Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Kilka lat temu ścigałeś się w barwach Stali Gorzów, a teraz wracasz, ale w zupełnie nowej roli. Co dla ciebie, jako wychowanka klubu znaczy możliwość pracy w macierzystym ośrodku?
Paweł Parys, trener młodzieży w Stali Gorzów: Myślę, że każdy młody chłopak, który zaczyna swoją przygodę ze sportem, to ma taką jedną drużynę, dzięki której zakochuje się w danej dyscyplinie, a ewentualnie później chce spróbować swoich sił w tym sporcie. W moim przypadku była to Stal Gorzów, na której to mecze chodziłem i mocno jej kibicowałem. Spodobało mi się to i dzięki temu klubowi spróbowałem żużla. Na pewno takim marzeniem od dziecka było to, aby założyć plastron Stali i wystartować w drużynie ligowej. To nie do końca się udało, bo choć zaliczyłem jeden taki występ, to nie był to mecz, który był gdzieś w tych moich marzeniach.
Tu trzeba zaznaczyć, że zakończenia sportowej przygody cały czas jesteś przy tym sporcie. To nie jest tak, że zjechałeś z torów i słuch po tobie zaginął.
Zawsze chciałem być przy żużlu. Próbowałem pracować w roli mechanika, a później pojawiła się szansa zrobić kurs instruktorski. Staż, czy też praca z dziećmi w Wawrowie okazała się być taką rzeczą, która bardzo mi się podobała i mocno mnie zafascynowała.
ZOBACZ Red Bull rozstał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi. "Nie mam żalu"
Skąd w ogóle pomysł, by zrobić ten kurs?
Na sam kurs trafiłem dosyć przypadkiem, a dowiedziałem się o nim z artykułu na waszym portalu, czyli WP SportoweFakty. Przeczytałem, że rusza nabór, jakie są wymagania i przeszło mi przez myśl, aby tego spróbować. Ściągnąłem się jednak na ziemię, że ta moja przygoda z żużlem nie była aż taka, by przekazywać wiedzę innym. Natomiast rzuciłem temat mojemu tacie, który przekonał mnie, że warto spróbować, skoro już o tym pomyślałem. Nie jest to wielkie ryzyko, bo można odbyć kurs i nie zostać trenerem.
Spróbowałem, odbyłem kurs w Częstochowie i zdałem egzamin. Następnie postawiłem kolejny krok, czyli pojawiłem się na stażu w Wawrowie, którego klubu wychowankiem jestem. A że szybko nawiązałem z dzieciakami fajny kontakt, spodobało mi się, to trafiłem dzięki temu do żużla jako instruktor.
W GUKS Speedway Wawrów nie jesteś jednak wyłącznie trenerem, ale również i wiceprezesem klubu.
W ubiegłym roku w klubie odbyły się wybory nowego zarządu. Z racji, że rodzice, którzy byli w tym zarządzie, zdecydowali się odejść, to tak się złożyło, że te funkcje zostały wolne. Nie było za bardzo osób zainteresowanych, by piastować takie role, więc prezesem został Mieczysław Woźniak, a ja wiceprezesem. I zaczęliśmy robić wiele rzeczy organizacyjnych, ale nigdy nie była to praca, bardziej praca i hobby, ale bardzo czasochłonne.
I teraz czas na nowe wyzwania, czyli pracę w ebut.pl Stali Gorzów.
Dokładnie. Prezes Waldemar Sadowski dostrzegł, że ta droga rozwoju jest słuszna i że warto jeszcze mocniej współpracować z GUKS Speedway Wawrów, z czego ja jestem ogromnie zadowolony. Zdecydowano się wprowadzić mnie do sztabu szkoleniowego Stali, co jest też takim spełnieniem dziecięcych marzeń. Może nie tak, jak sobie to wtedy zakładałem, ale sama praca w klubie jest czymś fajnym i tym, na co gdzieś podświadomie cały czas czekałem. Jednak tu muszę zaznaczyć, że praca na rzecz klubu z Wawrowa jest wspólnym dziełem. Nie tylko moim, ale i Mieczysława Woźniaka oraz całego zarządu.
Kiedy pojawiły się pierwsze rozmowy na temat tego, abyś w nowym sezonie pracował w Stali Gorzów?
W trakcie ubiegłego sezonu były pierwsze rozmowy z Waldemarem Sadowskim, że fajnie byłoby zacieśnić współpracę na kolejny rok. Prezes zadeklarował, że wrócimy do tematu pod koniec roku i tak też się stało. Kolejne rozmowy były już bardzo konkretne, a zakres moich obowiązków dogadaliśmy praktycznie od razu. Cieszę się, że to, co robiłem jako hobby, teraz będę mógł traktować jako normalną pracę.
Czym będziesz zajmował się w Stali?
Tym, co robiłem do tej pory, czyli mini żużlem, począwszy od szkolenia w kategorii od 85cc do 140cc, przez organizację treningów po zawody. Do tego dochodzi dla mnie nowa klasa, którą są pitbike, gdzie będę pomagał Piotrowi Rembasowi. Tych chłopaków do Stali przyszła spora grupa, bo w tej chwili mamy piętnastu nowych adeptów, więc będzie z kim pracować. Jednak jeśli będzie potrzebna moja pomoc, czy to w klasie 250cc, czy w 500cc, to ja jestem do dyspozycji klubu.
Już od jakiegoś czasu mówiło się, że Stal Gorzów zamierza w swoje struktury wchłonąć GUKS Speedway Wawrów. Czy ten ruch to niejako potwierdzenie tych planów?
Można to tak odbierać. Odkąd pamiętam, to klub z Wawrowa dążył do większej współpracy ze Stalą Gorzów, bo ci zawodnicy, którzy odchodzili z mini żużla po osiągnięciu określonego wieku, to zasilali właśnie Stal. Do tej współpracy dążyliśmy, a te ostatnie lata to takie przyśpieszenie w zawiązywaniu tych stosunków. Dwa lata temu pojawiła się umowa partnerska, która jasno określała, jak ma wyglądać kooperacja, a w ubiegłym roku jeszcze to wszystko powiększyliśmy finansowo i organizacyjnie, bo dostaliśmy bardzo duże wsparcie od Stali Gorzów. Klub bardzo dużo nam pomógł przy organizacji zawodów.
Teraz przyszedł czas na kolejny krok i całkowite połączenie. Chłopak przychodząc na pitbike od początku będzie w Stali Gorzów, nie będzie już takiego rozbicia, że najpierw Stal, potem GUKS Speedway i znów Stal. W tej chwili od początku jest zawodnikiem Stali, a jedynie co będzie się u niego zmieniało, to pojemność motocykli, które będzie dosiadał.
Organizacyjnie nie zmienia się wiele, bo treningi i zawody nadal będą w Wawrowie, tyle że jedziemy pod jednym szyldem, jesteśmy jednym tworem i tak się będziemy rozwijać. Samo stowarzyszenie GUKS Speedway się nie zamyka, bo nie chcemy się odcinać od historii i pięknej inicjatywy, której założycielem był Bogusław Nowak. On się nadal będzie rozwijać, tyle że w połączeniu ze Stalą.
W Stali będziesz współpracował z legendami klubu - Stanisławem Chomskim, Piotrem Świstem i wspomnianym już Piotrem Rembasem. Lepszego startu w nowy etap swojej trenerskiej przygody nie mogłeś sobie wymarzyć, prawda?
Na pewno możliwość nauki od takich osób jest czymś wyjątkowym. Ja jednak ogólnie mam szczęście, co do trenerów, bo przecież kiedy trafiłem do klubu z Wawrowa, to miałem okazję współpracować z Mieczysławem Woźniakiem, byłym medalistą mistrzostw Polski w drużynie oraz indywidualnie. To już był dla mnie ciekawy początek.
Teraz będę pracował w sztabie, w którym głównym filarem jest Stanisław Chomski, trener roku w plebiscycie PGE Ekstraligi. Oprócz tego dwie legendy klubu, które będąc młodym chłopakiem, miałem okazje obserwować na torze. Praca w takim gronie, to na pewno świetne pole do nauki. Pod względem mojego rozwoju, to będzie czysta przyjemność czerpać doświadczenia od takich osób.
Marzeniem żużlowca jest najpierw uzyskać licencję, a później sięgać po medale mistrzostw Polski oraz światowe laury. Dla ciebie praca w Stali to też taki kolejny etap ku temu, by kiedyś pracować w roli głównego trenera, czy to w Stali, czy w innym klubie?
Na ten moment o tym nie myślę, bo to nie jest moim celem. Nie wykluczam, że może za kilka, kilkanaście lat. Jeśli kiedyś w składzie Stali Gorzów będą moi wychowankowie, to może i ja się skuszę, gdyby pojawił się taki temat.
A inne kluby nie podpytywały o twoją przyszłość, chociażby w kontekście ewentualnej pracy w roli trenera w U-24 Ekstralidze?
Nie, nie było takich propozycji. Na ten moment realizuję się w pracy z najmłodszymi, a inne funkcje są melodią przyszłości.
Czytaj także:
Wybrali go juniorem oraz objawieniem sezonu. Widzą w nim legendę swojego klubu
Rosną kolejne pokolenia żużlowych rodzin