Nietypowa umowa z liderem zespołu. Takich warunków już dawno nikt nie dostał

WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Peter Kildemand
WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Peter Kildemand

Stal Rzeszów zbudowała na przyszły sezon bardzo mocny skład, ale wbrew pozorom działacze nie wydali na ten cel gigantycznych pieniędzy. Kluczem do sukcesu były błyskawiczne negocjacje i nietypowe podejście do potrzeb najważniejszych zawodników.

Dzięki szybkiej reakcji rzeszowianom udało się zbudować zespół w oparciu o zawodników, którzy jeszcze niedawno ocierali się o poziom PGE Ekstraligi lub byli solidnymi punktami swoich drużyn w eWinner 1. Liga. Punkty dla Texom Stali Rzeszów będą zdobywali w przyszłym sezonie choćby Jonas Jeppesen, Peter Kildemand czy Marcin Nowak.

Najbardziej zaskakujące warunki umowy wynegocjował doświadczony Duńczyk, dla którego jest to powrót do Rzeszowa po siedmiu latach. W 2015 roku Kildemand reprezentował ten klub w rozgrywkach PGE Ekstraligi i z Rzeszowa ma całkiem dobre wspomnienia. Tym razem 33-latek wraca do obecnego II-ligowca i to mimo tego, że w klubie nie może liczyć na gwiazdorskie warunki.

Jak udało nam się ustalić, zawodnik wynegocjował od swojego klubu 100 tysięcy złotych na przygotowanie do sezonu i 1,8-2,2 tys. za każdy zdobyty punkt (w zależności od liczby zdobytych punktów w meczu), ale dodatkowo zobowiązał działaczy Stali do kupienia sobie dwóch nowych silników, na których ma się ścigać w sezonie 2023. Wiele wskazuje na to, że będą do jednostki napędowe od Flemminga Graversena. Klub zgodził się na taki układ, ale jednocześnie zadbał o to, by po sezonie silniki stały się własnością klubu. Jeśli więc zakup okaże się strzałem w dziesiątkę, to Duńczyk aby zatrzymać sprzęt będzie musiał albo pozostać w zespole na kolejny rok, albo postarać się o wykupienie go od swoich pracodawców.

Rozwiązanie, na które zdecydowano się w Rzeszowie jest dość zaskakujące, bo większość klubów odeszło już od kupowania sprzętu zawodnikom na kontraktach zawodowych. Tradycją jest to, że działacze dbają o motocykle żużlowców na kontraktach amatorskich, którymi w większości są juniorzy. Tym razem jednak wydaje się, że rzeszowianie zrobili naprawdę niezły biznes. Nie dość, że ściągnęli do siebie solidnego zawodnika, to dodatkowo mogą być pewni, że będzie dobrze przygotowany sprzętowo do sezonu. Nawet jeśli transfer okaże się niewypałem, to ostatecznie za rok będą mieli dwa silniki, które z powodzeniem przez kilka sezonów będą mogli użytkować młodzieżowcy w meczach ligowych lub adepci szkółki.

Czytaj więcej:
Wilki Krosno chwalą się wynikami
Wigilia w Lesznie bez Jankowskiego

ZOBACZ "Samorządy opłacają światowy żużel". Ciekawa analiza eksperta

Komentarze (3)
avatar
LBNLubartowska
13.12.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Fallusy idą na całość. Albo awans w tym sezonie albo likwidacja klubu, zmiana nazwy i start od zera. 
avatar
77DARO
13.12.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A to bardzo ciekawe informacje, bo w innych klubach twierdzili że tzw. PAJĄK chciał za podpis i pkt. stawki 1 ligowe(dlatego nikt go nie chciał), a tu nagle w Rzeszowie się zatrudnił za przysło Czytaj całość
avatar
Tomek z Bamy
13.12.2022
Zgłoś do moderacji
1
5
Odpowiedz
Silniki od Flemminga? Czekanski poleca tylko Majstra Kazia Juskowiaka z Leszna.