Jego podopieczni zwycięstwo nad Cellfast Wilkami Krosno (46:44) zapewnili sobie dopiero w ostatnim biegu po znakomitych szarżach Grzegorza Zengoty i Janusza Kołodzieja. Choć dwa punkty w ligowej tabeli mogą cieszyć, to jednak po leszczynianach spodziewano się nieco więcej.
Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że gospodarze nie powinni mieć szczególnych problemów z pokonaniem rywali. Dużo zmieniło się jednak w dniu spotkania.
- Deszcz zaczął padać kilka godzin przed meczem i dość mocno pokrzyżował nam plany. Oczywiście to żadna wymówka, ale wiadomo, że takie warunki nigdy nie są sprzymierzeńcem gospodarzy. Spodziewaliśmy się czegoś innego, więc przed pierwszym biegiem nie byliśmy przekonani, co będzie działało. Poza tym byłem przekonany, że krośnianie są naprawdę w dobrej formie, bo to pokazywały przedsezonowe turnieje. Wiedziałem, że to będzie dla nas bardzo trudne spotkanie, dlatego teraz czuję dużą satysfakcję, że wygraliśmy - mówił po starciu trener gospodarzy, Piotr Baron.
ZOBACZ WIDEO: Janowski o medalu w Grand Prix: Krąży wśród znajomych. Dobrze, że wreszcie jest
Choć to właśnie Fogo Unia Leszno była tym zespołem, który przed sezonem miał najwięcej okazji do trenowania na własnym obiekcie, to inauguracyjne spotkanie pokazało, że forma zawodników jest jeszcze bardzo niestabilna. Bardzo słabe biegi zaliczyli wszyscy seniorzy, a co zaskakujące, gorzej na tle rywali zaprezentowali się także juniorzy.
- Mamy wyrównany skład, więc jeśli ktoś robi dwa zera (Jaimon Lidsey - dop. aut.), to od razu jesteśmy w trudnej sytuacji. Zespół pokazał jednak, że potrafi walczyć, a ja jestem bardzo zadowolony z zawodników. Zaimponowali mi przede wszystkim Zengota i Kołodziej. Oczywiście nie jesteśmy jeszcze w najwyższej formie, ale to wiedziałem już przed meczem. Niby jeździliśmy sparingi, ale dopiero w niedzielę zobaczyliśmy, w którym miejscu jesteśmy z formą. Przed nami jeszcze sporo pracy - dodaje szczerze Baron.
Na jego szczęście zespół ma teraz dwa spotkania wyjazdowe we Wrocławiu i Grudziądzu, a w tym czasie zawodnicy dostaną nieco czasu na popracowanie nad formą. Kolejne domowe starcie czeka ich 28 kwietnia przeciwko For Nature Solutions KS Apatorowi Toruń.
Choć przez całe spotkanie widać było spore napięcia pomiędzy kibicami Unii a Jasonem Doyle'em, to zupełnie inna atmosfera panowała w parku maszyn.
- Jason przyszedł przed meczem i normalnie się przywitał. W parku maszyn zachowywał się zupełnie normalnie. Gesty w stosunku do kibiców były zupełnie niepotrzebne i to nie powinno zdarzać się na sportowych arenach. Widać jednak, że wbrew temu co mówił, reakcje fanów mocno go dotknęły - przyznaje Baron.
Czytaj więcej:
Zawodnicy wyłożą z własnej kasy nawet dwa miliony złotych
Plany PGE Ekstraligi mogą wstrząsnąć kilkoma klubami