował się na powrót do Leszna, czyli do punktu wyjścia. W Unii na pewno towarzyszyć będzie mu większy spokój. Tamtejsze środowisko zna doskonale, jest lubiany przez kibiców, którzy wychowankowi zawsze są w stanie wybaczyć więcej.

"Mój jest ten kawałek podłogi" - zacytował słowa utworu Mr. Zooba Smektała, informując w swoich social mediach o tym, że ponownie przywdzieje biało-niebieski kewlar Byków. Jednoznacznie dał więc do zrozumienia, gdzie czuje się najlepiej.

Czytaj również:
- Chce radykalnych decyzji. Liderzy mogliby zmieniać drużyny w trakcie sezonu
- Wybrzeże spłaciło zawodników. Zostały kwestie sporne

Źródło artykułu: