Mikkel Michelsen przychodził do Motoru Lublin jako gwiazda eWinner 1. Ligi, a teraz żegna się z tym klubem, jako czołowy zawodnik świata i zarazem gwiazda PGE Ekstraligi. To tylko pokazuje, że angaż Duńczyka był dla Koziołków strzałem w dziesiątkę.
W sezonie 2023 czekają go nowe wyzwania, które będzie realizował w barwach Włókniarza Częstochowa. Marcin Momot w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" przyznał, że jego podopieczny na brak ofert nie narzekał, odsłaniając pewne kulisy.
- Ja nie mam wątpliwości, że o rozstaniu z Motorem, media nie dowiedziały się od nas. Sezon jeszcze trwał, trzeba było jechać swoje i wywiązywać się z kontraktu, były ważniejsze sprawy na głowie. Sytuacja spowodowała, że stało się tak, jak się stało - dodał menadżer.
ZOBACZ Prezes GKM-u: Kasprzak? Zawód i rozgoryczenie. Mocno mu zaufałem
Momot nie chciał mówić o jaką sytuację chodzi, choć dziennikarz próbował skutecznie ciągnąć go za język. Rybniczanin zaprzeczył, jakoby odejście Michelsena spowodowane było brakiem akceptacji przyjścia Bartosza Zmarzlika.
Dziennikarz przyznał, że brak konkretów ze strony rybniczanina jest co najmniej dziwny i zapytał, czy nie ma wobec tego winnych, że 28-latek zmienił klub. - Myślę, że Mikkel poczuł się niedoceniony za to wszystko, co zrobił dla lubelskiego klubu - dodał.
Menadżer żużlowca przyznał, że nie chodzi o kwestie kontraktowe. - Ludzie napisali i rozpowiadali masę nieprawdziwych rzeczy, które zabolały Mikkela i mnie. Oczywiście w dużym uproszczeniu, wynikało z tego, że Motor dał Zmarzlikowi wielką kasę, a Michelsen był zazdrosny i dlatego opuścił klub. To jest kompleta bzdura - powiedział.
W dalszej części wywiadu Momot tłumaczy, że im nie przeszkadzało przyjście Zmarzlika do lubelskiego klubu, bo ten ma prawo budować zespół i zawodnik nie ma prawa się na to obrażać, a wartość trzykrotnego mistrza świata jest większa od jego podopiecznego. Zaprzeczył również, jakoby doszło do jakiegoś konfliktu między tymi zawodnikami.
Poproszony o konkrety, odpowiedział: - Bardziej to była personalna sprawa pomiędzy prezesem klubu Kubą Kępą i Mikkelem Michelsenem.
Michał Świącik w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że o zakontraktowaniu dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Europy myślał już od kilku lat. Po raz pierwszy w 2017 roku. Menadżer gwiazdy PGE Ekstraligi przyznał, że sugerował swojemu zawodnikowi, by wybrał taki klub, w którym będzie czuł się najlepiej. Przy tym zaprzeczył, jakoby miał ofertę z Betard Sparty Wrocław.
Czytaj także:
Po rocznej przerwie wrócił do żużla i wskoczył na podium mistrzostw kraju. Jest gotów, by jeździć w Polsce
Zdolny junior do wzięcia. "Jestem całkowicie wolny, jak ptak na niebie"