"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Sezon transferowy w polskim żużlu dobiegł końca w połowie listopada, a tu dość niespodziewanie dostaliśmy jeszcze jeden akt małej dramy, jaką była walka ROW-u Rybnik i Betard Sparty Wrocław o 17-letniego Pawła Trześniewskiego. Obiecujący junior groził w WP SportoweFakty, że jeśli nie dostanie zgody na transfer do Wrocławia, to zakończy karierę. Tymczasem ogłosił pozostanie na Śląsku na kolejny sezon.
Ciekawe jest to, że Trześniewski podpisał wieloletni kontrakt w Rybniku, co nieco ograniczyło mu opcje. Chciałabym jednak zauważyć, że mając 16 lat, to rodzice parafują "papiery". Skoro oni postanowili złożyć podpis pod umową na wiele sezonów w Rybniku, to musieli to robić z pełną świadomością.
Betard Sparta Wrocław słynie z tego, że raczej dobrze opiekuje się zawodnikami i zapewnia im profesjonalne warunki do rozwoju. Dlatego nie wątpię, że Trześniewski nie miałby na Dolnym Śląsku źle. Nie rozumiem jednak do końca tej "wojenki" medialnej, niektórych słów jakie padły. Może po prostu wrocławski klub nie miał wszystkich informacji.
ZOBACZ Nicki Pedersen: Miałem oferty, ale nie chcę wracać do Grand Prix
Cała sytuacja ma jednak źródło w tym, że brakuje nam zdolnej młodzieży w Polsce. Brak obiecujących juniorów na rynku sprawia, że gdy pojawia się taki Trześniewski, to kluby wręcz wyrywają go sobie z rąk. Jeśli tylko 17-latek będzie się dobrze rozwijał w Rybniku, to nie mam wątpliwości, że w następnym sezonie inny klub PGE Ekstraligi będzie próbował go skłonić do jazdy u siebie. Wtedy znów możemy mieć operę mydlaną z Trześniewskim w roli głównej.
Nie zgodzę się przy tym ze wskazywaniem palcem na Betard Spartę Wrocław jako klubu, który nie prowadzi szkolenia w Polsce i kupuje gotowych juniorów. W składzie drużyny jest przecież Maciej Janowski, który wychował się we Wrocławiu. Owszem, Janowski ma już 31 lat i trochę czasu upłynęło od jego licencji, ale mamy nawet w PGE Ekstralidze kluby, gdzie próżno szukać krajowych seniorów w składzie.
Klubów, które nie przykładają ręki do szkolenia w Polsce i szukają "okazji" w innych miastach, jest więcej. Trzeba się nad tym pochylić i powinna nam się zapalić czerwona lampka, bo na pomarańczową jest już za późno. Jeśli PZM i władze PGE Ekstraligi nie zajmą się tym problemem, to za kilka lat nie będzie żużla albo będzie miał on charakter czysto amatorski.
Czytaj także:
Prezes ROW-u krytykuje Betard Spartę. "Zacznijcie wreszcie szkolić"
Dramatyczne zdjęcie. Wszystko wokół stadionu jest już pod wodą