W poprzednich latach na takich spotkaniach rozstrzygał się los wprowadzenia do regulaminu zagranicznego juniora, czy KSM. W tym roku takich "wrzutek" raczej nie ma się co spodziewać, bo kierunek rozwoju najlepszej żużlowej ligi świata został wyznaczony kilka lat temu. Rozszerzenie rozgrywek wydarzy się najwcześniej w 2026 roku i dopiero wtedy będzie mogło dojść do przełomowych zmian.
W ciągu najbliższych dwóch dni prezesi klubów PGE Ekstraligi skupią się najpewniej na dyskusji o kosmetycznych zmianach w finansowaniu rozgrywek, zmianach organizacyjnych, czy marketingowych, które nie dotyczą bezpośrednio kibiców. Część klubów na pewno chciałaby zmienić proporcje w finansowaniu i sprawić, by zdecydowanie większa pula pieniędzy trafiła do czołowych drużyn. Do tej pory różnica w podziale pieniędzy z kontraktu telewizyjnego pomiędzy najlepszą, a najgorszą drużyną rozgrywek była symboliczna (6,9 mln do 6,4 mln złotych). Władze rozgrywek są bardzo niechętne, by to zmieniać, bo nie chcą tworzyć ligi dwóch prędkości.
Zapewne już teraz definitywnie rozstrzygnie się sporna kwestia miliona złotych wsparcia dla klubu, który w danym roku spadł z elity. Wszystko wskazuje na to, że Arged Malesa Ostrów i każdy kolejny spadkowicz, jednak dostanie obiecane pieniądze, ale w zamian w kolejnym sezonie będzie musiał wystawić drużynę w Ekstralidze U24.
ZOBACZ Nicki Pedersen: Musiałem odstawić leki, bo wchodziły mi już na głowę
Wydarzeniem spotkania może być jednak debiut w ekstraligowym gronie, prezesa Cellfast Wilków Krosno, Grzegorza Leśniaka. Działacz stał się bohaterem ostatniego okna transferowego, kiedy to przez kilka tygodni próbował wywrócić do góry nogami dotychczasowy układ sił. Ostatecznie udało mu się "wyrwać" z innych klubów Jasona Doyle'a i Krzysztofa Kasprzaka.
Choć trudno mówić o tym, by przedstawiciel Wilków robił coś innego niż pozostali uczestnicy giełdy, to jego śmiałe ruchy nie spotkały się z dobrym przyjęciem ligowych rywali. W najbliższych dniach Grzegorz Leśniak po raz pierwszy będzie musiał spojrzeć w oczy przedstawicielom Fogo Unia Leszno, ZOOleszcz GKM Grudziądz, a także innych klubów, z których jeszcze niedawno próbował podkupić zawodników.
Na szybkie zaskarbienie sobie sympatii ligowych rywali raczej nie ma co liczyć, a działacz będzie musiał iść raczej drogą przedstawiciela Motoru Lublin Jakuba Kępy, który kilka lat temu też radził sobie z nieprzychylnymi opiniami na swój temat, ale ostatecznie został doceniony przez wyniki swojej drużyny i sposób zarządzania spółką.
Czytaj więcej:
Legendarny trener trafił do szpitala po pobiciu
To zdjęcie może stać się memem