Przypomnijmy, że Wiktor Przyjemski podczas wspomnianych zawodów w stolicy Czech zdobył zaledwie punkt i został sklasyfikowany dopiero na 16. miejscu. Wielu kibiców nie zostawiło na juniorze suchej nitki po tym, jak przegrał wyścig z Celiną Liebmann. Te zawody pokazały, że utalentowanego juniora czeka sporo nauki, by z powodzeniem radzić sobie na bardzo wymagających nawierzchniach.
Zawodnik wraz ze swoim teamem już w drodze powrotnej do Polski zaczął wyciągać wnioski i kilka dni później jego menedżer zapowiedział, że Przyjemski niebawem podpisze kontrakt w lidze duńskiej. Ostatecznie związał się jednak z Rospiggarną Hallstavik, która startuje w lidze szwedzkiej. Dlaczego?
- Wiktor przegrał z Celiną, która fajnie się zaprezentowała. Dla nas nie miało znaczenia, że to była dziewczyna, bo wiedzieliśmy, że przegrał tak naprawdę z torem. Ludzie w Polsce lubią być jednak złośliwi i niektórzy przykleili nam łatkę lub często do tego wracali. Nawet po pół roku od tego wydarzenia. My jednak skupiliśmy się na wnioskach. Z tego powodu przeprowadziłem łącznie około 30 rozmów z menedżerami, ekspertami czy zawodnikami. W tym gronie byli także ludzie, którzy na co dzień udzielają wam wywiadów. Pytałem o najlepszą drogę dla Wiktora. Wszyscy mówili, że nie chodzi o to, by wejść na 30 - metrową wieżę i skoczyć z niej na główkę do basenu - mówi nam Marek Ziębicki, menedżer zawodnika.
- W pewnym momencie pomocną dłoń wyciągnął do nas Piotr Żyto, który po odejściu z Falubazu mocno działa w Szwecji. Zaproponował, że nam pomoże i zaprosił do Rospiggarny, która ma pomysł na młodszych zawodników. Byliśmy tym zaskoczeni, ale uznaliśmy, że to może być dobra szkoła. Od razu jednak dodam, że to wcale nie oznacza, że Danii nie będzie, bo ten temat ciągle pozostaje otwarty. Trzeba jednak pamiętać, że Dania jeździ w środy i czwartki, a Wiktor jest młodzieżowym liderem Abramczyk Polonii w DMPJ, a kadra klubu w tych rozgrywkach nie jest szczególnie szeroka. Szwecja pod tym względem nie koliduje. To też miało dla nas znaczenie. Nie jest zatem prawdą, że Przyjemski wystraszył się ligi duńskiej - tłumaczy.
ZOBACZ Majewski i Gollob doczekali się nagrody. Będzie druga część filmu "Czas"?
Warto również dodać, że junior Abramczyk Polonii powoli zaczyna myśleć o startach w lidze angielskiej. - Mam nadzieję, że pewnego dnia dojedziemy i tam. Wiktor przyspieszył już naukę języka, ale na razie nie jest to możliwe, bo byłby problem ze zorganizowaniem logistyki. Musiałby latać tam sam, a nie jest na to jeszcze gotowy. Do Szwecji będziemy jeździć wahadłowo jednym mechanikiem i latać samolotami, ale baza zostanie zbudowana. Mamy też sponsora, który to sfinansuje. Dzięki temu będziemy tam funkcjonować w pełni profesjonalnie. Zależy nam na tym, bo nie chcemy robić amatorki i jechać gdzieś na pół gwizdka. Wszystko musi być przygotowane perfekcyjnie. Nie wyobrażam sobie, by Wiktor wybrał się na zawody z nieumytym motocyklem lub kiepskim silnikiem - podkreśla Ziębicki.
Profesjonalne podejście zawodnika do kwestii sprzętowych było widoczne w lidze polskiej. Warto zauważyć, że Przyjemski nie zaliczył w tym roku w rozgrywkach eWinner 1. Ligi ani jednego defektu.
- Weszliśmy na wyższy poziom profesjonalizmu sprzętowego. Przyznam szczerze, że kiedyś żużel to był dla mnie tylko silnik. Teraz wiem, że ważne są wszystkie detale. Na słowa uznania zasługuje nasz cały team. Brat Kacper, tata Darek, czy Wojtek Malak, który do nas dołączył. To wszystko nie byłoby możliwe także bez wsparcia naszych sponsorów. Dziękuję wszystkim, a szczególności firmie Abramczyk, która pomaga także Wiktorowi i w dobie kryzysu zwiększyła swoje zaangażowanie o 100 proc. Jako młodzieniec z pozycji trybun obserwowałem, jak wyglądają tematy sprzętowe u Tony'ego Rickardssona. To ocierało się o Formułę 1 i bardzo chciałem przenieść to do naszego teamu i mam wrażenie, że właśnie tak pracowaliśmy w tym roku. Z Wojtkiem Malakiem złapałem flow, o którym wcześniej tylko marzyłem - podsumowuje Ziębicki.
Zobacz także:
Zdunek Wybrzeże nadal ma problemy