Żużel. Stracił zaufanie do niektórych. O jego przyjściu dowiedział się z mediów

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mateusz Szczepaniak
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mateusz Szczepaniak

Mateusz Szczepaniak wspólnie z Wilkami Krosno wywalczył awans do PGE Ekstraligi, jednak w niej ostatecznie pojedzie w barwach innego klubu, chociaż wcale nie miało tak być. - Nie wierzyłbym wszystkim tak, jak wierzyłem - przyznaje 35-latek.

[tag=2705]

Mateusz Szczepaniak[/tag] ubiegłoroczne zmagania może zaliczyć do udanych. Wraz z Cellfast Wilkami Krosno zwyciężył w 1. Lidze i awansował do PGE Ekstraligi. On sam wystartował w 94 biegach, w których 26 razy mijał linię mety na pierwszym miejscu. Sezon zakończył ze średnią 1,915 punktu na bieg, co dało mu 16. lokatę wśród najskuteczniejszych zawodników na pierwszoligowych torach.

Chociaż nie pozostał on na Podkarpaciu, to i tak w tym roku będzie miał okazję do startów w najlepszej żużlowej lidze świata. Ostatecznie zdecydował się na przenosiny do ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Niektórzy twierdzą, że urodzony w Ostrowie zawodnik nie poradzi sobie na tym poziomie. On sam jednak jest nastawiony bojowo do nadchodzącego sezonu i chciałby trochę namieszać w Ekstralidze. Zapewnia też, że zrobi wszystko, aby tak się stało.

Można powiedzieć, że 35-latek był tak naprawdę od dziecka skazany na jazdę na żużlu. Jego ojciec w przeszłości także uprawiał "czarny sport". W ślady taty poszedł również starszy brat Mateusza, Michał Szczepaniak. Mimo wszystko w rodzinie nikt nie namawiał żadnego z synów na rozpoczęcie kariery żużlowca, jednocześnie też nikt ich od tego pomysłu nie odsuwał. Rodzice ich cały czas wspierali, a bardzo dużo w rozwoju pomagał Andrzej Szczepaniak.

- U mnie w domu żużel był od zawsze. Kiedyś tata jeździł w Ostrovii i Iskrze Ostrów, później był tam mechanikiem. Co drugą niedzielę chodziliśmy z mamą na stadion, pierwszy wiraż to nasze miejsca. Pamiętam dużo żużla z tamtych czasów. Później cztery lata starszy ode mnie brat zaczął jeździć, więc tak to się poukładało, że nie za bardzo było inne wyjście, a po drugie też chciałem jeździć - powiedział żużlowiec w trakcie audycji "Pięć Jeden" w Radiu Freee.

ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"

Pomimo że Mateusz Szczepaniak urodził się w Ostrowie Wielkopolskim, to do klubu ze swojego rodzinnego miasta trafił dopiero w 2015 roku. Swoje pierwsze zawodowe kroki stawiał za to w Pile, gdzie jeździł już wtedy jego brat Michał. - Jak miałem 16 lat, to on był zawodnikiem Polonii Piła. Tak wyszło, że byliśmy razem, razem trenowaliśmy i zdałem licencję dla klubu z Piły. Tam też była ekstraliga i większe aspiracje oraz plany i dlatego to się zaczęło w Pile - opowiedział żużlowiec.

Teraz jednak przyszedł czas na etap pod tytułem GKM. Jak mówi, zna tam praktycznie wszystkich kolegów z drużyny, ale najlepszy kontakt ma z Norbertem Krakowiakiem, z którym poznał się za czasów swojego pobytu w Ostrovii Ostrów w sezonie 2015. Nie obawia się także współpracy z Nickim Pedersenem, z którym już wcześniej jeździł wspólnie w barwach Włókniarza Częstochowa, jeszcze, gdy był młodzieżowcem. Chociaż przyznał, że bywało wtedy różnie.

- Były wyścigi, gdzie bardziej skleiło mi ze startu, wygrałem go i na pierwszym łuku wychodzę do przodu, a tu Nicki wpycha w płot i kończyło się inaczej. Myślę, że teraz jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że się dogadamy, bo rozmawialiśmy na spotkaniach trochę i nie obawiam się, że będzie mi ciężko z Nickim się dogadać. Poza torem to jest normalny gość, bo nie raz rozmawialiśmy. Na torze czasami szaleje, ale myślę, że jakoś sobie damy z tym radę - stwierdził złoty medalista DMŚJ z 2007 roku.

Powrócił on również do niedawnych wspomnień związanych z Wilkami Krosno, w których spędził dwa lata. Nie ukrywa, że klimat w klubie był bardzo dobry i przez cały okres przebywania w nim nie mógł na nic narzekać. Dodatkowo wśród kibiców także panowała dobra atmosfera i do teraz ma z niektórymi kontakt. Chociaż na pytanie, co zmieniłby w ubiegłym sezonie, odpowiedział trochę tajemniczo. - Nie wierzyłbym wszystkim tak, jak wierzyłem.

Później przyznał także, że gdyby pojawił się temat powrotu do Wilków, wszystko zależałoby od tego, kto i jak by się do niego odezwał. Ze słów Szczepaniaka można wywnioskować, że jest on zawiedziony zachowaniem najważniejszych osób w krośnieńskim klubie. Był on już dogadany z klubem ekstraligowym, dlatego też odrzucał oferty pozostałych prezesów. W ostatniej chwili jednak dużo się zmieniło, a on sam nie został o tym wcześniej poinformowany.

- To media podały, że Krzysztof Kasprzak jest w Krośnie i stąd też się dowiedziałem. Wtedy wszystkie kluby miały składy już praktycznie pozamykane, zawodnicy byli wszędzie dogadani i zostałem bez klubu, ale Grudziądz też został bez polskiego zawodnika - powiedział były już zawodnik Wilków. Czy w takim razie, gdyby nie to, to o nowym koledze w zespole dowiedziałby się dopiero po otwarciu okienka transferowego? - Nie wiem, czy ktoś by mnie uprzedził, ale jeśli byłoby tak, jak wcześniej, to tak - zaskoczył na koniec Mateusz Szczepaniak.

Czytaj także:
Żużel. Holder w pogoni za Doyle'em. Przyszła pora na decydujący turniej w IM Australii
- Żużel. Duże zmiany u Australijczyka. Max Fricke o powrocie do PGE Ekstraligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty