Żużel. To on dał myszkę Miki Zielonej Górze. "Ja się zestarzałem, a ona wiecznie młoda"
W czasach, gdy za stworzenie logo instytucje płacą grube miliony, trudno sobie wyobrazić, że w latach sześćdziesiątych Bonifacy Langner narysował myszkę Miki na kawałku brystolu. Właśnie tak powstał symbol Falubazu Zielona Góra.
Marzył o karierze żużlowca. Na początku lat pięćdziesiątych zapisał się do szkółki Unii. Wtedy takie samo marzenie miało około dwustu chłopców. Po wstępnej selekcji zostało kilkudziesięciu rokujących nastolatków. Po dalszej selekcji wybrano zaledwie kilku adeptów. W tym gronie był właśnie Langner. Z Leszna odszedł jednak bardzo szybko.
Budował zielonogórski żużel
Gdy w Zielonej Górze zaczęto myśleć o budowie klubu żużlowego, jednym z pierwszych zawodników, z którym się skontaktowano był Langner. Do drużyny trafił w 1957 roku, ale długo musiał namawiać działaczy na zgodę na transfer do zielonogórskiej Ligi Przyjaciół Żołnierza. Były to czasy, gdy przenosiny były rzadkością. Tych przekonał dopiero argument o szerokiej ławce rezerwowych w Unii.
- Przypadkowo przyjechałem tutaj i usłyszałem, że tu będzie reaktywowana sekcja żużlowa. Miałem już licencję, to działo się w 1956 roku. W Lesznie była taka sytuacja, że na ośmiu zawodników w drużynie było dziewięciu reprezentantów kraju. W Lesznie grzałem ławkę i pomyślałem, że czas ruszyć gdzieś - mówił Langner w audycji "Zielona Góra żużla" emitowanej w Radiu Index i prowadzonej przez Macieja Noskowicza.
ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"Langner był jednym z najbardziej doświadczonych zawodników. Szybko zyskał zaufanie kolegów z drużyny. Był kapitanem, liderem i trenerem w jednej osobie, choć w tym ostatnim obowiązku zastąpił go Stanisław Glapiak. W kolejnym sezonie potwierdził swoją dominację, ale w połowie sezonu na torze w Gorzowie odniósł poważną kontuzję. Gdy wrócił do jazdy, znów był liderem
Był jednak bardzo ważny dla zespołu. Na jeden z meczów został przywieziony przez kolegów, którzy posadzili go na środku murawy. Z tego miejsca miał doskonały widok na poczynania zespołu. Po meczu odwieziono go z powrotem do szpitala.
Winna latorośl czy Myszka Miki?
Z biegiem czasu zielonogórski żużel dopadł kryzys. W 1961 roku sekcję przejęły Zgrzeblarki i długo myślano nad nowym wizerunkiem klubu. Padł pomysł, by zespół startował pod znakiem symbolu kojarzącego się z miastem. Odpowiedzialny był za to nie kto inny, jak Bonifacy Langner. Proponowano zarys zielonogórskiego ratusza czy znak fabryki zgrzeblarek.
Wybrano kiść winogron oplecioną liśćmi. Jak relacjonuje strona falubaz.com, z powodów technicznych na plastrony trafił sam liść winnej latorośli. Brak materiałów w odpowiednich kolorach sprawił, że plastrony z liściem nie przypadły kibicom i zawodnikom do gustu. Zdecydowano się na kolejną zmianę wizerunku. I znów pierwsze skrzypce grał Langner.
- Po zakończonej dyskusji przy warsztacie żużlowym znalazłem w warsztacie kawałek brystolu, na którym według swojej wyobraźni narysowałem myszkę - wspominał Langner w 2020 roku w rozmowie z Markiem Staniszewskim z "Tygodnika Żużlowego.
Materiały do wykonania plastronów nie były ogólnodostępne. Przygotowywał format plastronu, rozrysował wszystkie znaki oraz rysunek myszki na dermie. Następnie musiał je ręcznie powycinać nożykiem i nakleić na plastrony butaprenem. - Okazało się, że naklejone literki, kropki oraz wzór myszki nie wytrzymują siły naporu szprycy spod kół motocykli i zaczęły się odklejać - dodał.
Po latach posądzano go o plagiat. - Ja nie miałem okazji oglądać myszki Miki Walta Disneya, bo nie miałem telewizora i nie widziałem jej nigdy wcześniej. Zanim powstawał nowy plastron wykonałem kilka rysunków myszki. To nie był i nie jest plagiat, bo ja nie odrysowałem myszki Walta Disneya. To była myszka narysowana według mojej wyobraźni. Cieszę się, że myszka na plastronach zielonogórskich żużlowców przetrwała tyle lat, że nikt nie stara się tego zmienić. To duża satysfakcja. Ja się zestarzałem, a myszka wiecznie młoda - powiedział.
Żużel w innej roli
Pan Bonifacy powoli zbliżał się do końca kariery. Zgrzeblarki prezentowały się coraz lepiej, a w 1964 roku po raz pierwszy awansowały do elity. W niej były outsiderem, ale to był ważny impuls dla całej żużlowej społeczności w mieście. Langner w najwyższej klasie rozgrywkowej jeździł na gorszej jakości sprzęcie. Władze klubu nie były mu już tak przychylne i to były główne powody zakończenia przez niego kariery sportowej.
Został jednak przy żużlu w innej roli. Był jednym z najlepszych wówczas sędziów żużlowych. Do Falubazu wrócił w 1982 roku, kiedy to na stanowisku trenera zastąpił Stanisława Sochackiego. Zielonogórzanie z sukcesem obronili mistrzowski tytuł. "Bonio" znów był bohaterem miasta.
Falubaz prezentował się znakomicie. Langner był twarzą drużyny, która stanowiła o sile ligi. W Polsce, tuż po wybuchu stanu wojennego, panował kryzys, ale patronackie przedsiębiorstwo Falubaz dbało wtedy o żużlowców. To zaowocowało wielkimi sukcesami. W klubie Langner pracował do 1984 roku, a następnie postanowił przejść na zasłużoną emeryturę. Kibice wciąż o nim pamiętają. Jest on legendą wprowadzoną do Galerii Sław.
Czytaj także:
Będzie ważna zmiana w Grand Prix?! Czekają na nią nie tylko kibice
Król sarkazmu, który czerpał z życia pełnymi garściami. Sławomir Drabik kończy 57 lat
Aktualne składy drużyn: PGE Ekstraliga | eWinner 1. Liga | 2. Liga Żużlowa
-
Nightmare Wielki Zgłoś komentarz
@Tańczący z łopatą: A może nie, czy nie prościej włączyc się do dyskusji (hejtowanie słabe jest) -
Tańczący z łopatą Zgłoś komentarz
Amonek widzę musiał nick zmienić na jakąś kreskę, żeby ludzie go tak mocno nie tyrali :) Hehehe asfodel patrz co to znaczy prawdziwa desperacja :D -
_ Zgłoś komentarz
@szef na worku: A teraz jak masz juz 12-scie lat bedziesz kibicowal Falublaznom ;) -
Szef na worku Zgłoś komentarz
A myszka to nie na Nowogrodzkiej powstała? -
Szef na worku Zgłoś komentarz
Kibicuję od dziecka Falubazowi... Ale jak miałem 6 lat i kręcone włosy i zobaczyłem ta/tę myszkę... Następne myszki,które zerkałem były OK ;) -
Corlleon Zgłoś komentarz
:D "swojej wyobraźni " :D Przecież nikt nie przyzna sie teraz do plagiatu bo klubowi i autorowi rysunku groziłyby wielkie kary finansowe itp. Ja rozumiem że zielona gora to stolica kabaretu ale bez jaj :d -
Nightmare Wielki Zgłoś komentarz
że może sobie uzurpować prawo do czegoś co stworzono 8 lat przed jego urodzeniem, gdyż to już jest bezczelność. Może ja dziś narysuję PKiN i powiem że to ja wymyśliłem. I jeszcze coś fantastycznego - Myszka MIKI - kto by pomyślał że chłopy wpadły na dokładnie taka sama nazwę!!!! ŚMIECH!!!! -
M53 Zgłoś komentarz
Ewidentny plagiat. -
Nightmare Wielki Zgłoś komentarz
Od kiedy to myszy maja czarne uszy i nos? Niech pan Bonifacy spróbuje opatentować ten wizerunek - został by wyśmiany na całym świecie. Jak widać ZKŻ nie ma szczęścia ani do nazwy ani do swojego logo. I mam nadzieję, że sprawa następnego skradzionego wizerunku nie skończy się w sądzie. -
ECHNATON Zgłoś komentarz
@Żona Marsa_80: Nie męcz się, to nie na twój łeb. -
Żona Marsa_80 Zgłoś komentarz
Autor myszy mówi, że to nie jest plagiat bo myszy miki nie widział nigdy wcześniej. Tytuł artykułu brzmi- To on dał myszkę Miki Zielonej Górze. Pytam o co chodzi:) -
anal_i_zator Zgłoś komentarz
(notabene) bajki. Już sam fakt, że postać Myszki Miki była powszechnie znana (i to nie tylko w TV jak jest napisane w artykule). Dość powiedzieć, że istniała od ponad 30 lat jako element swego rodzaju popkultury. I tak; można ją było spotkać w prasie, animacjach, pocztówkach, plakatach, a nawet kinkietach lampek nocnych. W zasadzie trudno byłoby nie znać Myszki Miki żyjąc nawet w tak siermiężnych latach w dawnej Polsce. Zresztą, jeśli nawet to nie plagiat żywcem przerysowany, to mocna inspiracja. No, ale po latach ciężko to udowodnić, jak i przyznać się do tego. Ot, magia. -
Andrzej Langner Zgłoś komentarz
okazji Jubileuszu Unii prawda wyjdzie na jaw Pozdrawiam Andrzej