Żużel. Menedżer ostro o postawie Włókniarza. "Walnęli sobie samobója"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna

Jacek Gajewski krytykuje Tauron Włókniarz za komunikację z kibicami w sprawie Kacpra Woryny, który nie wystąpił w przegranym 41:49 meczu z Platinum Motorem. W ocenie byłego menedżera tego klubu częstochowianie strzelili sobie samobója.

Kibice Tauron Włókniarza po meczu z mistrzami Polski są bardziej rozczarowani postawą klubu w sprawie Kacpra Woryny niż samym wynikiem. Od kilku dni zawodnik i działacze zapewniali, że 26-latek weźmie udział w niedzielnym spotkaniu. Woryna mówił o tym między innymi w rozmowie z WP SportoweFakty. Jego słowa potwierdzał także sztab szkoleniowy zespołu. Ostatecznie żużlowiec na tor nie wyjechał. W ostatniej chwili w jego miejsce do składu wskoczył Anton Karlsson. W mediach społecznościowych częstochowskiego klubu natychmiast pojawiło się mnóstwo krytycznych komentarzy.

- Klub walnął sobie samobója. Takie historie nie wpływają pozytywnie na relacje z kibicami - mówi nam Jacek Gajewski, były menedżer Włókniarza. - Fani zawsze chcą, żeby ich zespół jechał w jak najsilniejszym składzie, bo chcą oglądać wygrane. Jeśli jest jednak jakiś problem, to należy o nim mówić. Co takiego stało się z Kacprem Woryną, że kilka dni temu było wszystko ok, a w meczu nie pojechał? - zastanawia się Gajewski.

Były menedżer nie dziwi się, że kibice Włókniarza są oburzeni. Jego zdaniem klub stworzył sobie problem na własne życzenie. - Tego zamieszania i takich reakcji mogło nie być. Wystarczyło powiedzieć kilka dni temu, że Kacper ma problem, ale klub zrobi wszystko, by pojechał w meczu. Wątpię, że taki komunikat wpłynąłby negatywnie na mobilizację kibiców. Włókniarz miał przecież mnóstwo sposobów, żeby opakować spotkanie z Platinum Motorem. Przyjechał mistrz Polski, to był pierwszy mecz trzykrotnego mistrza świata Bartosza Zmarzlika w nowych barwach, a do tego dwóch byłych zawodników Motoru debiutowało w klubie z Częstochowy. Tego było naprawdę sporo. Poza tym to była inauguracja. Bilety by się sprzedały - przekonuje Gajewski.

Były menedżer nie widzi także korzyści takiego postępowania klubu w kwestiach sportowych. - Niektórzy ludzie cały czas mają dziwne przekonanie, że ukrywanie czegoś do ostatniej chwili ma jakikolwiek wpływ na losy meczu. W żużlu to tak nie działa. Przecież Motor i tak pojechałby tym samym składem. Obecność Woryny lub jej brak nie miała na to żadnego wpływu - tłumaczy były menedżer.

- Szkoda, że tak wyszło, bo ta sytuacja jest słaba wobec kibiców, mediów i wszystkich, którzy się interesują PGE Ekstraligą. W tych relacjach też powinna obowiązywać zasada partnerstwa. Wystarczyłoby, żeby Włókniarz powiedział: Woryna ma problem, ale zrobimy wszystko, by pojechał, a decyzja zapadnie w dniu meczu. I koniec. Tymczasem poszedł komunikat, że wszystko jest ok, że zawodnik na pewno jedzie, a wyszło zupełnie inaczej. Słabo to wygląda - podsumowuje Gajewski.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy

Komentarze (18)
avatar
Hennry
17.04.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Człowieku czy ty tylko potrafisz krytykować? wszyscy wiedzą jak robiłeś wtopy jedna za drugą, opowiedz o nich i nie czaruj chodzący ideale. 
avatar
levybydg
17.04.2023
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Kasa z biletów się zgadza,Karlsson 1 pkt czyli pewnie z 4 tys dostanie,Woryna zrobiłby z 7-8 minimum,pewnie jakieś 40 tys lekko do wypłaty wtedy,więc CKM same plusy,a przegrana z Motorem i tak Czytaj całość
avatar
Rache
17.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Bla bla bla. Jacek nie ma nic lepszego do roboty i gada glupoty.Nie jego sprawa a chlop sie nakreca. 
avatar
ASze
17.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Przed meczem z Apatorem prezes Świącik zobowiązał się wysłać do Torunia wszystkie dane ,kto pojedzie,na jakich ustawieniach,dokładne dane na temat twardości toru,gdzie będą dobre ścieżki , któ Czytaj całość
avatar
Atomic
17.04.2023
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Fakt, że wizerunkowo rozegrali to najgorzej jak tylko można było... Skoro ściągali Karlssona to już wtedy wiedzieli, że Woryna nie pojedzie albo co najmniej, że są na to bardzo małe szanse.