Jako jedyni tak mocno potępili Rosjan. "U innych wygrały pieniądze, nie etyka"

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Michał Sikora
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Michał Sikora

Władze PZM jako jedyne spośród wszystkich wiodących polskich dyscyplin blisko rok temu podjęły decyzję o definitywnym zakazie występów w polskich rozgrywkach ligowych dla wszystkich Rosjan. Ich śladem nie poszedł żaden inny związek sportowy.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze w zeszłym sezonie zawodnicy z Rosji występowali nawet w bardzo popularnych w naszym kraju rozgrywkach PKO Ekstraklasy czy siatkarskiej PlusLidze. Wokół tych zawodników nie było nawet szczególnej dyskusji, podobnie zresztą jak w rozgrywkach PGNiG Superligi czy rozgrywek hokejowych, gdzie zawodnicy z Rosji są w kadrach wielu zespołów.

W żużlu podjęto radykalniejszą formę protestu i zrobiono to, mimo iż kilku Rosjan było gwiazdami rozgrywek, a poza rosyjskimi paszportami posiadali także polskie obywatelstwo.

- To był jedyny słuszny wybór i do dziś moja opinia w tej sprawie pozostaje niezmieniona. Uważam, że Rosjanie powinni być wykluczeni z każdego typu rywalizacji sportowej, tak długo jak w Ukrainie trwać będzie wojna - przyznaje prezes PZM, Michał Sikora.

Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia

Działacz przez ostatni rok wielokrotnie musiał mierzyć się z oskarżeniami o kierowanie się emocjami i przedwczesną decyzję o niedopuszczeniu Rosjan do rywalizacji w rozgrywkach ligowych. Nie zmieniło to jednak jego opinii.

- Nie mam wpływu na inne dyscypliny, ale uważam, że one również powinny jednoznacznie opowiedzieć się w tej sprawie. Nie ma tutaj znaczenia, czy mówimy o startach indywidualnych, czy drużynowych. Niestety, w wielu dyscyplinach zdecydowały względy finansowe, a nie etyczne. Jeśli chodzi o żużel, to decyzja była dość prosta, bo opinia środowiska, czyli ekspertów, byłych i obecnych zawodników, a także fanów, jednoznacznie wskazywała, że nikt nie chce rywalizować z Rosjanami - dodaje.

Postawa PZM była na tyle wyrazista, że poza trójką Rosjan posiadających polski paszport i Wadimem Tarasienką, który rozpoczął ubieganie się o stosowne dokumenty jeszcze przed wybuchem wojny, żaden inny Rosjanin nawet nie próbował złagodzić sankcji. Rosyjscy zawodnicy mieszkający w Polsce praktycznie kilka dni po wybuchu wojny zdecydowali się opuścić nasz kraj i nikt z nich nie zdecydował się napisać do PZM prośby o wyjątkowe potraktowanie. Chwilę później część reprezentantów tego kraju pozowała do zdjęcia z symbolami "Z", czym praktycznie zakończyli dyskusję na temat łagodniejszego traktowania przedstawicieli tego kraju w naszych rozgrywkach.

Przedstawiciele PZM za swoją postawę wobec Rosjan trafili nawet do sądu. Pozew Artioma Łaguty został jednak odrzucony przez Sąd Okręgowy w Warszawie.

Przed zbliżającym się sezonem władze zdecydowały się złagodzić politykę wobec Rosjan z polskimi paszportami i po wielomiesięcznych konsultacjach pozwoliły kilku z nich na starty w lidze jako Polacy. Jednocześnie zadbano jednak o to, by żaden z tych zawodników nie mógł wrócić do startów na arenie międzynarodowej.

- Z racji wcześniejszych deklaracji tych zawodników nie wyobrażałem sobie, by po zwycięstwach mogli oni słuchać Mazurka Dąbrowskiego. To byłoby zdecydowanie za dużo. Poza tym, w takim przypadku Polska miałaby w przyszłym roku aż pięciu z 15 stałych uczestników cyklu Grand Prix. To nie byłoby dobre dla rozwoju dyscypliny i utrudniłoby walkę o udział w mistrzostwach świata innym naszym rodakom, którzy ze względu na dużą liczbę Polaków w cyklu, mieliby mniejsze szanse na utrzymanie czy też na dzikie karty - argumentuje swoje działania Sikora.

Czytaj więcej:
Mecz prawdy dla Lewandowskiego
Czeka nas rewolucja na rynku tunerów!