Jakub Miśkowiak jest jednym z kilkuosobowej grupy zawodników, który wraz z sezonem 2023 rozpoczyna nowy etap swojej kariery, czyli starty wśród seniorów.
To ważny moment dla niego, ale i dla Tauron Włókniarza Częstochowa, który musiał załatać lukę po utalentowanym zawodniku na pozycji młodzieżowej.
- Nie narzucam sobie dużej presji, jak to było w zeszłym roku, kiedy sam sobie takie duże cele wyznaczałem. Teraz podchodzę do sezonu na luzie i chcę wykorzystać swoje doświadczenie - powiedział Jakub Miśkowiak.
ZOBACZ WIDEO: Budżety uszczuplone po wyborach? Europoseł PIS mówi o rozliczaniu polityków i Łukasza Mejzy
Wychowanek WKM-u Wschowa od początku udowadnia, że jest w dobrej dyspozycji. Jego postawa nie powodowała u trenera Lecha Kędziory bólu głowy. - Tej jazdy trochę było, więc cieszę się, że w końcu rusza liga. Mam nadzieję, że pokażemy się z dobrej strony - dodał nasz rozmówca.
Dla Jakuba Miśkowiaka sezon rozpoczął się na dobre już jakiś czas temu. Ma on za sobą pierwsze oficjalne występy, w których musiał zmagać się nie tylko z rywalami, ale również różnymi warunkami - torowymi i pogodowymi.
- W Toruniu podczas PGE IMME jeździliśmy w podobnych warunkach, w Rzeszowie było podobnie. W Grudziądzu ma być ok. 13 stopni, więc wieczorem może spaść do sześciu, może siedmiu. Tragedii jednak nie będzie - skomentował.
Tauron Włókniarz uważany jest za jednego z kandydatów do medalu. W Częstochowie pragną złota, które po raz ostatni klub wywalczył w 2003 roku. - Dwa mocne transfery sprawiają, że jesteśmy bardzo silną drużyną. Na pewno będziemy walczyć i sporo namieszamy - przyznał Miśkowiak.
Czytaj także:
Lokalny patriotyzm pomógł Włókniarzowi z Tauronem?
Nowe informacje ws. żużla na Stadionie Śląskim