Przypomnijmy, że Przyjemski w stolicy Czech zdobył zaledwie punkt i został sklasyfikowany dopiero na 16. miejscu. Wielu kibiców nie zostawiło na juniorze suchej nitki po tym, jak przegrał wyścig z Celiną Liebmann.
Junior Abramczyk Polonii Bydgoszcz nie wracał do Polski w dobrym humorze. Wiadomo, że bardzo mocno przeżył to, co wydarzyło się podczas zawodów. Kiedy emocje opadły, przyszedł jednak czas na wnioski.
- Wiktor robi progres, ale też mocno stąpamy po ziemi. Turniej w Pradze mocno nas wszystkich ostudził. Jesteśmy świadomi, że czeka nas praca, by poprawić jazdę na bardziej wymagających torach. Podjęliśmy w tym kierunku odpowiednie kroki - mówi nam Marek Ziębicki, menedżer Wiktora Przyjemskiego.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mirosław Jabłoński ma pomysł jak usprawnić sędziowanie
Młodzieżowiec zrozumiał, że musi nauczyć się jazdy na trudniejszych torach. Przyjemski i jego team są świadomi, że w Polsce tego nie zrobią, więc podjęli odpowiednie kroki. - Rozglądamy się za kontraktem w lidze duńskiej. Uważamy, że to może pomóc Wiktorowi. Gdybyśmy pozostali tylko przy polskiej lidze, to o taką naukę byłoby raczej trudno, bo u nas preferowane są tory twardsze. Jeśli nic nie zrobimy, to później przy takich zawodach jak te w Pradze będą przykre niespodzianki - podsumowuje Ziębicki.
Nie ma zatem tego złego, co by na dobre nie wyszło. Okazuje się, że turniej w Pradze pomógł zrozumieć Przyjemskiemu swoje braki i lepiej, że wydarzyło się to już teraz, a więc w wieku 17 lat, kiedy jest jeszcze sporo czasu na naukę.
Zobacz także:
Kibice oburzeni decyzją w sprawie transmisji. GKSŻ tłumaczy
Jest kolejny transfer w polskiej lidze