Żużel. Najważniejsza będzie płynność finansowa. Bez niej zawodnicy będą zmieniać kluby

Coraz wyższe koszty prowadzenia klubów żużlowych spowodowały, że niektóre z nich mogą mieć kłopoty z płynnością finansową, dlatego ostatnio pojawił się pomysł zawarcia umów z firmami faktoringowymi. Takie rozwiązanie pochwala Jacek Frątczak.

Mateusz Kmiecik
Mateusz Kmiecik
Frederik Jakobsen (na pierwszym planie) WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Frederik Jakobsen (na pierwszym planie)
Wydarzenie z ostatnich lat mocno wpłynęły na aktualną sytuację gospodarczą w Polsce. Skutki nie ominęły oczywiście żużla. Żużlowcy potrzebują coraz większych pieniędzy, aby móc skutecznie rywalizować, co spowodowało, że ich żądania kontraktowe mocno wystrzeliły w górę. To z kolei zaczęło oddziaływać na budżety klubów, które muszą być wyższe.

Dodatkowo wycofano Regulamin Finansowy, co oznacza, że na klubach zwiększyła się odpowiedzialność w procesie licencyjnym. Niektórzy prezesi mają świadomość, że mogą mieć kłopoty z zachowaniem płynności finansowej, ponieważ w klubach często środki pojawiają się w określonym czasie. Rozwiązaniem problemów miałaby być współpraca z firmami faktoringowymi.

Na razie jednak najprawdopodobniej taki pomysł nie zostanie wdrożony, z powodu zbyt wysokiego kosztu zawarcia umów z firmami oferującymi takie usługi. Nie wiadomo również, co sądzą o tym władze PGE Ekstraligi. Ideę tą w rozmowie z naszym portalem poparł za to Jacek Frątczak, który ma świadomość, że jest to droga usługa, ale mimo wszystko na pewno warta zastanowienia się nad nią.

ZOBACZ WIDEO: Kasprzak o odejściu z Grudziądza: Z nikim ręki nie ściskałem. To nagonka na mnie i Doyle'a

- Myślę, że problemem klubów na dzisiaj nie jest kwestia rentowności, a płynności finansowej. Jeśli ktoś się orientuje w realiach biznesowych, to wie doskonale, że większość firm nie upada dlatego, że nie zarabia pieniędzy, tylko dlatego, że brakuje im płynności finansowej. Myślę, że to wcale nie jest pozbawione sensu rozwiązanie, nawet przy wysokim koszcie pieniądza, ponieważ wydaje się, że rentowność jest duża - powiedział były menadżer.

- Jak komunikują zawodnicy, to właśnie przeciągnięcia w płatnościach wpływały na ich morale, relacje z klubem i decyzje kontraktowe. Wprowadzenie tego typu mechanizmów biznesowych, które w biznesie się sprawdzają, mogą wpłynąć na to, że takich sytuacji będzie mniej. Najważniejsze jest utrzymanie płynności finansowej, a tym samym płatności dla żużlowców, szczególnie gwiazd - dodał.

Ekspert żużlowy zaznacza jednocześnie, że kłopoty te nie dotyczą wszystkich drużyn PGE Ekstraligi. Jego zdaniem część klubów nie będzie miała problemu z terminowym wypłacaniem pieniędzy swoim zawodnikom, jednak pojawią się też takie, które mogą mieć opóźnienia. To spowoduje, że przy wyrównanych ofertach kontraktowych przed kolejnym sezonem, żużlowcy będą wybierali drużyny z lepszą płynnością finansową.

Jego zdaniem bardzo wiele zależeć będzie od samych klubów, którymi jednak zazwyczaj zarządzają osoby znające się na prowadzeniu różnych firm. - Problem polega na tym, że chcieć, znaczy móc. Pamiętajmy, że każdy budżet to jest plan finansowy. W planie są pewne ryzyka i prawdopodobieństwo pozyskania pewnych środków. Pojawiają się też inne zdarzenia gospodarcze, które mają wpływ na realizację budżetów.

- Często jest też tak, że nie da się zaplanować wszystkiego pod korek. Z całą pewnością takie zdarzenia nie będą miały wpływu tam, gdzie są gwarancje ze strony spółek Skarbu Państwa i potężnych sponsorów. W mojej ocenia w takich klubach będą się nawet tworzyły nadwyżki finansowe. Także to wszystko zależy od tego, w jakich realiach gospodarczych klub funkcjonuje - zakończył Jacek Frątczak.

Czytaj także:
Żużel. Krajowy senior dołączył do Wybrzeża
Żużel. ROW Rybnik wybrał kapitana. Jest zaskoczenie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×