Żużel. Nie wykorzystał swojego talentu. Po sportowej karierze zaczął pomagać rodzinie

W przeszłości wróżono mu dużą karierę. Być może nie jako wielka gwiazda międzynarodowa, ale na pewno jako solidny polski ligowiec. Miewał naprawdę dobre sezony, jednak swoją karierę zakończył dość szybko. W poniedziałek obchodzi 29. urodziny.

Mateusz Kmiecik
Mateusz Kmiecik
Artur Czaja WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Artur Czaja
Artur Czaja urodził się 23 stycznia 1994 roku w Tarnowski Górach. Już jako dziecko jeździł na motocyklu crossowym. Miał nawet zapisać się do jednego z klubów motocrossowych, ale ostatecznie zdecydował się na żużel, chociaż jak sam w przeszłości nie ukrywał, nie za bardzo się tą dyscypliną interesował. Wybrał Częstochowę, ponieważ to tam miał najbliżej ze swojej rodzinnej miejscowości.

Licencję zdał w połowie 2010 roku, a już w następnym sezonie był podstawowym młodzieżowcem Włókniarza Częstochowa w obecnej PGE Ekstralidze. W pierwszym pełnym roku swoich startów wystąpił w 14 meczach, stając pod taśmą 43 razy. Odniósł sześć zwycięstw, a łącznie zdobył 37 punktów i trzy bonusy, co przeniosło się na średnią 0,930 i 44. miejsce wśród najskuteczniejszych zawodników ligi. Wyniki te być może nie powalały na kolana, ale na pewno nie były też powodem do wstydu.

W sezonie 2011 odjechał także 17 biegów w 2. Lidze w barwach KSM-u Krosno. W nich zgromadził 36 "oczek" i dwa bonusy, dzięki czemu mógł się pochwalić średnią 2,235. To mógł być znak, że warto mu się przyglądać w najbliższym czasie. - W każdym meczu chcę zdobywać 5 punktów i na pewno wygrywać swoje pierwsze biegi - mówił ówczesny 17-latek w grudniu 2011 roku. Kolejne trzy lata spędził w swoim macierzystym klubie. W sezonie 2012 wystartował w 60 wyścigach, wygrywając sześć z nich i zakończył rozgrywki ze średnią 1,050.

Następny rok był jego najlepszym w okresie bycia młodzieżowcem i jednym z lepszych w karierze. W Ekstralidze stawał pod taśmą 83 razy. W sumie zapisał na swoim koncie 106 punktów i 13 bonusów, co przełożyło się na średnią 1,434. Jako gość pojechał też w 9 wyścigach w 1. Lidze w barwach ŻKS-u Ostrovia i zdobywał średnio 2 "oczka" na jeden bieg. Również w zawodach indywidualnych dobrze mu się wiodło. Zajął szóste miejsce w Indywidualnych Mistrzostwach Europy Juniorów i czwarte w finale Brązowego Kasku. Wraz z reprezentacją Polski wywalczył złoto w Drużynowych Mistrzostwach Europy Juniorów.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"

Kolejny sezon nie był już tak dobry. Rozgrywki zakończył ze średnią 1,164. Wpływ na słabsze występy miały problemy Włókniarza, który zresztą nie przystąpił do ligi w 2015 roku, przez co Czaja musiał znaleźć sobie nowy klub, chociaż i to nie było takie oczywiste, a sam zawodnik mówił nawet o możliwości zakończenia kariery. - Tak jak powiedziałem wcześniej, chcę kontynuować karierę w jakimś normalnym, dobrym klubie. Jeżeli nie uda mi się wydostać z Włókniarza za jakąś normalną kwotę i nie dostanę jakiejś normalnej oferty, to po prostu zakończę karierę. Ten miniony sezon będzie wówczas dla mnie ostatnim - przekazał w listopadzie 2014 roku.

Ostatecznie wybór padł na Stal Rzeszów. Ostatni sezon jako młodzieżowiec okazał się jednak jeszcze gorszy, niż poprzedni. Był on co prawda zadowolony z nowego otoczenia, w którym się znalazł, ale miał problem z ustabilizowaniem formy i po zakończeniu rozgrywek zapowiedział zejście na niższy szczebel rozgrywkowy. Zdecydował się na powrót do Włókniarza, który po roku absencji pojawił się ponownie na żużlowej mapie Polski. Wtedy też połączono pierwszą ligę z drugą. Powracający wychowanek na koniec mógł pochwalić się średnią 1,623. Nie był to rewelacyjny rezultat, ale kibice zapamiętają go zapewne z czegoś innego.

Wspólnie z Sebastianem Ułamkiem stworzyli bardzo silną parę. Łącznie na 19 biegów, do których przyszło im razem startować, przegrali tylko jeden, a ich bilans z przeciwnikami wyniósł +22 punkty. Częstochowianie w następnym sezonie startowali już w PGE Ekstralidze, a urodzony w Tarnowskich Górach zawodnik pozostał w pierwszej lidze. Podpisał kontrakt z Unią Tarnów i odjechał ostatni tak dobry sezon w swojej karierze. Zmagania zakończył ze średnią 1,987. Razem z kolegami awansował do elity, jednakże pozostał on na zapleczu PGEE. Trafił do ROW-u Rybnik, ale wystartował w zaledwie 36 gonitwach.

Przed sezonem 2019 powrócił do Jaskółek, które spadły z wyższej ligi. Tym razem pojawiał się pod taśmą 53-krotnie, ale jego średnia była jeszcze niższa. Później zawarł jeszcze umowę z Kolejarzem Opole, ale nie wystąpił w żadnym spotkaniu i w lipcu 2020 roku ogłosił zakończenie kariery, mając 26 lat. Poświęcił się rodzinnemu biznesowi, co oznaczało całkowity rozłam z żużlem. Pojawiał się także jako ekspert w telewizji przy okazji różnych meczów. Jak sam przyznał, nie żałował tej decyzji. Talent Artur Czaja na pewno posiadał, jednak nie wykorzystał go nigdy w pełni. W poniedziałek obchodzi 29. urodziny.

Czytaj także:
Żużel. Jako dziecko trafił do sierocińca. Zmarł w tragicznym wypadku w fabryce
Żużel. Jest chętny do przejęcia roli Zmarzlika w Stali

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×