Żużel. Duże zmiany u Australijczyka. Max Fricke o powrocie do PGE Ekstraligi
Po sezonie spędzonym na ligowym zapleczu Max Fricke znów będzie ścigał się w PGE Ekstralidze. To dla niego jedna z wielu zmian, jakich dokonał przed nadchodzącym sezonem. Australijczyk znalazł też nowy klub w Wielkiej Brytanii.
W minionym sezonie Max Fricke był jedynym stałym uczestnikiem Grand Prix, który nie ścigał się w PGE Ekstralidze. Czy brak ścigania wśród najlepszych mu przeszkodził? - I tak i nie - nie uważam, że pomogłoby mi to w osiąganiu lepszych wyników w cyklu Grand Prix, były chwile, w których byłem wystarczająco szybki - zaznaczył Fricke.
- Nie powiem, że w ogóle brak jazdy w PGE Ekstralidze w niczym mi nie przeszkadzał, jednak to była tylko jedna z wielu rzeczy, którą chciałem zmienić przed nowym sezonem. Zmieniłem zespół i teraz może jazda wśród najlepszych mi pomoże - zaznaczył Australijczyk, który przyjął ofertę zespołu z Grudziądza.
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"Max Fricke zmienił też klub w Wielkiej Brytanii. W minionym sezonie był jedną z największych gwiazd tamtejszej ligi, która chce na nowo budować swoją renomę. Teraz będzie reprezentował Leicester Lions, do którego przeniósł się z Belle Vue Aces.
- Naprawdę miło wspominam czas w Belle Vue i na pewno na pewnym etapie tam wrócę. Biorąc pod uwagę kwestię związaną z budową drużyny, ze średnimi biegowymi Mark Lemon miał swój plan na budowę zespołu, co jak najbardziej rozumiem. Czasami regulaminy działają na twoją korzyść, innym razem nie. To część tej gry. Nigdy nie jeździłem w Wielkiej Brytanii dla innego klubu niż Belle Vue, a Leicester Lions to klub wchodzący do elity, który ma kilku facetów dobrze znających ten tor - zaznaczył.
Czytaj także:
Tyle Zmarzlik wydaje na sprzęt
Wpadł na badaniu antydopingowym
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>