Żużel. Stracił zaufanie do niektórych. O jego przyjściu dowiedział się z mediów
Mateusz Szczepaniak wspólnie z Wilkami Krosno wywalczył awans do PGE Ekstraligi, jednak w niej ostatecznie pojedzie w barwach innego klubu, chociaż wcale nie miało tak być. - Nie wierzyłbym wszystkim tak, jak wierzyłem - przyznaje 35-latek.
Chociaż nie pozostał on na Podkarpaciu, to i tak w tym roku będzie miał okazję do startów w najlepszej żużlowej lidze świata. Ostatecznie zdecydował się na przenosiny do ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Niektórzy twierdzą, że urodzony w Ostrowie zawodnik nie poradzi sobie na tym poziomie. On sam jednak jest nastawiony bojowo do nadchodzącego sezonu i chciałby trochę namieszać w Ekstralidze. Zapewnia też, że zrobi wszystko, aby tak się stało.
Można powiedzieć, że 35-latek był tak naprawdę od dziecka skazany na jazdę na żużlu. Jego ojciec w przeszłości także uprawiał "czarny sport". W ślady taty poszedł również starszy brat Mateusza, Michał Szczepaniak. Mimo wszystko w rodzinie nikt nie namawiał żadnego z synów na rozpoczęcie kariery żużlowca, jednocześnie też nikt ich od tego pomysłu nie odsuwał. Rodzice ich cały czas wspierali, a bardzo dużo w rozwoju pomagał Andrzej Szczepaniak.
- U mnie w domu żużel był od zawsze. Kiedyś tata jeździł w Ostrovii i Iskrze Ostrów, później był tam mechanikiem. Co drugą niedzielę chodziliśmy z mamą na stadion, pierwszy wiraż to nasze miejsca. Pamiętam dużo żużla z tamtych czasów. Później cztery lata starszy ode mnie brat zaczął jeździć, więc tak to się poukładało, że nie za bardzo było inne wyjście, a po drugie też chciałem jeździć - powiedział żużlowiec w trakcie audycji "Pięć Jeden" w Radiu Freee.
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"Pomimo że Mateusz Szczepaniak urodził się w Ostrowie Wielkopolskim, to do klubu ze swojego rodzinnego miasta trafił dopiero w 2015 roku. Swoje pierwsze zawodowe kroki stawiał za to w Pile, gdzie jeździł już wtedy jego brat Michał. - Jak miałem 16 lat, to on był zawodnikiem Polonii Piła. Tak wyszło, że byliśmy razem, razem trenowaliśmy i zdałem licencję dla klubu z Piły. Tam też była ekstraliga i większe aspiracje oraz plany i dlatego to się zaczęło w Pile - opowiedział żużlowiec.
Teraz jednak przyszedł czas na etap pod tytułem GKM. Jak mówi, zna tam praktycznie wszystkich kolegów z drużyny, ale najlepszy kontakt ma z Norbertem Krakowiakiem, z którym poznał się za czasów swojego pobytu w Ostrovii Ostrów w sezonie 2015. Nie obawia się także współpracy z Nickim Pedersenem, z którym już wcześniej jeździł wspólnie w barwach Włókniarza Częstochowa, jeszcze, gdy był młodzieżowcem. Chociaż przyznał, że bywało wtedy różnie.
- Były wyścigi, gdzie bardziej skleiło mi ze startu, wygrałem go i na pierwszym łuku wychodzę do przodu, a tu Nicki wpycha w płot i kończyło się inaczej. Myślę, że teraz jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że się dogadamy, bo rozmawialiśmy na spotkaniach trochę i nie obawiam się, że będzie mi ciężko z Nickim się dogadać. Poza torem to jest normalny gość, bo nie raz rozmawialiśmy. Na torze czasami szaleje, ale myślę, że jakoś sobie damy z tym radę - stwierdził złoty medalista DMŚJ z 2007 roku.
Powrócił on również do niedawnych wspomnień związanych z Wilkami Krosno, w których spędził dwa lata. Nie ukrywa, że klimat w klubie był bardzo dobry i przez cały okres przebywania w nim nie mógł na nic narzekać. Dodatkowo wśród kibiców także panowała dobra atmosfera i do teraz ma z niektórymi kontakt. Chociaż na pytanie, co zmieniłby w ubiegłym sezonie, odpowiedział trochę tajemniczo. - Nie wierzyłbym wszystkim tak, jak wierzyłem.
Później przyznał także, że gdyby pojawił się temat powrotu do Wilków, wszystko zależałoby od tego, kto i jak by się do niego odezwał. Ze słów Szczepaniaka można wywnioskować, że jest on zawiedziony zachowaniem najważniejszych osób w krośnieńskim klubie. Był on już dogadany z klubem ekstraligowym, dlatego też odrzucał oferty pozostałych prezesów. W ostatniej chwili jednak dużo się zmieniło, a on sam nie został o tym wcześniej poinformowany.
- To media podały, że Krzysztof Kasprzak jest w Krośnie i stąd też się dowiedziałem. Wtedy wszystkie kluby miały składy już praktycznie pozamykane, zawodnicy byli wszędzie dogadani i zostałem bez klubu, ale Grudziądz też został bez polskiego zawodnika - powiedział były już zawodnik Wilków. Czy w takim razie, gdyby nie to, to o nowym koledze w zespole dowiedziałby się dopiero po otwarciu okienka transferowego? - Nie wiem, czy ktoś by mnie uprzedził, ale jeśli byłoby tak, jak wcześniej, to tak - zaskoczył na koniec Mateusz Szczepaniak.
Czytaj także:
- Żużel. Holder w pogoni za Doyle'em. Przyszła pora na decydujący turniej w IM Australii
- Żużel. Duże zmiany u Australijczyka. Max Fricke o powrocie do PGE Ekstraligi
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>