W meczu Fogo Unii Leszno z Cellfast Wilkami Krosno było dosłownie wszystko. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Przed ostatnim biegiem goście prowadzili dwoma punktami, lecz wtedy do akcji wkroczyli Grzegorz Zengota i Janusz Kołodziej. Byki przywiozły podwójne zwycięstwo, co dało im triumf w całym meczu 46:44. Ten pierwszy po pojedynku nie ukrywał zadowolenia.
- To było trudne spotkanie. Atmosfera przed meczem była podgrzewana choćby przez media, które wskazywały, że nasz pojedynek z Wilkami jest bardzo ważny dla przyszłości i układu tabeli. Krośnianie dokonali wielu roszad w składzie i nie wiadomo było do końca, jaka jest ich siła rażenia. Wygraliśmy dwoma punktami i trudno powiedzieć, czy to jest dużo czy mało. Kolejne spotkania jeszcze bardziej zweryfikują wszystkie zespoły - powiedział Grzegorz Zengota w rozmowie z WP SportoweFakty po niedzielnym meczu.
W niedzielę w Lesznie pogoda płatała figle. Padało przed meczem, ale także w jego trakcie. To wpływało na warunki torowe i niezwykle ciężko było trafić z przełożeniami na dany bieg. Zengota mówi nam, że przekonał się o tym na własnej skórze.
- Nie ma co ukrywać. Warunki były trudne. Tor się zmieniał, przez pewien czas padał deszcz. Gdy w trzecim moim biegu przywieźli z Jaimonem podwójne zwycięstwo po defekcie Andrzeja Lebiediewa, to wówczas czułem się szybki. Nie minęło dużo czasu, nie robiłem wielkich korekt i w kolejnym biegu jechałem daleko za krośnianami, a na torze wytworzyło się lodowisko. Trzeba w takich sytuacjach lepiej reagować i mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski na przyszłość - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO: Janowski o medalu w Grand Prix: Krąży wśród znajomych. Dobrze, że wreszcie jest
Nasz rozmówca zwrócił też uwagę na to, że na tego typu torze Unia nie miała jeszcze okazji jeździć w tym roku. Na treningach były zupełnie inne warunki. Byki trenowały sporo w przeciwieństwie do innych drużyn, lecz w ostatnich dniach przed meczem żużlowcy nie mogli wyjechać na domowy tor, ponieważ ten musiał zostać przykryty plandeką.
Zengota wrócił do PGE Ekstraligi po pięciu latach przerwy. Ostatni raz jeździł w najwyższej klasie rozgrywkowej w 2018 w barwach macierzystego Falubazu Zielona Góra. Wcześniej reprezentował w latach 2013-2017 barwy Fogo Unii Leszno. Sympatyczny żużlowiec nie ukrywał, że czuł stres przed spotkaniem z Cellfast Wilkami Krosno.
- Zawsze po przepracowaniu okresu przygotowawczego i po sparingach jest ta nutka niepewności podczas pierwszego meczu ligowego. Inauguracyjne spotkanie jest taką poważną weryfikacją, czy przed rozgrywkami poszliśmy w dobrą stronę z przygotowaniami. Ogółem jednak jestem zadowolony i chyba każdy powinien być usatysfakcjonowany. Oczywiście mogło być lepiej, ktoś mógł jeszcze po cegiełce dołożyć, ale tworzymy zespół i musimy się uzupełniać - podkreślił Zengota.
"Zengi" jest uwielbiany przez leszczyńskich kibiców. Ci po ostatnim biegu długo skandowali jego imię i nazwisko. Świetny powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej oraz wsparcie fanów powinno jeszcze bardziej wzmocnić Zengotę.
[b]Dawid Franek, WP SportoweFakty
[/b]
Czytaj także:
Emocji co niemiara już na start nowego sezonu! Sprawdź tabelę i statystyki PGE Ekstraligi
Szok w Lesznie. W meczu Unii z Wilkami zadecydował ostatni wyścig!