Żużel. Dlaczego kontuzje nie zakończyły kariery Nickiego Pedersena? "Byłoby uczciwie, gdybym zrezygnował"

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

W czerwcu ubiegłego roku Nicki Pedersen doznał poważnego urazu na torze w Grudziądzu, kiedy to złamał miednicę oraz panewkę kości biodrowej. Duńczyk przekonuje teraz, że tamta kontuzja nie mogła wymusić u niego zakończenia kariery.

Dla trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Świata i legendy duńskiego speedwaya wspomniane wydarzenie było kolejnym w czasie jego wieloletnich startów, po którym musiał on przechodzić rehabilitację. Ten poważny uraz w teorii mógł już zakończyć karierę 45-letniego zawodnika, ale - co jest godne podziwu - jego przygotowania do zbliżającego się sezonu przebiegają zgodnie z planem.

Dla Nickiego Pedersena rok 2023 będzie bardzo intensywny. Niedawno przejął on po Hansie Nielsenie prowadzenie reprezentacji Danii i został menedżerem drużyny narodowej w sezonie, w którym do kalendarza wraca Drużynowy Puchar Świata (rywalizacja będzie miała miejsce pod koniec lipca, na torze we Wrocławiu). Dodatkowo ma nadal ścigać się dla ekipy Holsted Tigers w lidze duńskiej oraz ponownie chce być liderem ZOOleszcz GKM-u Grudziądz w polskiej PGE Ekstralidze.

Poza tym urodzony w Odense zawodnik występuje wraz ze swoją rodziną w duńskim reality show "Team Pedersen", gdzie widzowie mogą poznać zarówno kulisy jego startów na żużlu, jak i życia prywatnego. W czasie gdy bycie menedżerem reprezentacji Danii i gwiazdą telewizji dla niektórych byłoby zdecydowanie wystarczającą aktywnością, trzykrotny triumfator cyklu Speedway Grand Prix przyznaje, że nadal kocha życie na torze i nie pozwoli, aby to kontuzje decydowały o jego zakończeniu kariery.

Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia

Nie miał żadnych wątpliwości

- Wcześniej, gdy dwa razy doznałem złamania w szyi, wszyscy myśleli: "Ok, teraz przejdzie na emeryturę. Zrobił, co do niego należało". Byłoby uczciwie, gdybym zrezygnował ze ścigania, jednak nie chcę tego. Nadal kocham ten sport i jest on moim źródłem dochodu. To część mnie. Cały czas czuję, że włożyłem w to wiele. Nie robię tego ze względu na innych ludzi, a dla siebie, ponieważ mogę, sprawia mi to radość i to kocham. Nadal czuję, że mogę jeszcze sporo od siebie dać dla tego sportu - mówi Nicki Pedersen na łamach fimspeedway.com.

Po kontuzjach, które w ostatnich latach przytrafiały się temu utytułowanemu Duńczykowi, niejeden zawodnik nie wróciłby już na tor. Pedersena cechuje jednak ogromna determinacja, która za każdym razem pozwalała mu wracać do ścigania i robić to nadal na bardzo wysokim poziomie.

Pomimo bardzo poważnego urazu Nicki Pedersen wkrótce po raz kolejny chce wrócić na tor
Pomimo bardzo poważnego urazu Nicki Pedersen wkrótce po raz kolejny chce wrócić na tor

- Wiem, że z głową jest wszystko w porządku, zawsze tak było. Jestem dosyć silny mentalnie. Nie miałem żadnych wątpliwości odnośnie tego czy mogę ponownie się ścigać, czy nie. Nie myślałem o tym, czy będzie to bolesne, czy nie. Teraz nie odczuwam żadnego bólu, więc dlaczego miałby on się pojawić, gdy wrócę na tor i zacznę rywalizację? - pyta trzykrotny najlepszy zawodnik świata.

Zmienił sposób prowadzenia treningu

Nowy menedżer duńskiej kadry podkreśla jednocześnie, że jego obecna rekonwalescencja przebiega bez problemów i powrót nie powinien się opóźnić. Niedawno został on potwierdzony do startu w Kryterium Asów i już 26 marca będzie miał szansę rywalizować w mocno obsadzonym turnieju.

- Wszystko goi się prawidłowo, a to na pewno dobra wiadomość. Obecnie w ogóle nie odczuwam żadnego bólu w czasie swoich treningów. Muszę po prostu wrócić do formy, wsiąść ponownie na motocykl i skupić się na ściganiu - podkreśla Duńczyk.

Pedersen przyznaje jednak, że od czasu ostatniego złamania biodra, swoje przygotowania musiał prowadzić w mądry sposób.

- Przeważnie sporo biegałem. Lubię to robić, jednak aktualnie zamiast tego jeżdżę na rowerze. Wprawdzie teraz nic mnie nie boli, jednak długoterminowo chodzi o to, aby nie spowodować żadnych uszkodzeń i nie pozwolić, by wrócił u mnie ból w miednicy. Złamałem ją, przez co ucierpiała lewa noga. Wszystko jest na właściwym miejscu, jednak teraz, zamiast odpychać ją w czasie biegania, lepiej jest wywierać mniejszy nacisk na miednicę, jeżdżąc na rowerze - podsumowuje Nicki Pedersen.

Czytaj także:
Ważny krok juniora Stali Gorzów. Podpisał zagraniczny kontrakt
Prezes Polonii o rozmowach z Curzytkiem. "Dla mnie to nie jest do końca normalne"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty