[tag=41918]
Jimmy Olsen[/tag] określany jest za jeden z największych talentów ice speedwaya w Europie. Szwed o drzemiącym potencjale miał możliwość przekonać polskich fanów przed rokiem, kiedy to w Tomaszowie Mazowieckim i Sanoku rywalizował o medale mistrzostw Starego Kontynentu.
Olsenowi udało się wywalczyć 21 punktów i o jedno oczko wyprzedził Lukasa Hutlę. W tym roku też był przewidywany do walki o medale.
I swój sukces powtórzył. Na sanockich Błoniach wywalczył 23 punkty i znów w pokonanym polu pozostawił Czecha Hutlę.
Teraz przed Szwedem kolejne wyzwania. Za kilkanaście dni stanie do walki o mistrzostwo świata. Tym razem nie będzie to cykl Grand Prix, a mocno okrojona impreza. Tymczasem lodowy gladiator w rozmowie z niemieckim speedweek.com, mocno zaskoczył swoją wypowiedzią.
ZOBACZ WIDEO: Zmiany na Motoarenie! Patryk Dudek mówi, o co apelowali żużlowcy
- Nie miałem motywacji, by jeździć - powiedział na temat sezonów 2020 i 2021, kiedy to w ogóle nie wsiadał na motocykl. - Nie traktuję tego sportu tak poważnie, jak inni kierowcy. Mimo to wciąż jestem w stanie dotrzymać kroku światowej czołówce. Żyję z talentu i w ogóle nie trenuję - dodał.
Olsen pytany przez Thomasa Schiffnera, co zatem robi na lodowych arenach, odpowiedział: - Jeżdżę, bo nie mam nic innego do roboty.
Szwed jednak bardzo poważnie podchodzi do mistrzostw świata. W wywiadzie podkreślił, że ma już przygotowane silniki od Mnfreda Knappe, ale i buduje nowy silnik z tytanowymi częściami. Jednostka napędowa zaprojektowana jest szczególnie pod lodowy tor w Inzell. - Zawsze chce się zdobyć złoty medal, ale realistycznie miejsce na podium też byłoby dobre - zakończył.
Czytaj także:
Jego żona zginęła. "Żaden problem, wezmę następną"
To może być nowa lokalizacja na mapie Grand Prix!